Seksowny kłamca. Christina Lauren

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Seksowny kłamca - Christina Lauren страница 5

Seksowny kłamca - Christina Lauren Wild Seasons

Скачать книгу

Harlow są znani, ale dopiero niedawno skojarzyłam, że jej mama była jedną z ulubionych aktorek mojej mamy w czasach mojego dzieciństwa.

      Wiedziałam, że Mia kiedyś tańczyła, ale dopiero niedawno dowiedziałam się, że jej plany legły w gruzach, kiedy wpadła pod ciężarówkę.

      Wiedziałam, że Finn ma bliskie relacje z ojcem i dwoma braćmi, ale dopiero kiedy nietaktownie zapytałam, co robi na Dzień Matki, dowiedziałam się, że w dzieciństwie ją stracił.

      Ktoś zza baru woła mnie po imieniu; wracam do rzeczywistości. Ustawiam tacę z drinkami na stole, a Harlow łapie mnie w drodze powrotnej i obejmuje mocno.

      – Cześć, nieznajoma – mówi, przyglądając się mojej twarzy i sięgając ręką do włosów. – Sto lat się nie widziałyśmy! Nie mogłabyś zacząć używać kremów z filtrem, żeby dla nas też zostało trochę tej cudownej opalenizny? Boże, wyglądasz jak z reklamy strojów kąpielowych w „Sports Illustrated”. Dziewczyna z deską. Niech cię cholera, ciebie i te twoje słodkie piegi.

      Uśmiecham się do niej szerzej.

      – Powinnam brać cię ze sobą, bardzo podnosisz mi samoocenę.

      – Nie mogłabyś się zwolnić i iść z nami do kina? – pyta Harlow.

      Kręcę głową. Harlow wydyma usta.

      – Dzisiaj jest tylko Fred, ja i jedna kelnerka, a później występuje ta nowa kapela – wyjaśniam.

      – A może w weekend? Przyjeżdżają wszyscy trzej Robertsowie.

      Kiwam głową, ożywiona perspektywą miłego wieczoru w większym towarzystwie.

      – Sprawdzę grafik.

      Mąż Harlow, Finn, były rybak, jest obecnie wschodzącą gwiazdą reality show dzięki programowi „Rybacy”, który pokazuje ich pracę. Występuje w nim on, jego ojciec i dwóch młodszych braci.

      Harlow powoli unosi brwi, a ja uświadamiam sobie mój błąd. Znam ją ledwie od dziewięciu miesięcy, ale jej talent do wtrącania się w życie innych obrósł legendą.

      – Może moglibyśmy załatwić, żebyś ty i Levi…

      Już szukam drogi ucieczki.

      – Nie. Nic z tego – mówię i rzucam spojrzenie na bar, przy którym kilka osób czeka na obsługę. – Muszę wracać, panno swatko, ale napiszę jutro i dam ci znać, czy będę mogła.

      Harlow kiwa głową i wraca do swojego stolika.

      – Dobrze, uparciuchu! – woła, a ja idę do baru.

      Powróciwszy za ladę, widzę Freda rozlewającego piwo i gawędzącego ze stałymi klientami. Kawałek dalej siedzi samotnie Luke.

      Wygląda… wygląda na poruszonego, ma poważną twarz, co chyba nie zdarza mu się często. Fakt, nie wiem o nim nic, oprócz tego, że dziewczyny wciąż wodzą za nim wzrokiem, że wygląda jak kompletny dupek, ale chyba nim nie jest, jak się już uda z nim porozmawiać – i że w jeden wieczór dostaje więcej SMS-ów niż ja w tydzień. Ale co ja tam wiem.

      Rzucam spojrzenie na Mię, Ansela i Harlow, którzy zbierają swoje rzeczy, machają do mnie i idą w kierunku Fina, stojącego przy wyjściu.

      – Wszystko dobrze? – pytam Luke’a, wyjmując spod lady szklankę do wódki.

      Luke kiwa głową; spogląda na mnie i od razu jego poważna mina znika, znów zastąpiona tym słodkim uśmieszkiem. Instynktownie odwracam wzrok i łopatką nabieram lód z pojemnika.

      – Nabieram dystansu, za dużo myślę – odpowiada. – A bar to chyba dobre miejsce na takie rzeczy.

      Kiwam głową. Chyba czeka na to, aż powiem coś więcej, więc dodaję:

      – Najlepsze miejsce na przemyślenia. Kiepskie oceny. Utrata pracy. Problemy z kasą. Pierwsze miłości.

      Luke znów na mnie spogląda.

      – Mówisz z doświadczenia? – pyta.

      – Tak – odpowiadam, nalewam mu whisky i przesuwam po blacie. Mimo uśmiechu na twarzy chyba potrzebuje procentów. – Doświadczenia barmanki. Może powinieneś się rozerwać. – Spoglądam nad jego ramieniem na stolik, przy którym siedzą jego znajomi i brunetka, wciąż wodząca za nim wzrokiem. Luke podąża za moim spojrzeniem, lekko kręci głową i odwraca się znów do mnie.

      Unosi szklankę, przechyla głowę na bok i opróżnia jednym haustem. Odstawia szklankę na blat i kaszląc nieco, wypuszcza powietrze.

      – Dzięki.

      – Nie ma sprawy.

      – A ty? – pyta.

      Przechodzę do zlewu i wkładam do niego szklankę.

      – Co ja?

      – Potrzebujesz rozrywki?

      Czuję ostre szarpnięcie w okolicy płuc, ale zdobywam się na przyjazny uśmiech.

      – Wszystko dobrze.

      Luke pochyla głowę i spogląda na mnie spod rzęs.

      – Co to znaczy, że wszystko dobrze?

      Biorę ręcznik i spoglądając na niego, odpowiadam:

      – To znaczy, że nie umawiam się z facetami, których poznaję w pracy.

      – Nie proponuję ci stałego związku, dziewczyno z dołeczkami. – Z chytrym uśmieszkiem Luke sięga do kieszeni i wyjmuje kolejnego dolara, po czym wrzuca go do słoika. Jego oczy spotykają moje; coś się spina między moimi żebrami a pępkiem. Facet ma taką minę, jakby widział, że dzień mi się nie udał, a ja widzę, że i jemu wieczór się nie udaje, za to podoba mu się, że oboje to widzimy.

      Nie podoba mi się ta nasza chemia, nie podoba się to milczące porozumienie.

      A może nie podoba mi się fakt, że tak mi się to spodobało? Wciąż czuję, że brakuje mi powietrza po poranku, jednak w niewytłumaczalny sposób węzeł się rozluźnia, w miarę jak rozmawiamy.

      – A przy okazji – odzywa się Luke cicho – dzisiaj wieczorem nie widziałem tych dołeczków zbyt często.

      – Powiedzmy, że mam za sobą kiepski dzień – odpowiadam, wzruszając ramionami.

      Luke opiera się łokciami o blat i mierzy mnie uważnym spojrzeniem.

      – Chyba tobie też przydałoby się nieco rozluźnić.

      Wybucham śmiechem; nie mogę się nie zgodzić.

      – Zapewne masz rację.

      Luke kręci podstawką do piwa.

      – Może ktoś

Скачать книгу