Fjällbacka. Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 8

Fjällbacka - Camilla Lackberg

Скачать книгу

nie mamy w domu lodów.

      – To idź kupić.

      Patrik czuł, jak go ogarnia wściekłość na to bezczelne dziecko, ale postarał się mówić uprzejmie i spokojnie.

      – Nie mam zamiaru. Na werandzie są ciastka, możesz sobie wziąć.

      – Ja chcę lody!!! – dzieciak wrzeszczał, podskakując. Ze złości aż poczerwieniał na buzi.

      – Powiedziałem, nie ma lodów! – Patrik tracił cierpliwość.

      – LODY, LODY, LODY…

      Victor nie dawał za wygraną, ale z oczu Patrika prawdopodobnie wyczytał, że przebrał miarę. Umilkł i wycofał się z kuchni. Pobiegł z płaczem do rodziców, którzy siedzieli na werandzie, zupełnie nie zwracając uwagi na hałasy dobiegające z kuchni.

      – TAATAA, ten wujek jest niedobry! Ja chcę LODY! LODY!

      Patrik udawał, że nie słyszy, i z dzbankiem z kawą w dłoni poszedł się przywitać. Conny wstał i wyciągnął rękę. Następnie Patrik miał wątpliwą przyjemność uścisnąć rybią dłoń Britty.

      – Victor jest na etapie sprawdzania, jak daleko może się posunąć. Nie chcielibyśmy ograniczać rozwoju jego osobowości. Chodzi o to, by sam się zorientował, gdzie przebiega granica między jego życzeniami a życzeniami otoczenia.

      Britta z czułością spojrzała na syna. Patrik przypomniał sobie, że jest psychologiem. Cóż, jeśli ma takie poglądy na wychowanie, zapewne Victor, gdy podrośnie, będzie miał częsty kontakt z przedstawicielami tego zawodu. Conny zdawał się nie zwracać na nic uwagi. Uciszył syna, wkładając mu do buzi spory kawałek ciastka. Sądząc po pulchnych kształtach dziecka, była to sprawdzona metoda. Patrik musiał przyznać, że rzeczywiście jest skuteczna i w swej prostocie bardzo pociągająca.

      Erika wróciła spod prysznica ze znacznie weselszą miną. Patrik właśnie stawiał na stole krewetki z dodatkami. Zdążył też przywieźć pizzę dla dzieci, domyślając się, że tylko to zapobiegnie całkowitej katastrofie.

      Zasiedli do stołu. Erika już otwierała usta, by zachęcić do jedzenia, kiedy Conny zanurzył obie ręce w krewetkach i nałożył sobie jedną garść, potem drugą, wreszcie trzecią. W misce zostało mniej niż połowa.

      – Mmm, pycha. Macie przed sobą człowieka, który zna się na krewetkach. – Conny poklepał się po brzuchu i rzucił się do jedzenia.

      Patrik pomyślał o dwóch kilogramach nieprzyzwoicie drogich krewetek. Westchnął w duchu i nałożył sobie garstkę. Nie zajęła wiele miejsca na talerzu. Erika w milczeniu zrobiła to samo i podała miskę Britcie, która z ponurą miną nałożyła sobie resztę.

      Po nieudanej kolacji przygotowali gościom spanie w pokoju gościnnym i poszli do siebie, wymawiając się tym, że Erika musi odpocząć. Patrik pokazał Conny’emu, gdzie trzyma whisky, po czym z ulgą poszedł na górę. Tam był spokój.

      Położyli się do łóżka i Patrik zaczął opowiadać, co się wydarzyło w ciągu dnia. Już dawno przestał przed nią ukrywać, co się dzieje w pracy. Wiedział, że nikomu tego nie powtarza. Gdy doszedł do dwóch zaginionych kobiet, nadstawiła ucha.

      – Pamiętam, czytałam o tym. Myślicie, że to ich kości?

      – Jestem tego prawie pewien. W przeciwnym razie byłby to wręcz niewyobrażalny zbieg okoliczności. Gdy tylko dostaniemy protokół lekarza sądowego, ruszymy ze śledztwem na poważnie. Na razie trzeba brać pod uwagę najróżniejsze możliwości.

