Seria o komisarzu Williamie Wistingu. Йорн Лиер Хорст
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Seria o komisarzu Williamie Wistingu - Йорн Лиер Хорст страница 21
Na początku lata Amalie dostała własny pokój i łóżeczko ze szczebelkami zostało zastąpione zwykłym dziecięcym łóżkiem. Mimo to w nocy dziewczynka odnajdywała drogę do sypialni Line, która pozwalała jej spać do rana w swoim łóżku, chociaż wiedziała, że trudno będzie oduczyć córkę spania z nią, tak jak korzystania ze smoczka.
Pocałowała Amalie w policzek, wymknęła się z pokoju i nastawiła cichą muzykę, po czym zaczęła sprzątać zabawki w salonie.
Nagle w drzwiach kuchni stanął ojciec.
– Pukałem – powiedział ściszonym głosem, wskazując drzwi wejściowe i spoglądając jednocześnie w stronę pokoju wnuczki.
– Śpi – zapewniła go Line.
Przyniósł ze sobą notes i iPad.
– Możemy usiąść? – spytał.
Line wskazała kanapę.
– Masz coś nowego?
Ojciec nie odpowiedział. Usiadł i otworzył plik zdjęciowy w iPadzie. Line zajęła miejsce obok niego.
– To jest zdjęcie z ukrytego pokoju – wyjaśnił.
Zdjęcie przedstawiało łóżko piętrowe z kartonami, w których były przechowywane pieniądze. Ojciec powiększył fragment fotografii. Kanister na benzynę.
– Ukradziono go z jednego z sąsiednich domków dwa lata temu – powiedział i pokazał jej zdjęcie wnętrza szafy. Na dnie stały dwie butle z propanem. Półka była pełna najróżniejszych puszek z aerozolem. – Pod łóżkiem również leżały kanistry – mówił dalej, szukając zdjęcia przedstawiającego dziury w ścianie ukryte pod plakatem.
– Okno było zabite deskami, ale postarano się o nowe otwory wentylacyjne. Wszystko było przygotowane tak, aby pożar rozprzestrzenił się szybko i gwałtownie.
– To znaczy, że pożar został starannie wyreżyserowany – powiedziała powoli Line. – Wiecie już coś na temat tej szarej furgonetki?
– Mortensen czeka na odpowiedź od spółki zarządzającej punktami poboru opłat – odparł i wyjaśnił, jak udało im się ustalić czas przejazdu przez bramki.
Widziała po nim, że jest coś jeszcze, ale ojciec nie wie, jak przejść do tematu.
– Masz jakąś teorię, o co w tym wszystkim chodzi? – spytała.
– Wiele wskazuje na to, że coś się wydarzyło pomiędzy śmiercią żony Clausena a tragicznym wypadkiem jego syna – odparł. – Pewne zdarzenie idealnie wpisuje się w ten okres.
Line zamierzała właśnie przynieść im coś do picia, ale słysząc te słowa, została na kanapie.
– Jakie? – spytała.
– Kradzież pieniędzy na Gardermoen w 2003 roku – odparł. – Sprawy nigdy nie wyjaśniono i nie odzyskano łupu.
Dla Line napad na lotnisku był jedynie mglistym wspomnieniem.
– Miałam wtedy dziewiętnaście lat – usprawiedliwiła się i poprosiła ojca, żeby przybliżył jej tę sprawę.
– Chodzi o transport pieniędzy, które przyleciały ze Szwajcarii i miały zostać przewiezione do DNB2 i centrali Poczty Norweskiej w Oslo. Złodzieje przedostali się przez furtkę w ogrodzeniu, wjechali na pas startowy i zaatakowali pracowników, kiedy ci wyładowywali pieniądze. Mówimy o euro, dolarach i funtach.
Przyglądała się twarzy ojca. Sprawa kradzieży pieniędzy prawdopodobnie przyszła mu na myśl już pierwszego dnia, ale z jakiegoś powodu nie chciał się tym podzielić. Aż do teraz.
– Wytypowano jakichś podejrzanych? – spytała.
– W tamtym czasie istniała zorganizowana grupa przestępcza zajmująca się kradzieżami, powiązana z gangami motocyklowymi, ale nikogo nie aresztowano.
– Syn – powiedziała. – Lennart Clausen.
– Możliwe – przytaknął. – Tylko że kwota się nie zgadza. Clausen ukrywał łącznie ponad osiemdziesiąt milionów, a pieniędzy z napadu było nie więcej niż siedemdziesiąt milionów. Ale jest jeszcze coś, co czyni tę sprawę interesującą pod względem czasowym.
Line podkuliła nogi.
– Gdy razem z Mortensenem byłem dzisiaj na pogorzelisku, zjawił się prokurator generalny – mówił dalej. – Latem 2003 roku dostał anonim, w którym padło nazwisko Clausena.
Podał jej iPad ze zdjęciem listu.
– „Sprawdź ministra zdrowia Bernharda Clausena w związku ze sprawą z Gjersjøen” – przeczytała na głos.
– Simon Meier zaginął, łowiąc ryby w Gjersjøen – wyjaśnił. – Ostatni raz widziano go w czwartkowe popołudnie 29 maja 2003 roku. Kradzieży na lotnisku dokonano tego samego dnia.
Odszukał właściwy plik i pokazał jej podobny list z dołączonym zdjęciem Simona Meiera i podsumowaniem bezowocnej akcji poszukiwawczej. Line przeczytała kilka pierwszych akapitów. Policja badała sprawę zaginięcia również pod kątem ewentualnego udziału osób trzecich.
– Czy wykluczono udział Clausena w sprawie? – spytała.
– Anonimy przesłano jednostce policji, której podlegał ten rejon – wyjaśnił ojciec. – Ale nie wiem, czy w ogóle skontaktowali się z Clausenem.
– Czy da się ustalić, kto przysłał te anonimy?
– Mortensen sprawdza, czy nie ma na nich odcisków palców i materiału biologicznego, ale wątpię, czy to coś da.
– Myślisz, że coś w tym jest?
– Kiedy prokurator generalny otrzymał te anonimy, potraktowano je jako teorię spiskową, ale teraz trzeba na nie spojrzeć świeżym okiem.
Line jeszcze raz przeczytała jednowersową wiadomość.
– Tego nie napisał zwolennik teorii spiskowych – stwierdziła. – Dostawałam ich w „VG” całe setki. Były długie, wielostronicowe, często z kopią do króla, premiera i przedstawicieli parlamentu. Ten jest zupełnie inny.
Oddała ojcu iPad.
– Musimy przejrzeć akta obu spraw – podsumowała. – Kradzieży pieniędzy i zaginięcia Meiera.
Ojciec przytaknął. Prawdopodobnie miał już te dokumenty.
– Jest pewien problem – powiedział.
– Jaki?
2
DNB, właściwie DNB ASA, dawniej DND NOR ASA – największa norweska grupa świadcząca usługi finansowe, której historia sięga 1822 roku.