Ring Girl. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ring Girl - K.N. Haner страница 4
– Chyba nie bawisz się tutaj za dobrze, co? – zagadnął nagle Logan.
Poprawiłam się na krzesełku i znowu na niego spojrzałam.
– Sama nie wiem, a ty? Twoja kontuzja to coś poważnego? – zapytałam z ciekawości.
– Ja muszę tu być nawet mimo kontuzji, bo tego wymaga ode mnie mój kontrakt, ale ty chyba chciałaś sprawić radość swojemu facetowi, a on zostawił cię samą.
– To nie jest… – Urwałam w połowie zdania. Nie musiałam wyjaśniać, że Carter to nie mój facet. – Co to za kontuzja? – Zmieniłam temat, a Logan się uśmiechnął.
– Nic poważnego, ale dziękuję za troskę. – Mrugnął do mnie i tym razem to ja się uśmiechnęłam.
Tak naprawdę miałam z nim tyle wspólnych tematów. Wystarczyło zagadać o czymkolwiek: o ojcu, treningach, o jego karierze, ale nie chciałam tego robić. Nie chciałam mieszać teraźniejszości z przeszłością, od której tak usilnie próbowałam się odciąć.
– Pójdę poszukać mojego towarzysza, zanim wyprowadzą go za nieodpowiednie zachowanie. – Wskazałam ręką w stronę tłumu, który piszczał z radości na widok któregoś z zawodników. Wstałam gwałtownie, ale skrzyżowane w kostkach nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Chciałam zrobić krok i zamiast tego poczułam, że lecę prosto na twarz. Nawet nie zdążyłam krzyknąć, bo milisekundę później znalazłam się w ramionach Logana, a potem na jego kolanach.
– Miękkie lądowanie – stwierdził zadowolony, a ja oszołomiona tym, co się stało, dopiero po chwili poczułam pod pupą jego dłoń, która obciągała mi sukienkę, bym nie świeciła tyłkiem przed kilkoma tysiącami osób zgromadzonych w hali i milionami przed telewizorami.
– O cholera, muszę już iść! – pisnęłam, bo flesze już zaczęły błyskać.
– Uratowałem damę z opresji. Czy należy mi się za to jakaś nagroda? – zapytał Logan. Wyglądał, jakby w ogóle nie obchodziły go te tłumy wokół nas. Jakby miał gdzieś, że paparazzi jutro zrobią z nas kochanków z pierwszych stron gazet tylko dlatego, że siedziałam mu przypadkiem na kolanach.
– Nagroda? – Skrzywiłam się i w panice rozglądałam za kolejnym fotografem. – A możesz jeszcze sprawić, że szybko stąd znikniemy, a potem pomyślę o jakiejś nagrodzie? – zaproponowałam nagle. Nie wiem, co we mnie, a raczej co w nas wstąpiło, ale już po chwili wychodziliśmy z Loganem bocznym wyjściem hali. Ledwo nadążałam za nim na wysokich obcasach, ale nie myślałam o bólu czy odciskach, jakie rano będą zdobić moje stopy. Kolejny raz pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa. Czy było w tym coś złego?
– Jedziemy do mnie czy do ciebie? – zapytał Logan, gdy oddaliliśmy się od hali o jedną przecznicę.
Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na niego niepewnie.
– Co? – Skrzywiłam się.
– Wyluzuj, żartowałem! – Logan zaczął się śmiać. – Pizza, hot dog, chińczyk? – proponował, a gdy ja nadal stałam jak wryta, podszedł i ujął delikatnie moją brodę. – Chciałaś się ulotnić z tej nudnej imprezy, więc spełniłem twoją prośbę, a teraz proponuję ci coś do jedzenia – wyjaśnił, a ja pokiwałam głową. – Przez resztę wieczoru masz zamiar milczeć? – Znowu się zaśmiał.
– Nie… Znaczy… Chyba powinnam iść do domu. – Spanikowałam i odwróciłam się, a następnie chciałam ruszyć przed siebie. Co ja, do cholery, wyprawiam? – zganiłam się w duchu. Zostawiłam tam Cartera, gadałam z kolesiem, który nie miał pojęcia, że jestem córką jego byłego trenera, a w dodatku naprawdę miałam na to ochotę. Chciałam zaszaleć, jakby mało mi było szaleństw z Carterem w nocy. Tyle że tym razem nie chodziło przecież o seks. Dlaczego miałam odmawiać sobie spędzenia wieczoru z facetem, który był… No dobra, musiałam przyznać, że Logan był cholernie przystojny, i w skali dziesiątkowej na pewno bił Cartera na głowę… Ale tylko dlatego, że był bokserem, a ja… No cóż, uświadomiłam sobie, że miałam słabość do bokserów, i nie chciałam się temu opierać.
– A czy twoje mieszkanie mieści się na Upper East Side? – zapytał znowu.
– Nie, a co? – Skrzywiłam się, a on wtedy chwycił mnie za rękę i jednym gestem zatrzymał taksówkę.
– Bo moje tak – wyjaśnił, nim zdążyłam usiąść na tylnym siedzeniu auta. Logan wsiadł za mną i wyglądał na bardzo zadowolonego.
– I co teraz?
Nie wierzyłam w to, co się działo.
– Ty mi lepiej powiedz, co z moją nagrodą?
– Jaką nagrodą? – Znowu się skrzywiłam.
– Obiecałaś mi nagrodę za uratowanie przed upadkiem i szybką ewakuację z hali. – Było ciemno, ale oczy Logana błyszczały z rozbawienia.
Doskonale wiedziałam, że on po prostu stroił sobie ze mnie żarty, więc też postanowiłam sobie z niego pożartować.
– Twoją nagrodę dam ci w twoim mieszkaniu – wypaliłam bezmyślnie, nie zważając na dwuznaczny sens tych słów. Zapomniałam, że dla facetów, a zwłaszcza sportowców, słowo jest świętością, a każdej obietnicy należy dotrzymać. Miałam jednak kilka godzin na obmyślenie nagrody, jaką mogłam dać Loganowi. Wachlarz możliwości był przecież ogromny, a zabawa w kotka i myszkę zapowiadała się naprawdę przyjemnie.
RUNDA 3
Całą drogę zastanawiałam się, o czym mam z nim rozmawiać. Tak naprawdę powinnam od razu powiedzieć Loganowi, kim jestem, a z drugiej strony taka gra dziwnie mnie nakręcała. Czułam nieznane mi dotąd podniecenie i ekscytację i choć doskonale wiedziałam, że to nie było w porządku, brnęłam w to dalej. W Nowym Jorku i tak nikt nie miał pojęcia, kto jest moim ojcem, i chciałam, by tak pozostało.
– Wiem, że to głupio zabrzmi, ale czy ty w ogóle wiesz, kim ja jestem? – Głos Logana wyrwał mnie z zamyślenia.
Oderwałam spojrzenie od szyby taksówki i przeniosłam na niego. Zgrywanie naiwnej i nieco głupiutkiej laski wcale nie wychodziło mi najgorzej.
– Jesteś jakimś bokserem czy coś, nie? – Mój wzrok zatrzymał się na wysokości jego kurtki, gdzie odznaczał się potężny biceps. – W ogóle mówiłeś, że musisz być na gali, a przeze mnie…
– Nie