Zastępcza miłość. Beata Majewska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zastępcza miłość - Beata Majewska страница 11

Zastępcza miłość - Beata Majewska

Скачать книгу

skończył, sięgnął po skórzaną teczkę, leżącą na sąsiednim fotelu.

      – Oto dokumenty. – Wyjął sporą i wypchaną kopertę, wręczył dziewczynie i polecił lekturę w domu. – Okropne nudy, ale przeczytaj wszystko.

      – Nawet to drobnym maczkiem? – spytała z przekąsem.

      – Wszystko jest drobnym maczkiem.

      – Nie boisz się... twój boss się nie boi, że...

      – Nie będziesz chciała oddać dziecka? – Nachylił się nad stolikiem, by mieć więcej intymności.

      – Tak.

      – Oczywiście, że Matt i Gabrielle biorą pod uwagę taką sytuację.

      – Co wtedy?

      – Po to jest umowa.

      – Każdą umowę można złamać. – Głos Julii zawibrował obawą.

      – Kto nie ryzykuje, nie pije szampana.

      – Hm.

      – Hm – powtórzył po niej i błysnął zębami. – Myślę, że jesteś bardzo rozsądną, choć młodziutką panienką, to raz. A dwa, jestem prawie pewny, że ostatnio coś się wydarzyło, co skłoniło cię do zmiany decyzji. Mam rację?

      – Masz. – Julia znów zagryzła wargę.

      – Coś nieoczekiwanego i trudnego, a pieniądze od Matthew i Gaby pozbawią cię tego problemu.

      – Mogę o coś spytać?

      – Oczywiście, że tak.

      – Mówiłeś, że pierwszą transzę, czyli dwadzieścia pięć procent całości, otrzymam czternaście dni po udanym zabiegu, a drugą po narodzinach dziecka. – Julia wzięła głęboki wdech. – Czy moglibyśmy się inaczej umówić?

      – Co proponujesz?

      – Odwrotną kolejność.

      – Cóż. – Diamond znów siorbnął przez rurkę, wyssał ostatni łyczek kawy i odstawił pustą szklankę. – Muszę to skonsultować z Matthew. Teraz ja o coś spytam: czy mogę poznać przyczyny, które skłoniły cię do zmiany decyzji?

      – Musimy... muszę kupić mieszkanie. Mam trochę oszczędności. Niewiele. Troszkę ponad dziesięć tysięcy. To byłaby zaliczka, a resztę sumy muszę dostarczyć w ciągu dwunastu miesięcy od wpłaty zadatku. W przeciwnym razie mieszkanie przepadnie. To okazja, bo apartament jest przeceniony.

      – Nie orientuję się w cenach nieruchomości we Wrocławiu, ale czy nie mogłabyś poszukać tańszej oferty?

      – Mieszkanie jest...

      – Tak?

      – W innym mieście.

      – A ty nie będziesz w nim mieszkać sama – poddał jej.

      – Nie.

      – Z kim?

      – Z mamą.

      – Dlaczego twoja matka go nie kupi?

      – Nie stać nas, a mama nie dostanie kredytu.

      – A potrzebujecie mieszkania, bo...?

      – Wolałabym o tym nie mówić. – Julia uciekła wzrokiem przed świdrującym spojrzeniem Diamonda.

      – W umowie jest klauzula mówiąca o tym, że musisz nam przedstawić bardzo dokładnie sytuację rodzinną. To samo dotyczy wszelkich zagadnień związanych ze zdrowiem twoim i twojej rodziny.

      – A po co? – Zaniepokoiła się. – Mam być tylko wynajętą macicą.

      – Owszem, ale zdrowie dziecka zależy również od jakości tej macicy. Od zachowania jej właścicielki podobnie. Chyba nie zaprzeczysz?

      Poczuła się jak niewolnica wystawiona na sprzedaż, ale czy miała inne wyjście? Mogła zrezygnować z jedynej szansy? Wzięła głęboki wdech.

      – Mój ojciec jest w więzieniu. Skrócono mu wyrok i musimy z mamą opuścić dom. Znęcał się nad mamą, dlatego go wsadzili – powiedziała, patrząc Diamondowi prosto w oczy i nie mrugając swoimi ani razu. – Nie obawiaj się, to dla mnie obcy człowiek. Mój prawdziwy ojciec biologiczny zginął w wypadku, gdy mama była ze mną w ciąży. Mama jest... mama jest... – Nagle wzruszenie zbyt mocno zacisnęło swoje dłonie na gardle Julii. Dziewczyna zamilkła i rozpłakała się jak dziecko. – Przepraszam – wychlipała, szukając chusteczki.

      – Proszę. – Ujrzała przed sobą męską dłoń z dużą batystową chustką ozdobioną fantazyjnym monogramem DK. – Przykro mi.

      – Mama nie zasłużyła na takie traktowanie.

      – Żadna kobieta nie zasłużyła.

      – Mogę ją zachować? A przynajmniej pożyczyć? – spytała po chwili Julia, patrząc na zmiętą i mokrą szmatkę.

      – Jest twoja.

      – Co teraz?

      – Nic. Wróć do domu, przeczytaj umowę, później jeszcze raz ją przeczytaj, skonsultuj z kimś i podejmij decyzję.

      Spojrzała na wypchaną kopertę.

      – To zrozumiałe, że masz wątpliwości. – Diamond trafnie odgadł, co kłębi się w głowie Julii. – Też bym miał.

      – Czemu nie mam tyle szczęścia co ty?

      – Szczęścia?

      – Masz dobrą pracę, na pewno zarabiasz kokosy, a ja...

      – Dopiero zaczynasz, prawda? Jesteś na drugim roku studiów?

      – Owszem. Skąd wiesz? – Zmrużyła oczy.

      – Wspominałaś, że masz dziewiętnaście lat.

      – Poszłam rok wcześniej do szkoły.

      – Naprawdę? – Julia miała wrażenie, że Diamond leciutko się zmieszał. – To nie tak z tym szczęściem. Moja rodzina nie narzekała na jego nadmiar. Ojciec pracował u ojca Matthew jako ogrodnik, a ja razem z nim. Któregoś dnia jego boss pożalił się, że Matt ma w nosie szkołę. Tata wpadł na niezły pomysł. Wykorzystał to, że ja i Matthew bardzo się zaprzyjaźniliśmy, i odbył ze mną rozmowę o duchu rywalizacji. Green senior przystał na propozycję, opłacił mi bardzo drogi koledż, do którego zaczął uczęszczać jego syn, i tak to się właśnie zaczęło.

      – Jesteś w wieku Matthew?

      – Dzieli nas zaledwie miesiąc różnicy, on jest młodszy.

      –

Скачать книгу