Miasto luster. Justin Cronin

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Miasto luster - Justin Cronin страница 3

Miasto luster - Justin Cronin

Скачать книгу

żeby wyruszyć do miejsca zwanego Houston. Towarzyszył jej Lucius Wierny, będący jej pomocnikiem i człowiekiem prawym w oczach BOGA.

      3. W Houston Amy znalazła statek Chevron Mariner i w jego ładowni Cartera. Wiele zaszło pomiędzy nimi. Amy wyszła stamtąd już nie w dziecięcym, lecz w kobiecym ciele, i w towarzystwie Luciusa wyruszyła do Ojczyzny, na bitwę z Dwunastoma.

      4. W owym czasie Peter, Mąż Dni, i Michael zwany Zmyślnym, a także Hollis, mąż Sary, również udali się do Ojczyzny, doszli bowiem do przekonania, że tam jest więziona Sara, podobnie jak wielu innych.

      5. I mieli dwoje towarzyszy: Lore, zwaną Nawigatorką, i przestępcę zwanego Tiftym Gangsterem.

      6. W tym samym czasie Alicia udała się do Iowa, by tropić Martíneza, Dziesiątego z Dwunastu, którego przysięgła zabić. Martínez bowiem był najgorszym pośród tych demonów, zabójcą wielu kobiet i plagą na ziemi.

      7. Alicia została pojmana w Ojczyźnie, gdzie doznała wielu udręk z rąk czerwonookich i ich siepaczy, których zwano kolami. Najgorszym pośród nich był Sod. Jednakże Alicia była silna i nie złamali jej ducha.

      8. Kiedy pewnej nocy Sod przyszedł do jej celi, żeby ponownie ją zniewolić, rzekła mu: „Poluzuj mi okowy, abyś mógł zażyć większej rozkoszy”. Po czym okręciła łańcuchy wokół jego szyi, w ten sposób wyciskając zeń życie. I uciekła, zabiwszy wielu innych.

      9. Na pustkowiu za murami Ojczyzny przybyła do niej Amy i wtenczas Alicia ujrzała, iż Amy jest już kobietą ciałem i umysłem. Amy ją pocieszyła, były bowiem siostrami krwi.

      10. Jednakże Alicia miała swoją tajemnicę: łaknienie krwi. Rosło w niej nasiono Dwunastu, czyniące ją wirolem. To wielce ciążyło jej na sercu, głęboko bowiem miłowała swoich towarzyszy i nie chciała się z nimi rozstawać.

      11. Tymczasem czerwonoocy znaleźli i pojmali Sarę; stała się ich niewolnicą i doznała wielu strasznych upokorzeń. Albowiem naczelnik Guilder pragnął, żeby wszyscy, którzy powstali przeciwko niemu, poznali pełnię jego gniewu.

      12. Zbliżała się jednakże godzina sądu. Amy i Alicia dołączyły do powstańców, żeby wystąpić przeciwko czerwonookim. Razem obmyślili plan wyzwolenia ludu Ojczyzny, unicestwienia Dwunastu i ocalenia Sary.

ROZDZIAŁ ÓSMY

      1. Stało się, że Peter i jego zwolennicy przybyli do Iowa i wszyscy razem utworzyli potężną siłę. Największą pośród nich okazała się Amy.

      2. Albowiem poddała się czerwonookim, mówiąc: „Jestem wodzem powstańców; zróbcie ze mną, co chcecie”. Jej zamysł polegał na tym, by wściekły Guilder przywołał Dwunastu, ażeby ją zabili.

      3. Stało się tak, jak przewidziała Amy, i wyznaczono godzinę egzekucji. Amy miała zostać stracona w miejscu zwanym stadionem, w wielkim amfiteatrze z Poprzedniego Czasu, na oczach ludu Ojczyzny.

      4. Alicia z innymi ukryła się na stadionie, aby gdy ukaże się Dwunastu, użyć swej broni na nich i na czerwonookich.

      5. Wyprowadzono Amy przed tłum i zakuto w łańcuchy; zawieszono ją na metalowej konstrukcji. Guilder, wielce radując się jej cierpieniem, nawoływał rzesze do podzielania jego radości.

      6. Postawa Amy srodze go zawiodła. Guilder rozkazał Dwunastu ją pożreć, żeby wszyscy obecni poznali ogrom jego władzy i zgięli się przed nim w ukłonie.

