Krew sióstr. Złota. Krzysztof Bonk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Krew sióstr. Złota - Krzysztof Bonk страница 14
– Banda brązowych mazgai! Na piach i kamienie! Na imperatyw ziemi! Jeszcze nie wiem z kim, nie wiem jak, ale będziemy walczyć, walczyć, walczyć! I nigdy się nie poddamy! – Zacietrzewiona Ruda potwierdziła wagę swego przekazu waleniem lewą pięścią w trawiasty grunt. I już chciała coś zajadle dodać, ale za sprawą Kasztan prawa dłoń w kolorze brązu szybko zatkała kasztanową buzię: – Mmm…!
– Mój mąż Chamois…? – zwróciła się z kolei z nadzieją do Kremi Ekru. Bowiem kompromitujące zachowanie przedstawicielki republiki robiło na wszystkich coraz mniejsze wrażenie i nikt nie traktował jej już poważnie. Natomiast służka Alabaster uśmiechnęła się nieśmiało i ściszonym głosem rzekła:
– Niestety nic mi nie wiadomo na temat losu szlachetnego członka rady… Chamoisa.
– A… moje myszy? – zapytała z gasnącą wiarą Ekru. Tym razem padła pozytywna odpowiedź:
– Wszystkie myszy są nakarmione, całe i zdrowe oraz… czekają na ciebie, pani. Przywiozłam je tutaj w rękawie sukni. Ale… bardzo mnie łaskotały… przez co wypuściłam je do lasu.
– Znajdą się. I dziękuję ci za opiekę nad mymi pociechami. – Kobieta z rodu Ekros odwzajemniła nad wyraz ciepły, jak na nią uśmiech i ukłoniła się lekko alabastrowej kobiecie. Ta przekazała jej jeszcze rulon papieru, który po rozwinięciu okazał się mapą. – Ukradłaś to Alabaster? – zaciekawiła się Ekru, patrząc na namalowany ocean i naniesione na niego wyspy.
– Przeprasza, ale… tylko zrobiłam z pamięci kopię. Pomyślałam, że może to być pomocne.
Więcej słów we wspólnym gronie na nadmorskiej plaży już nie padło, a opuszczona przez Srebrną grupa szybko ponownie podzieliła się na dwie części, alabastrową i kasztanową. Ich członkowie przystąpili do oddzielnych debat, gdzie wiodącym tematem było ciągle powracające pytanie, mianowicie – co dalej?
V. BRUNATNA, CZARNA I TABAK
W celu ratowania Czarnej Brunatna z domu Ochra postanowiła przyjąć propozycję pomocy ze strony kasztanowego młodzieńca imieniem Miedziany. Chociaż szybko się zorientowała, że musiała być ostrożna i mieć go na oku. Początkowo jej podejrzenie wzbudziło nadużywanie sjeny przez Miedzianego. W końcu Brunatna wiedziała, że ten skąd inąd lekki i dość popularny w republice narkotyk w niewielkich ilościach odprężał. Ale za to nadużywany, szczególnie w mocno palonej formie, z czasem prowadził do napadów agresji i to nie tylko w fazie narkotykowego głodu. Wszak kasztanowa dziewczyna szybko zdała sobie sprawę, że wobec owego młodzieńca musiała mieć się na baczności także z innego powodu. Mianowicie została doprowadzona do zbójeckiego obozu, którego jej przewodnik mienił się hersztem. Rodziło to naturalny niepokój i wątpliwości, ale stwarzało też pewne szanse. Ponieważ skoro Czarną trzeba było uwolnić, działając poza prawem, to współpraca właśnie z bandytami wydawała się jak najbardziej adekwatna.
Z kolei przybycie do obozowiska Brunatnej wywołało spore poruszenie. Bowiem z naszyjnikiem z czarnych uszu oraz maską z mrocznego pająka jej prezencja była iście demoniczna. Choć i bez pajęczej maski czarny kolczyk w nosie kasztanowej dziewczyny sprawiał, że budziła na wstępie respekt i nikt nie śmiał dłużej krzyżować z nią wzroku. Ona dla odmiany z należną sobie skrupulatnością z uwagą przyglądała się zarówno młodocianym opryszkom, jak i ich siedzibie, szacując możliwości potencjalnego sojusznika.
