FOX. Frederick Forsyth
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу FOX - Frederick Forsyth страница 13
W niewielkim mieszkaniu na tyłach Admiralty Arch zadzwonił telefon. Sir Adrian odebrał. Usłyszał zdyszany głos doktora Hendricksa.
– Po raz drugi w tym roku nie wierzę własnym oczom – oznajmił Hendricks. – Udało mu się. To niewykonalne, a jednak chłopak tego dokonał. Przedostaliśmy się do środka. Do GLONASS-K2. Pięć satelitów. A najdziwniejsze jest to, że nawet nas nie zauważyli.
– Dobra robota, doktorze. Niech pan się przygotuje. Proszę przez całą dobę być pod telefonem i czekać na dalsze wiadomości.
Po tej rozmowie sir Adrian zadzwonił do bazy Królewskiej Marynarki Wojennej na obrzeżach dzielnicy Northwood w północno-zachodnim Londynie. Obsługa była już uprzedzona.
– Tak, sir Adrianie.
– Przyjadę z wizytą. Jutro może być pracowity dzień.
Zmierzając do swojego celu, by zostać flagowym okrętem Rosyjskiej Floty Pacyficznej, Admirał Nachimow mógłby bez trudu ominąć Wyspy Brytyjskie, trzymając się na zachód od Irlandii i płynąc poza zasięgiem wzroku, po głębokich opustoszałych wodach. Ale Wożd’ postanowił zakpić z Brytyjczyków, dlatego skierował krążownik na sam środek Morza Północnego, a następnie przez Cieśninę Kaletańską, szeroki na trzydzieści trzy kilometry jeden z najbardziej zatłoczonych morskich szlaków na świecie.
Cieśninę przecinają dwa szlaki, jeden biegnący na północ, drugi na południe, a ruch morski podlega tam ścisłym regulacjom, żeby uniknąć kolizji. Jak można było przewidzieć, Nachimow mógł się zmieścić, tylko płynąc środkiem. Rosyjskie okręty wojenne już wcześniej uciekały się do takich rozmyślnych prowokacji wobec Zjednoczonego Królestwa.
Admiralicji nie trzeba było informować o położeniu Nachimowa. Okręt eskortowały dwie fregaty oraz oddział dronów obserwacyjnych z bazy RAF-u w Waddington. Krążownik znajdował się u wybrzeży Norfolk, ale zwalniał, by przeczekać noc, zanim przeprawi się przez Cieśninę Kaletańską. Pozostawił za sobą mielizny Dogger Bank na Morzu Północnym. Echosondy poinformowały załogę, że okręt ma ponad trzydzieści metrów wody pod kilem. Według ustalonego kursu nie powinien wypływać na wody płytsze niż dwadzieścia pięć metrów.
O świcie znalazł się na wysokości Felixstowe w hrabstwie Suffolk i zwiększył moc silników, uzyskując optymalną prędkość rejsową. Kanał się zwężał i na bakburcie zamajaczyła Belgia. W radiu trajkotały załogi statków handlowych, a rosyjski olbrzym łamał wszystkie zasady.
Przed nim leżała najwęższa część trasy, Cieśnina Kaletańska. Nachimow zbliżył się do wybrzeży Essex i Kent przy mieliźnie Goodwin Sands. Mądrzy marynarze unikają jej jak ognia. To straszliwie płytkie miejsce. Ale komputery były niewzruszone. Nachimow miał swobodnie pokonać cieśninę i skierować się w stronę Francji.
Rozdział piąty
Był piękny wiosenny poranek. Słońce wspinało się po bezchmurnym błękitnym niebie. W nadmorskich miasteczkach i wioskach na południowym wschodzie hrabstwa Kent mieszkańcy, ranne ptaszki, spacerowali nad wodą z psami, lornetkami i aparatami fotograficznymi. Od północy nadciągała ogromna szara bryła krążownika sunącego przez Cieśninę Kaletańską. Cały świat obserwował go za pośrednictwem wizualnych środków przekazu.
