Podpalacz. Peter Robinson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Podpalacz - Peter Robinson страница 13
– Przepraszam – wymamrotał.
– Nic się nie stało – odparł Banks.
– Ja… chyba wiedziałem. Od samego początku wiedziałem, jak tylko zobaczyłem ten pożar, że nie miała szansy stamtąd uciec.
– Nie cierpiała, jeśli to dla ciebie jakieś pocieszenie.
Mark otarł cieknący nos wierzchem dłoni. Banks podał mu pudełko chusteczek, które przeleżały na biurku nikomu niepotrzebne, odkąd w grudniu pozbył się przeziębienia.
– I nigdy już nie będzie cierpiała – stwierdził Mark i pociągnął nosem. – Jest pan pewien, że jej nie bolało? Słyszałem potworne rzeczy o pożarach.
– Wygląda na to, że zmarła we śnie uduszona dymem, zanim zdążyła się zorientować, że wybuchł pożar. – Banks miał nadzieję, że się nie myli. – Posłuchaj, Mark. Czeka nas długa droga. Jeśli jest jeszcze coś, o czym chcesz mi powiedzieć, to powinieneś to zrobić teraz.
Mark podniósł wzrok.
– Nie ma nic więcej – stwierdził. – Mówiłem prawdę o tym, gdzie byłem. Teraz mogę tylko żałować, że tam poszedłem, Bóg mi świadkiem.
– A więc nie było cię między dziesiątą trzydzieści a czwartą rano?
– Tak, mniej więcej w tych godzinach. Jestem pewien, że testy…
– Muszę to usłyszeć z twoich ust. – Banksowi było żal tego dzieciaka, ale musiał przestrzegać procedur. – Mamy do czynienia z morderstwem – dodał. – Właściwie z dwoma morderstwami, chcę więc od ciebie znacznie więcej informacji.
– Ktoś zamordował Tinę? Po co ktoś by to zrobił? – Oczy Marka znów zaszły łzami.
– Prawdopodobnie nie była zamierzoną ofiarą, ale to nie ma znaczenia. Tak, ktoś ją zamordował.
– Chodziło o Toma?
– Można tak przypuszczać. Ale jest coś jeszcze, kolejne przestępstwo.
Mark otarł oczy.
– Jakie?
– Czy ty bierzesz, Mark?
– Co?
– Czy jesteś uzależniony? Ćpasz?
– Wiem, co to znaczy.
– Więc jak, jesteś ćpunem?
– Nie.
– A Tina była?
– Tina była…
– Dokończ!
– Już nic.
– Posłuchaj, Mark. Obok niej znaleźliśmy strzykawkę. Nie zamierzam cię za nic wsadzać do paki, ale musisz mi powiedzieć prawdę. To może się okazać ważne.
Mark oglądał swoje buty.
– Mark! – ponaglił go Banks.
W końcu Mark przeciągle westchnął i powiedział:
– Nie była uzależniona. Brała, owszem, ale nie musiała. Potrafiła się obejść bez towaru.
– Ale częściej brała?
– Tak.
– Co?
– Jak leci. Heroinę, jeśli miała. Morfinę. Metadon. Demerol. Walium. Tabletki na uspokojenie. Żeby tylko zapomnieć. Ale niczego z amfą. Twierdziła, że ją to za bardzo ożywia, a z tego brała się tylko paranoja. Nie lubiła trawy, kwasów i ecstasy. Po nich widziała rzeczy, których nie chciała zobaczyć. Powinienem był z nią zostać. Była taka przerażona!
– Czego się bała?
– Wszystkiego. Życia. Ciemności. Mężczyzn. Miała ciężkie życie. Właśnie dlatego… To była ucieczka.
– Czy Tina miała jakieś narkotyki, gdy wychodziłeś?
– Trochę heroiny. Właśnie ją przygotowywała. – Mark znów się rozpłakał. Banks zauważył, że chłopak zaciskał dłonie w pięści, kiedy mówił. Miał tatuaże na palcach. Ale nie LOVE i HATE jak Robert Mitchum w Nocy myśliwego, tylko TINA i MARK.
– Skąd wzięła heroinę?
– Od dealera w Eastvale.
– Jak się nazywa?
Mark zawahał się. Banks widział walkę malującą się na twarzy chłopaka: nie w smak mu było donosić na kogokolwiek, nawet na dealera. W końcu zwyciężyło uczucie do Tiny.
– Danny – powiedział. – Danny Corcoran.
Banks słyszał o Dannym „Boyu” Corcoranie. Typ był pomniejszym dealerem i chłopcy z wydziału narkotykowego obserwowali go od wielu tygodni, żeby ich doprowadził do większego dostawcy. Na razie bez skutku.
– Skąd się o nim dowiedziałeś?
– Od znajomego w Leeds. Mieszkał z nami na squacie.
– Jak długo Tina brała?
– Już ćpała, jak ją poznałem.
– Czyli kiedy?
– Jakieś pół roku temu.
– Jak się poznaliście?
– Na squacie w Leeds.
– Jak trafiliście na barkę?
– Nie podobało nam się na squacie. Mieszkały tam ciemne typy, a jeden skurwiel ciągle ją obmacywał. Pobiliśmy się. Poza tym było brudno. Nikomu nie chciało się sprzątać. Może pan sobie różnie myśleć o mnie i o Tinie, ale jesteśmy porządnymi ludźmi, nie lubimy żyć w syfie. Barka wymagała sporo pracy, ale daliśmy radę.
– Skąd się o niej dowiedzieliście?
– Ja wiedziałem. Już wcześniej. Chodziłem na spacery po ścieżce wzdłuż kanału, czasem się zatrzymywałem i myślałem, jak to by było tam zamieszkać.
– Kiedy tam spacerowałeś?
– Rok temu.
– Czyli jesteś z tych stron? Z Eastvale?
Mark przecząco pokręcił głową. Banks nie naciskał.
– Mów dalej – zachęcił.
– Po