Sam rozbity na brązowych pustkowiach obóz składał się jedynie z lichych szałasów, co sugerowało, że grupa stale podróżowała i nie zatrzyma się tu zbyt długo. Zaś jej liczebność wynosiła czternastu chłopaków mniej więcej w wieku Brunatnej lub trochę od niej starszych. Wszyscy paradowali w luźnych brązowych ubiorach i wyposażeni byli w kusze na plecach oraz noże wystające zza pasków. A z rumakiem, na którego grzbiecie razem z Miedzianym przyjechała Brunatna, doliczyła się ona w sumie trzech koni – gniadego i dwóch płowych.
Wkrótce po przybyciu do obozu kasztanowa dziewczyna została poproszona przez herszta do ogniska, aby posiliła się tam orzechowymi sucharami oraz pieczonym świstakiem. Była głodna, więc z chęcią skorzystała z propozycji. Choć domyślała się, że był to zarazem wstęp do rozpoczęcia wzajemnych targów. I się bynajmniej nie pomyliła:
– Smakuje? – zapytał kurtuazyjnie Brunatnej Miedziany, który dyskretnym gestem dłoni odgonił innych obozowiczów, aby pozostać z dziewczyną na osobności. Ona na potrzeby konsumpcji pieczonego mięsa zdjęła z twarzy maskę z pająka i wgryzając się w ociekające tłuszczem delikatne mięsiwo, swobodnie oświadczyła:
– Po tygodniu żywienia się brązowymi sucharami z ładowni sterowca, kolejnych tygodniach na zielonych owocach i ostatnim czasie spędzonym na objadaniu się czarnym robactwem… doceniam ten posiłek, dziękuję.
W reakcji na tak nietypową odpowiedź młodzieniec przyglądał się swemu gościowi z narastającym zdumieniem. Zaraz jednak wyraźnie się odprężył po włożeniu sobie do ust sporej porcji sjeny. Upajał się jej przeżuwaniem i jednocześnie niespiesznie prawił:
– No tak… W końcu zauważyłem cię, jak szłaś beztrosko asfaltową drogą razem z czarną demonicą, którą potem trafił szlag. To jest… aresztowali żołnierze. Jeżeli zaś spytałbym cię, co doprowadziło do tego zdarzenia, zapewne uraczyłabyś mnie opowieścią, która skończyłaby się nad rankiem. – Spojrzał od niechcenia na powoli chylące się ku zachodowi rdzawe słońce na jakby czekoladowym w swej barwie niebie, po czym rezolutnie kontynuował: – Proponuje więc nie traćmy czasu i przejdźmy od razu do konkretów. Zatem ty chcesz uwolnić swoją demonicę, a ja mam ku temu ludzi oraz środki. Z kolei w zamian ty możesz zapewne zdobyć coś, czego pożądam.
– Jaka jest twoja cena? – rzuciła bez ogródek Brunatna.
– Muszkiety. Firmowe muszkiety Ochra. Najlepiej najnowsze modele – odparł bez zająknięcia Miedziany i splunął brązową zbitką przeżutego zioła za siebie. Włożył sobie do ust nową porcję, a następnie sennym głosem wyjaśnił: – Oczywiście zdążyłem podsłuchać twoją rozmowę z żołnierzami, więc doskonale wiem, kim jesteś. – Puścił dziewczynie oko.
– Rozumiem, bo inaczej byśmy nie rozmawiali, prawda? – zauważyła Brunatna.
– W rzeczy samej… – potwierdził herszt i powrócił do tematu: – To jak będzie z tymi muszkietami? Znasz słabe punkty w magazynach ojca, gdzie składowana jest broń?
– Magazyny są zamykane na mechaniczne zamki szyfrowe – stwierdziła kasztanowa dziewczyna.
– No i…? – Gestem dłoni została zachęcona, aby mówiła dalej. Osobiście chwilę się zastanowiła, czyż zdradzać ojcowską tajemnicę. Ale wspomnienie kopanej przez żołnierzy Czarnej sprawiło, że podjęła szybką decyzję:
– Szyfry w poszczególnych magazynach są ustalane według określonego ciągu cyfr kodowania heksadecymalnego, które znam. Dlatego z moją pomocą bez problemu otworzycie każde drzwi do magazynów firmy Ochra – wyrzuciła z siebie jednym tchem Brunatna, a młodzieniec aż przyklasnął z uciechy w dłonie. W nich już zaraz znalazła się mapa, którą rozłożył z boku ogniska pomiędzy sobą i kasztanową dziewczyną, po czym pokazując palcem określone lokalizacje, tłumaczył:
– Znajdujemy