Problem trzech ciał. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Problem trzech ciał - Cixin Liu страница 10
– Wobec tego nie mamy wyboru. Musimy ją wziąć.
– Ale to niezgodne z przyjętymi zasadami.
– Cały ten projekt jest niezgodny z przyjętymi zasadami. Jeśli coś pójdzie nie tak, odpowiedzialność za to biorę na siebie.
– Naprawdę myślisz, że możesz wziąć za to odpowiedzialność? Jesteś specjalistą od spraw technicznych, ale Czerwony Brzeg nie jest w niczym podobny do innych projektów z zakresu obrony kraju. Stopień jego złożoności daleko wykracza poza kwestie techniczne.
– To prawda.
Kiedy wylądowali, był już zmierzch.
Ye nie chciała skorzystać z pomocy Yanga i Leia i wygramoliła się z helikoptera o własnych siłach. Omal nie przewrócił jej silny podmuch wiatru. Wciąż wirujące rotory cięły z głośnym świstem powietrze. Przyniesiony przez wiatr zapach lasu był jej dobrze znany, zresztą sam wiatr też. Był to wiatr gór Wielkiego Chinganu.
Wkrótce usłyszała inny dźwięk – niskie, silne, basowe wycie, które zdawało się tworzyć tło świata, odgłos wydawany pod wpływem uderzeń wiatru przez talerz parabolicznej anteny. Dopiero teraz, gdy znalazła się tak blisko niej, poczuła jej ogrom. Jej życie zatoczyło w tym miesiącu wielkie koło – teraz była na Radarowym Szczycie.
Nie mogła się powstrzymać przed popatrzeniem w stronę swojej kompanii Korpusu Budowy. Zobaczyła jednak tylko pogrążone w półmroku, zasnute mgłą morze drzew.
Helikoptera nie wysłano tylko po to, by ją przywiózł. Podeszło do niego wielu żołnierzy, którzy zaczęli wyładowywać kufry pomalowane na wojskową zieleń. Przechodzili obok niej, nawet na nią nie zerknąwszy. Idąc za Yangiem i Leiem, zauważyła, że na szczycie jest całkiem dużo miejsca. Pod gigantyczną anteną przycupnął niczym klocki do zabawy zespół białych budynków. Całą trójką, z dwoma żołnierzami po bokach, poszli ku bramie bazy. Zatrzymali się przed nią.
Lei odwrócił się do niej i powiedział poważnym tonem:
– Ye Wenjie, dowody na to, że popełniłaś przestępstwo przeciw rewolucji, są niepodważalne i sąd ukarałby cię tak, jak na to zasługujesz. Ale teraz masz szansę odkupienia swoich win przez ciężką pracę. Możesz ją przyjąć lub odrzucić. – Wskazał antenę. – To ośrodek badawczy resortu obrony. W prowadzonych tu badaniach potrzebna jest twoja specjalistyczna wiedza. Główny inżynier Yang może wyjaśnić ci szczegóły, które powinnaś dokładnie rozważyć.
Kiwnął głową do Yanga i przeszedł przez bramę za żołnierzami niosącymi kufry.
Yang zaczekał, aż pozostali się oddalą, i pokazał gestem Ye, by odeszła z nim trochę dalej od bramy, wyraźnie nie chcąc, by podsłuchali ich wartownicy.
Przestał udawać, że jej nie zna.
– Wenjie, pozwól, że postawię sprawę jasno. Nie jest to wspaniała szansa. Dowiedziałem się w wojskowej komisji kontroli, że chociaż Cheng Lihua opowiada się za surową karą dla ciebie, dostaniesz najwyżej dziesięć lat. Biorąc pod uwagę okoliczności łagodzące, odsiedzisz sześć, może siedem lat. Natomiast tutaj – wskazał kiwnięciem głowy bazę – realizujemy projekt badawczy o najwyższym stopniu tajności. Przy twoim statusie prawnym być może – zrobił przerwę, jakby chciał, by wagę jego słów podkreśliło basowe wycie anteny – nie wyjdziesz stąd do końca życia.
