Po piśmie. Jacek Dukaj

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Po piśmie - Jacek Dukaj страница 6

Po piśmie - Jacek Dukaj

Скачать книгу

poza studentami filozofii i katolickimi publicystami – nie będzie obchodzić, czy ludzie cyfrowi n a p r a w d ę są świadomi, czy tylko takimi się w y d a j ą.

      Niezależnie od siebie uczeni z Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu i z Harvard Medical School dostarczyli ostatnio dowodu na możliwość emulacji funkcji mózgowych w komputerze – rekonstruowania ich na podstawie skanów mózgu. Blue Brain Project, zainicjowany w 2005 roku i współfinansowany przez IBM, ma na celu stworzenie komputerowej symulacji całego mózgu człowieka, działającego w sposób nieodróżnialny od mózgu fizycznego. Jest to gigantyczne przedsięwzięcie: do symulacji pojedynczego neuronu trzeba mocy równej mocy współczesnego laptopa, a mózg ludzki ma około stu miliardów neuronów.

      Załóżmy, że projekt zakończy się powodzeniem, tzn. uruchomiona zostanie w komputerze pełna symulacja mózgu. Załóżmy, że rozwiązany zostanie problem nieinwazyjnego skanu stosownej rozdzielczości i że to nie generyczny mózg Homo sapiens będzie się tam procesować, lecz idealna kopia mózgu konkretnego człowieka, jakiegoś Jana Kowalskiego. I że ten wirtualny Jan Kowalski (JKV) będzie mówił i zachowywał się dokładnie tak samo jak Jan Kowalski z realu (JKR). Ba, więcej: niechby nawet skany mózgu JKR pokrywały się ze skanami JKV. Rzecz jasna nadal nie pozwoli nam to stwierdzić, czy w JKV odtworzono także świadomość JKR; czy JKV nie jest jedynie bardzo skomplikowanym chińskim pokojem.

      Ale wystarczy wyjść poza eksperymenty myślowe operujące na konstruktach logicznych. To ludzie mieliby wyemigrować z ciał, to w ludzkiej kulturze odbije się nieśmiertelność. Paradoks chińskiego pokoju pozostanie w mocy – lecz cóż z tego?

      Spotykasz oto JKV, zawiadującego swym nowym ciałem biologicznym czy niebiologicznym, albo też po prostu kontaktujesz się z nim na co dzień w takim czy innym wirtualu; nadto nie jest JKV żadnym ewenementem, takich „cyfrowych obywateli” masz wokoło mnóstwo, reagują jak ludzie, pracują jak ludzie, uczestniczą w kulturze jak ludzie – i co się dzieje? Prędzej czy później się z nimi o s w a j a s z.

      Filozoficzne dywagacje przestają mieć znaczenie w obliczu codziennego doświadczenia. Już teraz otacza nas tyle elektroniki i maszynowej inteligencji, że człowiek przeniesiony tu z zarania cybernetyki nie dałby nam spokoju pytaniami o testy Turinga i tym podobne kwestie, wówczas uważane za kluczowe. Tymczasem testy Turinga przechodzą codziennie miliony botów w Internecie; łatwiej raczej wziąć kolejnego anonima na czacie za prosty algorytm konwersacyjny. A my nie poświęcamy temu uwagi. Nie zastanawiamy się. Żyjemy już w środowisku prymatu informacji nad materią, stało się ono dla nas naturalnym. Odpisując na e-maile, SMS-y, współpracując i rywalizując w Sieci z awatarami nieznajomych, zaprzyjaźniając się na społecznościówkach z personami skonstruowanymi ze słów, obrazów, skojarzeń kulturowych, oswoiliśmy się z życiem czystego Umysłu.

15Mówi rozszerzacz ciała

      Q: Powracasz wciąż do tematu przeprojektowywania ludzkiego ciała. Ale kto miałby decydować, jak powinno zostać przeprojektowane?

      A: (śmiech) Tu pojawiają się często nieporozumienia, częściowo z uwagi na krytykę wyczuloną na wszelkie scenariusze faszystowskie, dyktatorskie, jak z Orwella czy Big Brothera.

      Nie mam żadnego utopijnego wyobrażenia doskonałego ciała, pod które bym projektował; raczej spekuluję o sposobach, w jakie jednostki – nieprzymuszone, powodowane własnymi chęciami – mogłyby przerobić swoje ciała, zważywszy, że ciało stało się tak dojmująco zbędne w środowisku intensywnie przesyconym informacją. To ta szalona arystotelesowska żądza gromadzenia wciąż więcej i więcej informacji. Pojedynczy człowiek nie ma co marzyć, żeby przyswoić i w twórczy sposób przeprocesować całą tę informację. Ludzie stworzyli technologię i maszyny, które są tu znacznie precyzyjniejsze i potężniejsze.

