Próba. Fallen Crest. Tom 4. Tijan

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Próba. Fallen Crest. Tom 4 - Tijan страница 15

Próba. Fallen Crest. Tom 4 - Tijan

Скачать книгу

miesiąc, a ja po raz pierwszy spotykam twoją dziewczynę, która też tu studiuje.

      Odchyliwszy głowę do tyłu, Georgie oparła ją o załamanie między ramieniem a klatką piersiową Mattea. Wydała z siebie niski, czysty chichot. Oparła się o niego całym ciężarem ciała i skrzyżowała kostki.

      – To moja wina. Jestem w stowarzyszeniu studentek i byłyśmy zajęte nowymi kandydatkami. Początek roku jest zawsze najbardziej chaotyczny. A poza tym mam swój własny pokój i bez obrazy dla twojego akademika, ale przebywanie wśród spoconych facetów bez koszulek nie jest moją ulubioną rozrywką. Mnie zależy na moich studiach, domu i mężczyźnie. – Wyprostowała się i uderzyła biceps Mattea dłonią. Napiął się pod jej dotykiem, a ona owinęła wokół niego palce. Wymienili tajemnicze uśmiechy.

      Chrząknąłem.

      Mój współlokator może i był mocny w gębie, ale zadurzył się w tej dziewczynie, która przed nim stała. Drew też ich obserwował, ale wykazał się cierpliwością. Było oczywiste, że już to widział.

      Przerywając tę ich cudowną chwilę, Georgie uśmiechnęła się promiennie i rozejrzała.

      – Jakie macie zajęcia?

      – Wszyscy mamy teraz nauki polityczne – powiedział Drew.

      Skrzywiła się, zaciskając zęby.

      – Powodzenia. Profesor Matson jest twardym zawodnikiem. To mieszana grupa, prawda?

      Matteo wydawał się szczęśliwy, trzymając w objęciach swoją kobietę. Drew skinął głową.

      – Odkładałem ten przedmiot na ten rok. Czy to może być problem?

      – Nie, jeśli nie masz nic przeciwko grupie nadgorliwych, zestresowanych pierwszoroczniaków. – Spojrzała na mnie i uświadomiła sobie, co powiedziała.

      Uśmiechnąłem się.

      – Masz na myśli takich jak ja?

      Policzki jej się zarumieniły, ale uśmiechnęła się do mnie.

      – Coś mi mówi, że nie jesteś jak większość studentów pierwszego roku.

      – Nie ma bata. – Matteo pokręcił głową. Jego ramiona zacisnęły się wokół jej talii, ale uniósł dłoń, żeby chwycić moją pięść w powietrzu. Kiedy się stuknęliśmy, opuścił rękę. – Kade jest jak kamień. Rozegrał Parka jak dziecko. To było niesamowite.

      – Domyśliłeś się?

      – Widziałem ten płynny ruch, który zrobiliście ty i twój kumpel. Zaskoczyłeś go, ale w elegancki sposób. Założę się, że nawet nie zdał sobie z tego sprawy.

      Georgie przyjrzała mi się ponownie. Czułem, że na nowo się mną zaciekawiła.

      – Moje przyjaciółki lubią ich bractwo. Masz tam kumpla? Wiem, że Matt już coś o nim mówił.

      Kiwnąłem głową.

      – To Nate Monson. Jego ojciec był ich członkiem.

      – Czekaj. Kade? James Kade?

      – Tak.

      Uniosła brwi.

      – Twój ojciec też do nich należał. Jest legendą. Chyba dostał się na listę „Forbesa”, prawda?

      Drew i Matteo zamilkli. Skrzywiłem się.

      – Mój ojciec to dupek. Staram się robić wszystko zupełnie inaczej niż on.

      Opuścili ramiona.

      – Ach, mimo wszystko. Czy nie wżenił się w bardzo bogatą rodzinę z tradycjami? W sumie tak, jakby to on był biedakiem w tym związku?

      – Tak. – Posłałem jej surowy uśmiech. Nie rozmawiam o sprawach osobistych. – Rozwiedli się i teraz jest zaręczony z psychopatką. Jak już mówiłem, robię wszystko zupełnie inaczej niż ojciec. Nie dogadujemy się. – „Odpuść sobie”. Chciałem, żeby dotarła do niej ta wiadomość bez wypowiadania jej.

      Matteo odchrząknął. Uśmiechnął się do mnie niespokojnie, po czym poklepał ją po biodrze.

      – Powinniśmy już iść. Zjemy później lunch?

      Zerwała ze mną kontakt wzrokowy i odwróciła się twarzą do swojego chłopaka. Odeszli na bok, kiedy się żegnali, zostawiwszy Drew i mnie samego. Czułem na sobie jego spojrzenie i westchnąłem.

      – Tak?

      Na twarzy miał uśmiech, który rozszerzył się jeszcze, kiedy odezwałem się do niego. Pokręcił głową.

      – Naprawdę nienawidzisz swojego staruszka, co?

      – Tak.

      – Ja swojego też. Zaliczył trzy moje dziewczyny przez dwa pierwsze lata moich studiów. Ostatni raz był najgorszy, bo naprawdę ją kochałem.

      – O cholera. – Skrzywiłem się.

      – Lubi zachowywać się tak, jakbyśmy byli najlepszymi kumplami. Twój stary wie, jak bardzo go nienawidzisz?

      – Tak.

      Skinął głową z nutą szacunku w głosie.

      – Masz jaja, Kade. Już wcześniej wiedziałem, że je masz, ale to naprawdę zajebiste. – Wskazał na parę, która się całowała. Ich usta były otwarte i dotykali się językami. – Jeśli ich nie rozdzielimy, zabierze ją z powrotem do akademika. Oleje dla niej zajęcia. Facet ma na jej punkcie bzika.

      – Co sugerujesz?

      – Bezlitosne wyrwanie. – Gdy tylko skończył mówić, ruszył naprzód. Chwyciwszy Mattea za ramiona, popchnął go do przodu i oderwał od Georgie. Oboje zaprotestowali, ale Drew uśmiechnął się do niej szeroko. – Przepraszam, Georgie. Możecie się bzykać później. Mamy zajęcia i twój facet musi już iść, inaczej nasz trener nie będzie zadowolony.

      Ruszyła na nich, ale Drew nadal pchał Mattea do przodu. Wyskoczyłem naprzód, blokując jej drogę swoim ciałem. Zatrzymała się i otworzyła usta.

      – Hej.

      – Przepraszam. – Spojrzałem na nią. – Drew jest szefem i na boisku, i poza nim. Muszę robić to, co każe.

      Usłyszałem, jak Drew woła:

      – Kade.

      – Przepraszam – powtórzyłem, cofając się.

      Oparła dłonie na drobnych biodrach i przewróciła oczami.

      – Mam to gdzieś. Wy dwaj jesteście na mojej czarnej liście za przeszkadzanie, ale macie szczęście, że mam dzisiaj sporo rzeczy na głowie. – Wciąż szedłem za kolegami z drużyny.

Скачать книгу