W uroczym nadmorskim miasteczku Deal, oddzielonym od niewidocznej mielizny Goodwin Sands niewielką żeglowną laguną, w której tutejsi rybacy łowią omułki i kraby, mieszkańcy jedli śniadanie przy oknach wychodzących na morze, nie przeczuwając, jaki potwór się do nich zbliża.
Na mostku kapitan Denisowicz i jego oficerowie stali przy swoich pulpitach sterowniczych i patrzyli z góry na mniejsze jednostki, które usuwały im się z drogi. Daleko w Moskwie Wożd’ oglądał na ogromnym ekranie transmisję na żywo, którą prowadził krążący nad wybrzeżem samolot wyczarterowany przez RT (kiedyś Russia Today), finansowaną przez państwo stację telewizyjną.
Kiedy Nachimow zaczął zbaczać w prawo, sternik natychmiast skorygował kurs, jednak okręt dalej odbijał na sterburtę.
Spoglądając ponad dziobem, oficerowie i załoga widzieli barwną zabudowę miasteczka Deal. Pod nimi, w maszynowni, zasilane energią atomową turbiny zaczęły zwiększać obroty. Główny inżynier zakładał, że rozkaz pochodził z mostka.
– Pięć stopni na bakburtę! – wykrzyknął kapitan Denisowicz do sternika, ale ten już wprowadzał korektę na dotykowym ekranie.
Dziób przesunął się na tle miasteczka i okręt przyśpieszył. Nachimow nie słuchał poleceń. Nawigator odsunął sternika od przyrządów i przejął kontrolę. Szybko wprowadził niezbędną korektę. Nic się nie wydarzyło.
Na północy, w Murmańsku, admirał dowodzący Flotą Północną z niedowierzaniem wpatrywał się w zajmujący całą ścianę ekran telewizora.
– Odzyskać kontrolę nad okrętem! – zawołał.
Obok niego palce technika tańczyły na pulpicie. Jeśli system sterowania Nachimowa miał awarię, Murmańsk przejmie dowodzenie i przywróci ustalony kurs. Rosyjska technologia nie może zawieść.
W Northwood młody oficer Królewskiej Marynarki Wojennej obserwował ekran, jednocześnie wprowadzając do komputera nowe rozkazy dla rosyjskiego krążownika. Krople potu spływały mu po twarzy. Za nim stali czterej admirałowie, którzy śledzili jego poczynania. Jeden z nich mruknął: „Jasna cholera”.
W Moskwie niewysoki mężczyzna o lodowatym spojrzeniu, który kontrolował największy kraj na świecie, jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że coś poszło nie tak. Nie był marynarzem. Jaskrawe fasady domków w Deal powinny się znajdować nie przed dziobem okrętu, tylko po jego prawej stronie. Przed Nachimowem powinny rozciągać się całe kilometry pustego, migoczącego w słońcu morza.
W czasie odpływu miękkie i grząskie piaski Goodwin są widoczne pod wodami kanału. W czasie przypływu znajdują się trzy metry pod powierzchnią. Zanurzenie Admirała Nachimowa wynosiło niemal dziesięć metrów. O godzinie dziewiątej czasu uniwersalnego napędzany atomowymi silnikami krążownik o długości dwustu pięćdziesięciu dwóch metrów i wadze dwudziestu czterech tysięcy trzystu ton wpadł z zawrotną prędkością, na oczach całego świata, na mieliznę Goodwin Sands.
Nisko pod rufą obracały się dwie potężne śruby, które pchały okręt naprzód, podczas gdy dziób unosił się w powietrze. W maszynowni ustawiono silniki na całą wstecz, ale komenda nie dotarła do celu. Wtedy mężczyzna na Kremlu uzmysłowił sobie, że dzieje się coś bardzo niedobrego. W zaciszu swojego prywatnego gabinetu zaczął wściekle krzyczeć.
Dopiero kiedy Nachimow całkowicie się zatrzymał, załoga odzyskała kontrolę nad systemami pokładowymi. Wszystko znów zaczęło idealnie działać. Kapitan nakazał całą wstecz, a śruby zareagowały i zaczęły się obracać w przeciwnym kierunku. Na mieliźnie Goodwin nie ma kamieni, ale piasek jest bardzo grząski. Przednia połowa krążownika znacznie się w niego zagłębiła