      Jak ciało ma funkcjonować w tym świecie maszyn? (…) Nie możemy już projektować technologii pod ciało, ponieważ technologia zaczyna pokonywać i wypierać ciało. Może więc nadszedł czas, by zaprojektować ciało pod maszyny. Musimy znaleźć sposób, by podkręcić technologię elektronicznych implantów w ciało i wzmocnić [augment] mózg. Musimy podłączyć go bezpośrednio do Sieci. Na razie nie da się tego zrobić; robimy to pośrednio, przez klawiatury i inne peryferia. Nie można się po prostu „wpiąć” do Sieci. A nie mówię tu o wizjach science fiction. Dla mnie te perspektywy są już oczywiste.

      Q: Ciało rekombinowane oznacza poszerzenie naszych wrażliwości, naszej percepcji. Ale nasze zmysły są złączone z mózgiem, wszystko „wydarza się” w mózgu. Zatem samo posiadanie, powiedzmy, wzroku rentgenowskiego, nic nie da. Musielibyśmy zmienić także synapsy, połączenia w mózgu.

      A: Nie zaczynajmy teraz rozdzielać mózgu i ciała. Ten konkretny byt biologiczny, z jego sieciami kinestetycznymi, rdzeniem kręgowym i mięśniami – jak w nim rodzi się ciekawość? Właśnie z tej orientacji ruchowej w świecie, z mobilności ciała. Chęć oddzielenia mózgu to dziedzictwo kartezjańskiego dualizmu. Myślenie w ten sposób nie jest już produktywne. Musimy myśleć o ciele sprzężonym z nowym technologicznym otoczeniem.

16

      Jak oni się męczą! Jak łamią się, miażdżą, rozpruwają, rozbijają i zbijają na powrót. Jak pracują. Nad czym pracują? Nad swoimi ciałami.

      Nie sportowcy wyczynowi. Nie arystokraci antyku. Nie gladiatorzy wojownicy myśliwi, nie kasty plemiona zawody.

      My wszyscy.

      Nigdy w historii praca nad własnym ciałem nie była tak powszechnym i kompulsywnym zajęciem ludzkości.

      Jak możesz nie dostrzegać? Idziesz ulicą i widzisz.

      Ujęli swoje ciała w pięść umysłu, w kleszcze woli, i robią z nimi, co chcą. Na siłowniach, w gabinetach chirurgów plastycznych, w dietach i maratonach kosmetyki, u fryzjerów, stylistów, krawców, u piercerów i tatuażystów, a wkrótce – u genetyków estetycznych. Nie ma granicy; granicę stanowią wyłącznie praktyczne zdolności przerabiania ciała, a one wzrastają z każdym rokiem.

      Kiedy więc patrzysz w lustro na ten twór swojej woli, wyobraźni, determinacji, na ten obiekt, dzieło sztuki, przedmiot operacji myślowych wdrukowywanych potem w materię, to czy ten „ja” patrzący-kontrolujący, ten artysta ciała, który t w o r z y  i  o c e n i a – jest tym ciałem, czy raczej kimś całkowicie pozacielesnym, demiurgiem splecionym z czystej myśli?

      Najpierw wartościowanie według atrakcyjności ciała uchodziło za nieetyczne i nieempatyczne, ponieważ na ciało nie mieliśmy wpływu, nie wybieraliśmy go, było nam dane od Boga (losu, natury).

      Potem, dzisiaj – nie wypada tak wartościować, ponieważ choć wpływ mamy, wymaga on pieniędzy, toteż ciało i szerzej: wygląd – jest pochodną statusu materialnego i ludzie wartościujący wedle ciała nie różnią się od drapieżnych darwinistów ekonomicznych.

      Ale ceny spadają, technologie tanieją, przerabianie ciała staje się coraz łatwiejsze, coraz naturalniejsze, począwszy od higieny osobistej, ubioru; coraz cieńsza tu granica między ciałem wirtualnym i ciałem fizycznym, i już za chwilę –

      „Zadbaj o siebie! To nieuprzejme – być brzydkim”.

      Najgłębszym wpływem pornografii na kulturę nie są rewolucje w savoir-vivrze sypialni, przesunięcie granicy intymności czy banalność

Скачать книгу