Seksowny kłamca. Christina Lauren
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Seksowny kłamca - Christina Lauren страница 6
On zresztą na pewno też o tym wie.
Samo moje wahanie świadczy o tym, że naprawdę długo nie uprawiałam seksu. Jednak nie potrzeba mi w życiu faceta tego rodzaju. Biorę głęboki wdech i odsuwam się nieco, by zwiększyć odległość między nami.
Spojrzenie Luke’a biegnie za mną.
– A ta zasada nieumawiania się z facetami, których spotykasz w pracy, naprawdę obowiązuje?
– Powiedzmy. – Składam ścierkę i zatykam sobie za fartuch z tyłu. Patrzę mu w oczy.
– A gdybym cię zapewnił, że byłoby warto?
Dlaczego mi się wydaje, że on mówi świętą prawdę? Luke uśmiecha się nieśmiało, ale z głębi jego miodowobrązowych oczu mogę wyczytać, że wciąż poluje.
– Bez wątpienia jesteś wspaniały. – Opieram się o zlew i gapię na niego, zaskoczona faktem, że jeszcze nie odeszłam. – Ale nawet nie pamiętam, jak masz na imię.
– Pamiętasz. – Pochyla się i opiera ramiona na lśniącym drewnie.
Zagryzam wargi w uśmiechu.
– O której kończysz? – pyta.
Mimowolnie spoglądam na jego usta; wyobrażam sobie, jakby było poczuć dotyk gorących, rozchylonych warg, przesuwających się po mojej szyi, piersiach, żebrach.
Przychodzi mi do głowy, że jeśli chce się przerwać złą passę, to chyba trzeba pójść na pewniaka, prawda? Facet wyraźnie wie, co robi, idealnie nadaje się do tego, żeby mnie rozruszać po długiej abstynencji. Poza tym na pewno nie będzie chciał niczego więcej.
Mija kilka sekund ciszy, po czym prostuję się i sięgam po kartkę zostawioną przez jedną z kelnerek. Teraz albo nigdy.
– Kończę o pierwszej.
Rozdział drugi
Luke
Nie jestem pewny, co różni tę dziewczynę od wszystkich innych, które wpuszczałem do domu, ale lecę po schodach i dopadam drzwi, po czym szybko przebiegam wzrokiem po ciemnym salonie i rzucam spojrzenie na kuchnię.
Nie najgorzej.
Na ławie nie leżą resztki jedzenia ani – co ważniejsze – żadne bokserki nie poniewierają się na podłodze w kuchni. W myślach oddaję cześć bogom, by się upewnić, że mi sprzyjają; mam nadzieję, że w sypialni nie leżą gdzieś na wierzchu opakowania po prezerwatywach. I że nie ma ich także w łazience.
Otwieram szerzej drzwi i uśmiecham się.
– Wejdź.
Logan spogląda na mnie, a potem w ciemność, po czym robi ostrożnie krok do przodu. Sięgam ręką obok niej i pstrykam włącznik światła.
I tym się właśnie różni od innych dziewczyn. Większość z nich wchodzi do mojego mieszkania tyłem, ściskając moją koszulę. Niektóre wchodzą do środka ze wzrokiem utkwionym w mojej twarzy, czekając na lekki ruch głową w lewo, wskazujący drogę do sypialni. Ona jednak wchodzi, rozglądając się wokół tak samo, jak patrzy na mnie, jakby niepewna, czy chce czegokolwiek dotykać.
Niemal słyszę słowa, które pobrzmiewają w jej oddechu, jeszcze zanim je wypowie:
– Właśnie sobie uświadomiłam, że nie wiem, co ja tu robię.
Odsuwam się lekko i odpowiadam bez wahania:
– Nic, czego byś sama nie chciała.
W środku jednak wydaję bezgłośny jęk; mam za sobą długi dzień, pełen różnych wydarzeń. Naprawdę chciałbym się zapomnieć w szybkim numerku, nie mam ochoty na długą, męczącą grę wstępną.
Mój żołądek chyba zrezygnował z planu A, bo odzywa się głośno. Rzucam spojrzenie w kierunku kuchni.
– Głodna?
Dziewczyna wzrusza ramionami.
– Trochę.
– Mam tu coś… – Podchodzę do lodówki, otwieram ją i przeglądam zawartość. – Piwo. Tortillę. Sos sriracha. Seler, pepperoni i… – otwieram szufladę – warkocze serowe.
Nadal panuje cisza; odwracam się i patrzę na dziewczynę – jej czujna mina jest prześmieszna. Palcem rysuję kółko w powietrzu.
– Co to za mina? – pytam.
– Nie mam pojęcia, jaką mam minę – odpowiada, prostując się i lekko uśmiechając.
Opieram rękę o otwarte drzwi lodówki.
– To powiedz mi, co myślisz.
Dziewczyna unosi brwi, jakby oczekiwała potwierdzenia, że naprawdę chcę jej wysłuchać. Kiwam głową.
– Jesteś chyba zbyt typowy, żebyś był prawdziwy.
Wybucham śmiechem.
– Czyżby?
Wywołuję tym potok szczerości.
– Jesteś równie piękny co grzeszny, przed moim wejściem musiałeś sprawdzić, czy poprzednia dziewczyna nie zostawiła na kanapie bielizny, a lodówkę masz po kawalersku pustą.
Zatem do listy cech, które mnie w niej intrygują, dodaję spostrzegawczość.
Wzruszam ramionami i rzucam jej szybki uśmiech.
– Często jadam na mieście.
Dziewczyna lekkim uśmieszkiem pomija moją dwuznaczną aluzję.
– Ale jeśli to wszystko ma ze sobą taki związek, jak podejrzewam, to naprawdę jesteś dobry w łóżku i zapewne twój penis jest ogromny.
Uśmiecham się kącikiem ust; powstrzymuję się, ale w końcu daję za wygraną i wybucham śmiechem. Ona też wreszcie się poddaje i odwzajemnia szczerym uśmiechem, który nieoczekiwanie porusza we mnie jakąś starą, zapomnianą strunę. Seksowne uśmiechy zwykle docierają do mojego fiuta, ale jej uśmiech jest nie tylko seksowny, lecz także szczęśliwy. I nie chodzi tylko o dołeczki w policzkach. To również błysk w oczach, coś, co wydaje się sięgać pod powierzchnię. Nie wiem nawet, czy szczery uśmiech może wyrażać coś innego niż szczęście, ale jej uśmiech jest najszczęśliwszym, jaki widziałem od…
Pocieram dłonią twarz i podchodzę do niej; zmagając się z dziwnym uczuciem w trzewiach – jakbym wpadał w przepaść – sięgam po luźny kosmyk jej włosów. Wygładzam je za zakrzywieniem ucha.
– Słuchaj, Logan…
Jej oczy mrużą się na moment