Tajemniczy pamiętnik. Zygmunt Zeydler-Zborowski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tajemniczy pamiętnik - Zygmunt Zeydler-Zborowski страница 12

Tajemniczy pamiętnik - Zygmunt Zeydler-Zborowski Kryminał

Скачать книгу

sprawę w ministerstwie w Warszawie. Zaprosił mnie do siebie na kawę. Kiedy usiadł przy biurku, aby napisać list do jednego ze swoich przyjaciół w Warszawie, uderzyłem go marmurowym przyciskiem w głowę. Uderzenie było wystarczająco mocne i celne.

      Nie wiem właściwie, po co ja to wszystko piszę? W mojej sytuacji nie powinno się tego robić, ale coś mnie korci, żeby się z kimś podzielić moimi wspomnieniami. Nie mogę przecież z nikim na ten temat rozmawiać. A zresztą mógłbym zapomnieć, jak to było. Przecież to jeszcze nie koniec. Jeszcze dużo lat przede mną, jeszcze bardzo wielu ludzi zabiję.

      Teraz jadę do Warszawy wykończyć tego drania Gernera. W tym wypadku to nie jest chęć zdobycia pieniędzy, to jest zemsta, a zemsta, jak wiadomo, jest rozkoszą bogów. Nie wiem jeszcze, czy Gernera otruję, zastrzelę czy uduszę. Nie jestem zdecydowany, zastanowię się nad tym w pociągu. Będę miał dość czasu…”

      Wroński skończył czytać i przez chwilę w milczeniu przewracał zatłuszczone kartki starego brulionu. Był zupełnie oszołomiony. Spytał:

      – Gdzieś ty to znalazł?

      Andrzej uśmiechnął się.

      – Mówiłem ci przecież, że w hotelu w Augustowie. Położyłem magnetofon na szafie i nagle poczułem pod palcami jakiś zeszyt. Ciekawe, co?

      – Czy wiesz, że Gerner już został zamordowany?

      Rowicki podskoczył na krześle.

      – Niemożliwe!

      W tej chwili przez uchylone drzwi wsunęła się zaondulowana głowa młodziutkiej blondynki.

      – Panie Andrzeju, naczelny pana wzywa, ale już, piorunem!

      Wroński został sam. Sięgnął ręką po telefon i połączył się z Komendą Główną.

      Downar, dowiedziawszy się, o co chodzi, krzyknął:

      – Przyjeżdżaj natychmiast! Jeśli chcesz, przyślę po ciebie wóz.

      – Nie, nie trzeba. Złapię taksówkę. Będzie prędzej.

      W taksówce Wroński raz jeszcze przeczytał niesamowity pamiętnik mordercy. Było to coś tak nieprawdopodobnego, że wprost trudno było uwierzyć. Gdyby nie śmierć Gernera, można by przypuszczać, że opowieść o zbrodniach wylęgła się w głowie jakiegoś grafomana.

      Wroński tak był pogrążony w rozmyślaniach, że nie zauważył nawet, kiedy przyjechał do komendy. Przepustka już była gotowa. Nie tracąc czasu, pobiegł na górę.

      Downar czekał na niego niecierpliwie.

      – Co ty mi za rewelacje opowiadasz? – spytał.

      – Masz, czytaj.

      Downar wziął do ręki zniszczony brulion i obejrzał go uważnie.

      – Nabierasz mnie na jakiś kawał?

      – Coś ty zwariował! – krzyknął Wroński. – Akurat w głowie mi teraz kawały. Mój kolega redakcyjny pojechał na reportaż do Augustowa i znalazł to na szafie w hotelu. No, czytaj.

      Downar zaczął czytać. W miarę jak przewracał brudne kartki, twarz mu spoważniała. Kiedy skończył, gwizdnął przez zęby i spojrzał na Wrońskiego.

      – A wiesz, że to fantastyczna historia.

      – I mnie się tak wydaje.

      – I powiadasz, że twój kumpel znalazł to w hotelu w Augustowie?

      – Tak.

      – Facet, który to pisał, musiał być chyba wariatem.

      – Chyba tak.

      – Pamiętnik wygląda na wytwór chorobliwej imaginacji. Tylko ta zapowiedź zamordowania Gernera…

      – Właśnie.

      – Zaczekaj tu na mnie chwilę.

      Downar wstał, chwycił zeszyt i wybiegł z pokoju. Wroński czekał, paląc papierosy. Upłynęło piętnaście minut, pół godziny, trzy kwadranse, a Downar nie wracał. Wroński zaczął się już niecierpliwić. „Gdzie on się podział, u diabła?”

      Wreszcie po godzinie trzasnęły drzwi.

      – Myślałem już, że o mnie zapomniałeś i wyjechałeś na miasto.

      Downar był tak zaaferowany, że nie zwrócił uwagi na słowa przyjaciela.

      – Słuchaj, Stachu…Wyobraź sobie, że wszystkie opisane w tym zeszycie morderstwa są autentyczne. Zgadzają się daty, nazwiska, wszystko.

      – To znaczy, że te morderstwa nie zostały wykryte – powiedział Wroński.

      – Otóż to. Nie zostały wykryte. W każdym z tych wypadków śledztwo utknęło w martwym punkcie. No wiesz, nie wszystkie zbrodnie są wykrywalne…

      – Oczywiście. A więc z tego wynika, że sprawcą wszystkich tych morderstw jest jednak jeden człowiek, który napisał ten pamiętnik.

      Downar nerwowo przeszedł się po pokoju.

      – Na to wygląda, chociaż trudno w to uwierzyć.

      – I ten zbrodniarz w dalszym ciągu będzie mordował ludzi…

      – No wiesz, może jednak uda się nam go wytropić. Teraz już mamy przynajmniej jakie takie zaczepienie.

      – To musi być patologiczny typ.

      – Niewątpliwie. Tacy najgorsi. Wszelkiego rodzaju zboczeńcy odznaczają się zazwyczaj niesłychaną przebiegłością.

      – Tak. Nieraz o tym słyszałem. Poza tym rozumowanie i postępowanie wariata jest dla normalnego człowieka tak zaskakujące, że przeważnie wszystkie teorie i systemy biorą w łeb.

      – Nie odniosłem wrażenia, że pamiętnik pisał umysłowo chory.

      – Czy sądzisz, że to rzeczywiście ten facet zamordował Gernera?

      – No cóż… Pewności mieć oczywiście nie można, ale wszystko pasuje, daty się zgadzają. Miał oczywiście dosyć czasu na to, żeby z Augustowa przyjechać do Warszawy. Zastanawia mnie, że ma pistolet. Przecież Gerner został zastrzelony. Noszenie pistoletu jest rzeczą bardzo ryzykowną.

      – Prawdopodobnie pozbył się go natychmiast po dokonaniu morderstwa. W każdym razie nie łudź się, że kiedykolwiek w życiu zobaczysz ten pistolet.

      – Co do tego jestem zupełnie spokojny.

      Wroński wstał.

      – Słuchaj, Stefan, ja już muszę lecieć. Jeżeli masz jeszcze coś do mnie, to się streszczaj.

      Downar otworzył okno. W pokoju było szaro od dymu.

      – Na

Скачать книгу