Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 17
Robienie zakupów należało do obowiązków Louise, więc tylko przemknął koło regałów z żywnością. Przystanął na chwilę przed półką ze słodyczami, ale zrezygnował z zakupów. Szedł do stojącego koło kasy regału z gazetami. Nagle stanął jak wryty. Tytuł na pierwszej stronie krzyczał wielkimi czarnymi literami: „Nowa gwiazda literatury, Christian Thydell, śmiertelnie zagrożona”. I pod spodem, mniejszą czcionką: „Zemdlał na przyjęciu po otrzymaniu listu z pogróżkami”.
Erik musiał się zmusić, żeby ruszyć z miejsca. Miał wrażenie, jakby brodził w głębokiej wodzie. Wziął do ręki egzemplarz „GT” i trzęsącymi się rękami przewracał strony, aż dotarł do właściwej. Przeczytał i pobiegł do wyjścia. Nie zapłacił za gazetę i choć dotarło do niego, że kasjerka za nim woła, nie przestał biec. Musiał wrócić do domu.
– Jak te cholerne gazety na to wpadły? – Patrik wrócił z Mają z zakupów. Rzucił na stół gazetę i zaczął wkładać jedzenie do lodówki. Maja wdrapała się na krzesło i gorliwie pomagała przy wyjmowaniu zakupów.
– E… – wydusiła Erika.
Patrik zatrzymał się w pół ruchu. Znał żonę na tyle, żeby się od razu domyślić.
– Eriko, coś ty zrobiła? – Trzymając w ręku pudełko margaryny, spojrzał jej prosto w oczy.
– Możliwe, że ten przeciek to moja wina.
– Jak? Z kim rozmawiałaś?
Nawet Maja wyczuła napięcie panujące w kuchni. Znieruchomiała wpatrywała się w mamę. Erika przełknęła ślinę i powiedziała:
– Z Gaby.
– Z Gaby! – Patrika zatkało. – Powiedziałaś jej? Równie dobrze mogłabyś od razu zadzwonić do „GT”.
– Nie pomyślałam…
– Rzeczywiście, nie pomyślałaś. Co na to Christian? – spytał Patrik i wskazał palcem na krzyczący tytuł.
– Nie wiem – odparła. Ścisnęło ją w dołku na myśl o tym, co pomyśli Christian.
– Jako policjant muszę powiedzieć, że to najgorsze, co się mogło stać. Sensacja, jaką wzbudziła ta sprawa, może się stać zachętą nie tylko dla autora tych listów, ale także dla innych osób.
– Nie krzycz na mnie, wiem, że głupio zrobiłam. – Erika czuła, że zaraz się rozpłacze. I tak potrafiła ronić łzy z byle powodu, a już szczególnie w ciąży, gdy buzowały w niej hormony. – Nie pomyślałam. Zadzwoniłam do Gaby, żeby się dowiedzieć, czy jakieś listy z pogróżkami nie przyszły do wydawnictwa. Poczułam, że zrobiłam głupstwo, jak tylko jej powiedziałam, ale już było za późno… – Głos uwiązł jej w gardle, nos się zapchał, z oczu popłynęły łzy.
Patrik podał jej papierowy ręcznik, objął, pogłaskał po głowie i zaczął pocieszać:
– Nie płacz, kochanie. Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Wiem, nie przewidziałaś, że to się tak skończy. – Kołysał ją w ramionach, dopóki nie przestała płakać.
– Nie przypuszczałam, że ona mogłaby…
– Wiem, ale ona jest zupełnie inna niż ty. Powinnaś się nauczyć, że nie wszyscy myślą tak jak ty. – Odsunął ją od siebie i spojrzał w oczy.
Erika wytarła policzki.
– To co mam teraz zrobić?
– Musisz porozmawiać z Christianem. Przeprosić go i wytłumaczyć się.
– Ale…
– Żadnych ale. To jedyne wyjście.
– Masz rację – przyznała. – Chociaż, prawdę mówiąc, bardzo nie chcę. Przede wszystkim muszę poważnie porozmawiać z Gaby.
– Przede wszystkim powinnaś się zastanowić, co i komu powiesz. Dla Gaby na pierwszym miejscu jest firma, wy dopiero na drugim. Tak już jest.
– Wiem, rozumiem. Nie musisz mi tego powtarzać. – Erika spojrzała krzywo na męża.
– Dobrze, zostawmy to. – Patrik wrócił do wyjmowania zakupów.
– Przyjrzałeś się tym listom?
– Nie miałem czasu.
– Ale zrobisz to? – nalegała.
Patrik kiwnął głową i zabrał się do krojenia jarzyn na kolację.
– Oczywiście, ale byłoby łatwiej, gdyby Christian chciał współpracować z policją. Chętnie na przykład obejrzałbym pozostałe listy.
– No to porozmawiaj z nim, może go przekonasz.
– Domyśli się, że wiem od ciebie.
– Teraz, gdy go wystawiłam jednemu z największych tabloidów w kraju, i tak pośle mnie do wszystkich diabłów, więc mógłbyś skorzystać z okazji.
– Aż tak źle nie będzie.
– Gdyby on mi zrobił coś takiego, w życiu bym się do niego nie odezwała.
– Skończ z tym czarnowidztwem – powiedział Patrik, sadzając Maję na blacie. Uwielbiała siedzieć z nimi i „pomagać” w gotowaniu. – Idź do niego jutro, wytłumacz, jak do tego doszło, że wcale tego nie chciałaś. A potem ja sobie z nim porozmawiam. Spróbuję go przekonać, żeby zaczął z nami współpracować. – Podał córce kawałek ogórka. Maja zaczęła go ogryzać nielicznymi jeszcze, ale tym ostrzejszymi ząbkami.
– Czyli jutro – powiedziała z westchnieniem Erika.
– Jutro – odparł Patrik. Pochylił się i pocałował żonę w usta.
Złapał się na tym, że co chwila zerka na skraj boiska. Bez ojca to już nie to samo. Przychodził na każdy trening, niezależnie od pogody. Wspólne zamiłowanie do futbolu zbliżało ich do siebie, chociaż pragnął się odciąć od rodziców. Z ojcem łączyła go prawdziwa przyjaźń. Pewnie, czasem się kłócili, normalnie, jak ojciec z synem, ale w gruncie rzeczy byli przyjaciółmi.
Ludvig zamknął oczy i zobaczył go. W dżinsach i bluzie z kapturem z napisem „Fjällbacka” na piersi. Stale ją nosił, co okropnie złościło matkę. Ręce w kieszeniach, wzrok wbity w piłkę.