      7. Amy jednakże wiedziała, że nie jest sama, albowiem pośród Dwunastu był Wolgast, który ongiś zabrał ją do Cartera, ażeby ją chronić. I rzekła do Dwunastu:

      8. „Witajcie, moi bracia. Oto ja, Amy, wasza siostra”. Tak brzmiały jej jedyne słowa.

      9. Albowiem nagle zadrżała, jej ciało zajaśniało niczym światło roztrzaskujące ciemność i z rykiem wściekłości stała się jedną z nich, przybierając postać potężnego wirola. I było to Odpuszczenie. Widział to Peter, widziała Alicia, widział także Lucius.

      10. Rozpękły się łańcuchy i wybuchła wielka bitwa, która skończyła się zwycięstwem. Wielu poległo. Jednym z nich był Wolgast, który poświęcił się dla ratowania Amy, darzył ją bowiem ojcowską miłością.

      11. Tak oto starto z powierzchni ziemi Dwunastu i cały jej lud został uwolniony.

      12. Co zaś się tyczy Amy, przyjaciele nie poznali jej losu; przepadła jak kamień w wodę.

      I

      CÓRKA

Lata 98–101 po wybuchu epidemii

      Gdzieś jest inny świat, ale tutaj jest ten.

PAUL ÉLUARD

      1

      ŚRODKOWA PENSYLWANIA

Sierpień, 98 rok po wybuchu epidemiiOsiem miesięcy po wyzwoleniu Ojczyzny

      Ziemia ustępowała pod nożem, wyzwalając czarny zapach. Powietrze było gorące i wilgotne, ptaki śpiewały w koronach drzew. Alicia klęczała, dźgając glebę, odłupując grudy, które następnie wybierała garściami. Była już silniejsza, ale daleka od pełni sił. Jej ruchom brakowało koordynacji, ciało wydawało się nieposłuszne, wycieńczone. Wciąż nękały ją ból i wspomnienie bólu. Minęły trzy dni… czy może ten był czwarty? Pot perlił się na jej twarzy. Oblizała usta, żeby poczuć smak soli. Kopała i kopała. Strużki potu ściekały na ziemię. Tam w końcu każdy idzie, pomyślała. Wszystko idzie do ziemi.

      Kopiec obok niej rósł. Jak głęboko trzeba kopać? Na głębokości metra ziemia zaczęła się zmieniać. Zrobiła się zimniejsza, pachnąca gliną. Alicia uznała to za znak. Zakołysała się na piętach i pociągnęła długi łyk z manierki. Ręce miała obtarte do żywego mięsa; u podstawy kciuka zwisał naddarty płat skóry. Przyłożyła dłoń do ust, odgryzła go i wypluła.

      Żołnierz czekał na nią na skraju polany, głośno żując wysoką do pasa trawę. Był pełen gracji, miał gęstą grzywę, karo-dereszowatą maść, mocne kopyta i zęby, duże czarne oczy; otaczała go aura splendoru. Kiedy chciał, zachowywał absolutny spokój, a w następnej chwili dokonywał niezwykłych wyczynów. Uniósł mądry łeb, gdy usłyszał jej kroki. Widzę. Jesteśmy gotowi. Powoli się obrócił, wyginając szyję, i poszedł za nią przez las do miejsca, gdzie wisiała rozpięta plandeka. Na ziemi obok zakrwawionego posłania leżało małe zawiniątko z poplamionego koca. Jej córka nie przeżyła godziny, jednak w tym czasie Alicia stała się matką.

      Żołnierz patrzył, gdy wyszła spod plandeki. Odsłoniła twarz dziecka. Żołnierz zbliżył pysk do drobnej buzi i rozdął chrapy, wdychając zapach. Maleńki nosek, oczy i usteczka jak pączek róży, zdumiewające w swoim człowieczeństwie; główkę okrywała czapeczka miękkich rudych włosów. Ale nie było życia, nie było oddechu. Kiedyś Alicia zastanawiała się, czy będzie zdolna pokochać dziecko poczęte w przerażeniu i bólu, spłodzone przez potwora. Przez mężczyznę, który ją bił, gwałcił, przeklinał. Jakże była głupia.

      Wróciła na polanę. Słońce świeciło wysoko na niebie, w trawie brzęczały owady, dając koncert rytmicznego pulsowania. Żołnierz stał obok niej, gdy składała

Скачать книгу