Fjällbacka. Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 16

Fjällbacka - Camilla Lackberg Saga o Fjallbace

Скачать книгу

za kawę, idę. Będziemy szukać całą noc, ale pani mogłaby się przespać, dobrze by to pani zrobiło.

      Pokręciła głową. Miałaby spać, kiedy Nea jest sama w lesie?

      – Tak myślałem. Tak czy inaczej powiedziałem to.

      Patrzyła na drzwi, które się za nim zamknęły. Znów była sama. Ze swoimi myślami i lodem ściskającym serce.

      Prowincja Bohuslän 1671

      Elin nachyliła się, żeby posłać łóżko Britty. Złapała się za plecy. Jeszcze się nie przyzwyczaiła do twardej pryczy w czworakach.

      Spojrzała na piękne łóżko Britty, pozwoliła sobie nawet na odrobinę zazdrości. Pokręciła głową i wyciągnęła rękę po pusty nocnik.

      Ze zdziwieniem odkryła, że siostra nie dzieli z mężem ani sypialni, ani łoża. Cóż, to nie jej sprawa. Inna rzecz, że dla niej najlepszą chwilą był wieczór, kiedy mogła się przytulić do Pera. Leżąc w jego ciepłych, bezpiecznych objęciach, miała wrażenie, że nic złego nie może spotkać ani jej, ani Märty.

      Jakże się myliła.

      – Elin?

      Drgnęła, słysząc łagodny głos pana domu. Była tak pogrążona w myślach, że o mało nie upuściła nocnika.

      – Słucham? – Odwróciła się, kiedy już zapanowała nad sobą.

      Patrzył na nią swymi niebieskimi, przyjaznymi oczami. Poczuła, że się czerwieni, i szybko spuściła wzrok.

      Nie wiedziała, jak się zachowywać wobec szwagra. Zawsze był miły dla niej i dla Märty. Był pastorem i panem tego domu, a ona zaledwie służącą. Wdową żyjącą na cudzej łasce.

      – Mały Jan mówi, że Elin potrafi odczynić chorobę. Moja najlepsza mleczna krowa bardzo cierpi.

      – To Stjärna? – spytała Elin ze wzrokiem utkwionym w podłogę. – Parobek mówił coś rano.

      – Tak, Stjärna. Widzę, że Elin jest zajęta, ale czy mogłaby pójść i spojrzeć na nią?

      – Tak, oczywiście.

      Odstawiła dzbanek i poszła za nim cicho do obory. Krowa leżała w głębi i muczała. Widać było, że ją boli i że trudno jej wstać. Elin kiwnęła głową do parobka, Małego Jana, który stał obok i nie wiedział, co począć.

      – Niech idzie do kuchni i przyniesie trochę soli.

      Kucnęła i delikatnie pogłaskała miękki krowi pysk. Stjärna miała szeroko otwarte oczy. Ze strachu.

      – Czy Elin potrafi jej pomóc? – spytał cicho Preben i również pogłaskał łaciatą krówkę.

      Ich ręce się zetknęły. Gwałtownie cofnęła swoją, jakby ją ukąsił wąż. Znów poczuła, że się czerwieni. Wydawało jej się, że również pan domu lekko pokraśniał. Szybko wstał, kiedy wrócił zasapany Mały Jan.

      – Jest – powiedział, sepleniąc lekko, i podał jej solniczkę.

      Elin wzięła ją i wysypała sobie na dłoń sporą kupkę soli. Palcem wskazującym prawej ręki kręciła w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, jednocześnie wymawiając zaklęcie, którego nauczyła ją babcia.

      – Nasz Pan Jezus szedł po górach i dolinach, uzdrawiał i odczyniał uroki. Słowo Boże, amen.

      – Amen – powtórzył Preben, a za nim Mały Jan.

      Stjärna muczała.

      – I co teraz? – spytał Preben.

      – Trzeba czekać. Odczynianie solą zazwyczaj pomaga, ale to może potrwać. Zależy to też od tego, jak ciężka jest niemoc. Zajrzyjcie do niej jutro rano. Myślę, że już będzie dobrze.

      – Mały Jan słyszał – powiedział Preben. – Jutro skoro świt ma zajrzeć do krowy.

      – Tak jest, panie – odparł Mały Jan i wyszedł.

      Preben zwrócił się do Elin:

      – Gdzie się Elin nauczyła takich rzeczy?

      – Od babki – odparła krótko.

      Nadal czuła niepokój po tym, jak zetknęły się ich ręce.

      – Czemu jeszcze Elin potrafi zaradzić? – spytał i oparł się o żłób.

      Zaszurała lekko stopą i niechętnie odpowiedziała:

      – Chyba większości niedomagań, byle nie nazbyt poważnych.

      – Zarówno u ludzi, jak i zwierząt? – dopytywał się Preben z ciekawością.

      – Tak – odparła.

      Zdziwiła się, że Britta nigdy nie wspomniała o tym mężowi, choć Mały Jan opowiedział mu o jej umiejętnościach. Ale pewnie nie było w tym nic dziwnego, bo kiedy mieszkały jeszcze u ojca, jej siostra zawsze z lekceważeniem wypowiadała się o jej babce i jej mądrościach.

      – Niech opowie więcej – powiedział Preben, ruszając do wyjścia.

      Poszła za nim. Niechętnie, bo uważała, że nie uchodzi, żeby gawędziła z panem domu. Zaraz ich wezmą na języki. Ale pomyślała: to on tu rządzi, więc poszła za nim. Na podwórzu stała Britta. Wzięła się pod boki i patrzyła mrocznym wzrokiem. Elin poczuła się tak, jakby serce zjechało jej do żołądka. Właśnie tego się bała. On niczego nie ryzykował, ona mogła popaść w niełaskę. A z nią Märta.

      Miała rację, że obawiała się życia na łasce młodszej siostry. Britta była złośliwa i wymagająca. Zarówno ona, jak i Märta miały już do czynienia z jej ostrym językiem.

      – Elin pomogła mi przy Stjärnie – powiedział Preben, patrząc spokojnie w oczy żony. – A teraz idzie nakryć do stołu. Podpowiedziała mi, żebyśmy pobyli trochę we dwoje, bo ostatnio sporo wyjeżdżałem w sprawach parafii.

      – Podpowiedziała? – powtórzyła podejrzliwie Britta, ale już łagodnym tonem. – W takim razie dobrze zrobiła.

      Energicznie wzięła go pod rękę.

      – Okropnie mi brakowało pana męża. Ostatnio trochę mnie zaniedbywał – powiedziała.

      – Moja kochana żona ma absolutną rację – odparł, kierując się do domu. – Ale zaraz temu zaradzimy. Elin powiedziała, że za pół godziny możemy zasiąść do stołu, i bardzo dobrze, bo będę mógł się przygotować, żeby przy mej pięknej żonie nie wyglądać na oberwańca.

      – E, ty nigdy nie będziesz oberwańcem – zaprotestowała Britta i lekko trzepnęła go

Скачать книгу