– Chcę wejść.
Zaskoczyła go jej szybka odpowiedź.
– Nie spiesz się. Wróć do helikoptera. Odlatuje za trzy godziny i jeśli odrzucisz naszą ofertę, zabierze cię z powrotem.
– Nie chcę wracać. Wejdźmy. – Ye nadal mówiła cicho, ale w jej głosie była determinacja twardsza niż stal. Poza nieodkrytą krainą za granicą śmierci, skąd nikt nigdy nie powrócił, miejscem, w którym najbardziej chciała być, był ten szczyt, odizolowany od reszty świata. Miała tutaj poczucie bezpieczeństwa, którego od dawna nie zaznała.
– Powinnaś być ostrożna. Pomyśl, co oznacza ta decyzja.
– Mogę zostać tutaj do końca życia.
Yang opuścił głowę i nic na to nie powiedział. Patrzył w dal, jakby chciał zmusić Ye do przemyślenia decyzji. Ona też milczała. Owinęła się ciasno kurtką i wpatrywała się w dal. Góry Wielkiego Chinganu znikały w ciemnościach zapadającej nocy. Zrobiło się tak zimno, że nie można już było dłużej zostać na powietrzu.
Yang ruszył w stronę bramy. Szedł szybko, jakby chciał zostawić Ye samą. Ale ona trzymała się blisko niego. Po ich wejściu na teren bazy dwaj wartownicy zamknęli ciężkie wrota.
Po przejściu kilku kroków Yang zatrzymał się i wskazał antenę.
– To zakrojony na wielką skalę projekt stworzenia nowej broni. Jeśli się powiedzie, uzyskamy coś potężniejszego od bomby atomowej i wodorowej.
Doszli do największego budynku w bazie i Yang pchnął drzwi. Ye ujrzała nad nimi napis „Główny pokój kontroli transmisji”. W środku owionęło ją ciepłe powietrze przesycone zapachem oleju silnikowego. Przestronne pomieszczenie pełne było różnego rodzaju przyrządów i sprzętu. Migały światełka sygnałowe i oscyloskopowe wyświetlacze. Około tuzina operatorów w wojskowych mundurach tkwiło między rzędami instrumentów jak w transzejach na polu walki. Wskutek niekończącego się strumienia poleceń i odpowiedzi panowała tam napięta atmosfera chaosu.
– Tutaj jest cieplej – powiedział Yang. – Zaczekaj chwilę. Zajmę się twoimi sprawami bytowymi i wrócę po ciebie.
Wskazał krzesło i biurko obok drzwi. Ye zobaczyła, że przy biurku już ktoś siedzi – wartownik z pistoletem.
– Wolałabym zaczekać na zewnątrz – odparła.
Yang uśmiechnął się do niej życzliwie.
– Od tej chwili jesteś członkinią personelu. Poza kilkoma miejscami, do których dostęp mają tylko uprawnione osoby, możesz chodzić, gdzie chcesz.
Na jego twarzy pojawił się nagle wyraz skrępowania, kiedy uświadomił sobie znaczenie swoich słów: „Nie będziesz mogła stąd wyjść”.
– Wolę jednak zaczekać na zewnątrz – upierała się Ye.
– Dobrze. – Yang zerknął na wartownika przy biurku, który nie zwracał na nich uwagi. Zdawał się rozumieć niepokój Ye. Wyprowadził ją z głównego pokoju kontroli. – Stań gdzieś, gdzie będziesz miała osłonę przed wiatrem. Wrócę za kilka minut. Muszę tylko kazać komuś napalić w twoim pokoju – warunki w bazie nie są zbyt dobre, nie
7
Szkoły kadr siódmego maja były podczas rewolucji kulturalnej obozami pracy, w których poddawano „reedukacji” kadry partyjne i inteligencję.