      – Nie przydałaby ci się pomoc przy wyszukiwaniu materiałów z tamtego okresu?

      – Nie, nie, powinnaś odpoczywać. Nie zapominaj, że jesteś na zwolnieniu.

      – Tak, ale ostatnio ciśnienie miałam w normie. Poza tym zaczynam wariować od siedzenia w domu. Nawet nie zaczęłam nowej książki.

      Książka o Alexandrze Wijkner i jej tragicznej śmierci odniosła wielki sukces. Erika dostała umowę na następną książkę o zbrodni, która wydarzyła się w rzeczywistości. Ciężko się nad nią napracowała, kosztowała ją również wiele pod względem emocjonalnym, i po złożeniu jej w wydawnictwie nie miała siły pisać kolejnej. Sprawę rozstrzygnęło nadciśnienie, a w konsekwencji zwolnienie lekarskie. Z pewną niechęcią odłożyła pracę nad nową książką do czasu, aż urodzi się dziecko. Ale bezczynność ją męczyła.

      – Przecież Annika jest na urlopie, więc tego nie zrobi. Poza tym to wcale nie łatwa praca. Trzeba wiedzieć, gdzie szukać, a ja wiem. Mogłabym zajrzeć tu i ówdzie…

      – Nawet mowy nie ma. Jak dobrze pójdzie, Conny i jego dzika zgraja wyjadą jutro rano, a ty masz potem odpoczywać, słyszysz? Teraz siedź cicho, bo chcę pogadać z dzidziusiem. Trzeba zaplanować jego karierę piłkarską.

      – Albo jej.

      – Albo jej. Chociaż w takim przypadku niech raczej gra w golfa. Damska piłka nożna nie jest jeszcze zbyt dochodowa.

      Erika westchnęła, ale posłusznie ułożyła się na wznak, by im ułatwić rozmowę.

      – Nie zorientowali się, że się wymykasz z domu? – Johan leżał na boku obok Lindy, łaskocząc ją słomką.

      – Nie, Jacob mi ufa. – Linda zmarszczyła czoło i zaczęła przedrzeźniać poważny głos brata. – Słyszał o tym na kursie „nawiązywania dobrego kontaktu z młodzieżą”. Najgorsze, że większość to kupuje. Niektórzy traktują to jak wyrocznię. Może jak człowiek dorasta bez ojca, to gotów jest wszystko kupić. – Ze złością odepchnęła słomkę. – Przestań, słyszysz?

      – Bo co, pożartować nie można?

      Zrobiło mu się przykro. Aby to załagodzić, Linda nachyliła się i pocałowała go. Ma dziś zły dzień i tyle. Rano dostała okres, czyli przez tydzień nie będzie się kochać z Johanem. W dodatku na nerwy działał jej wspaniały braciszek i jego równie wspaniała małżonka.

      – Niech ten rok minie jak najprędzej, żebym mogła zwiać z tej cholernej dziury!

      Rozmawiali szeptem, żeby nikt nie odkrył ich kryjówki, ale dla podkreślenia swoich słów Linda uderzyła w ścianę stodoły.

      – Tak bardzo chcesz stąd uciec? Ode mnie też?

      Johanowi robiło się coraz bardziej przykro. Linda musiała się ugryźć w język. Kiedy już znajdzie się w wielkim świecie, nawet nie spojrzy na kogoś takiego jak Johan, ale dopóki musi tu być, Johan starczy za rozrywkę. Ale nie dłużej. Oczywiście on nie musi o tym wiedzieć. Przytuliła się do niego, zwinięta w kłębek jak mały kotek. Nie reagował, więc chwyciła jego ramię i otoczyła nim swoje ciało. Palce Johana jakby same z siebie zaczęły po nim wędrować. Linda uśmiechnęła się do siebie. Mężczyźni tak łatwo dają sobą manipulować.

      – A nie możesz jechać ze mną?

      Spytała,

Скачать книгу