Potentat. Katy Evans

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Potentat - Katy Evans страница 5

Potentat - Katy Evans Manhattan

Скачать книгу

się pukanie do drzwi.

      Otwieram, a ona stoi przede mną z wyrazem oczekiwania w oczach. Przez chwilę tylko się w nią wpatruję, napawając się jej widokiem. Szczupła, średniego wzrostu, z delikatną twarzą i skórą jakby muśniętą światłem księżyca. Opuszczam wzrok ze srebrno-szarych oczu na usta wyglądające jak aksamitne, idealne czerwone serduszko. Serduszko, w które mój penis ma ochotę się wbić.

      Przez chwilę pragnę ją całować, całować ją przez całą pieprzoną noc. Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek kobieta patrzyła na mnie wcześniej z takim oczekiwaniem. Za mną zbyt wiele lat pieprzenia dla pieprzenia, nie pamiętam już, jak to jest smakować i dotykać.

      Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak bardzo kogoś pragnął.

      Obejmuję jedną ręką jej szyję, koniuszkami palców gładząc ten punkt, który delikatnie wibruje w rytm pospiesznego bicia jej serca.

      Pytam, czy jest już podniecona, a ona w milczeniu waha się, co mi odpowiedzieć. Widzę, że jeśli chodzi o doświadczenie, to znajduje się całe dziesięciolecia za mną, choć metrykalnie dzieli nas zaledwie kilka lat.

      Osuwa się w moje objęcia, a ja podnoszę ją za tyłek i podsadzam na stolik przy wejściu. Powoli, Ford. Do cholery, zachowujesz się jak szaleniec!

      Próbuję być delikatny, kiedy schylam głowę, żeby jej skosztować, ale ona tego chce. Jej pożądanie, jej zdecydowanie jeszcze bardziej mnie nakręcają.

      Ssę ją, rozkoszuję się nią, moje palce wbijają się w jej tyłek, kiedy otwieram jej usta.

      Przyciskam ją do siebie tak mocno, że jej cycki wbijają się w moją klatę.

      Prosi, żebym zrobił to ostro. Mówię jej, co dokładnie planuję z nią zrobić. Kiedy po raz kolejny ją smakuję, rozpala mnie nagła potrzeba poczucia jej – gorącej i dzikiej tuż przy mnie.

      Gładzi mnie po przyrodzeniu.

      To całkowicie wytrąca mnie z równowagi. Odwracam ją tyłem do siebie, w ten sposób jest mniej intymnie.

      Podnoszę jej sukienkę. Wchodzę w nią.

      Ona wydaje z siebie okrzyk.

      Zanurzam palce pomiędzy jej uda i drażnię jej łechtaczkę, jednocześnie kąsając ją w kark, żeby utrzymać ją w miejscu, kiedy zaczynam rytmicznie się w nią wbijać. Zaczyna ruszać tyłeczkiem, chce, żebym robił to ostrzej. Chwytam ją za biodra, a w lustrze miga mi jej odbicie oraz odbicie siebie samego w niej. Patrzę, jak się rusza, obserwuję wyraz pożądania na jej twarzy. Odwracam ją z powrotem w swoją stronę. Nagle nie jestem w stanie patrzeć na nic innego oprócz jej cholernej twarzy.

      Ściskam jej twarz jedną ręką i z powrotem w nią wchodzę. Zwierzęcy seks. Zupełnie nie ten rodzaj seksu, który dojrzały mężczyzna miałby z kobietą, którą kocha. Ten rodzaj, który wyobrażasz sobie, że mógłbyś mieć tylko z dziwkami albo z nieznajomymi.

      Gryzie moją wargę, a ja rzucam ją na łóżko. Rozbieram ją. Sam też się rozbieram.

      Tym razem, kiedy się nad nią pochylam, nie daję jej swojego penisa. Nie wytrzymałbym długo, a nie chcę, żeby to się już skończyło. Wsysam jej cycka, po czym pozwalam ustom powędrować niżej. Skurczone jaja ciasno przylegają do penisa, kiedy kosztuję śmietanki na jej udach. Nie wiedziałem, że smak może być aż tak oszałamiający.

      Pieprzę ją palcem, jednocześnie pieszcząc językiem jej łechtaczkę i miejsce wokół. W jej orgazmie nie ma niczego słodkiego – jest na to zbyt dzika. Dochodzi nagle, jak osoba uzależniona od adrenaliny skacze z klifu, nawet przez sekundę nie zastanawiając się, czy lina do bungee jest przymocowana. Pomyka naprzód, zupełnie się nie kontrolując, ze zduszonym krzykiem w gardle, z ustami na mojej szyi, kiedy zachłannie przyciska mnie do siebie.

      Ciągle jeszcze dochodzi, kiedy odwracam ją na brzuch, podnoszę jej tyłek i w nią wchodzę.

      Wydaje z siebie zduszony jęk i wstrząsa nią kolejny skurcz, a jej cipeczka zaciska się wokół mojego twardego członka. Ujeżdżam ją ostro i szybko, nie mogąc powstrzymać jęku. Przesuwam ręką w dół po jej kręgosłupie. Ściskam jej pośladki. Jej cycki. Kąsam jej kark. Chwytam ją za włosy.

      Zapach jej szamponu drażni moje nozdrza. Jej kość biodrowa jest w mojej ręce. Jej cipeczka zaciska się na mnie. Już za chwilę. Już jestem na krawędzi… i leeecę. Przyciskam ją do łóżka i cały się w niej zanurzam, jęcząc głośno, kiedy zatracam się w orgazmie. Odlatuję, jest mi tak dobrze, że nie jestem w stanie powstrzymać spazmatycznych drgań penisa.

      A jej się to podoba. Podoba się jej, kiedy trzymam w ręku jej cipkę i ją pieszczę. Podoba się jej, kiedy szczypię jej łechtaczkę. Po raz drugi wysyłam ją w kosmos. Dochodzi tak mocno, że musi ukryć twarz w poduszce, żeby stłumić jęki, po czym wstrząsają nią pode mną dreszcze przez kolejne pięć… dziesięć… piętnaście sekund.

      – O mój Boże… – jęczy, przewracając się na bok.

      Kiedy siadam na łóżku, próbując zebrać to, co zostało z mojego mózgu, oboje nadal ciężko oddychamy i jesteśmy zlani potem.

      Przytula się do mojej piersi, a ja ostrożnie zdejmuję rękę z jej pleców. Boję się, że spojrzy na mnie tymi swoimi roziskrzonymi oczami. Nadal jestem cholernie otumaniony. Nie bez trudu zostawiam ją i idę do łazienki, żeby się umyć.

      Ochlapuję twarz wodą i spoglądam sobie w lustrze w twarz.

      I co? Jesteś, kurwa, zadowolony z siebie, Ford?

      Opieram przedramiona o umywalkę i wypuszczam powietrze z płuc, po czym odpycham się i wracam do pokoju – ale nie do łóżka. Podchodzę do biurka. Do miejsca zasypanego papierami.

      Po wielkim „O”

      Sara

      Powinnam już iść, ale celowo zwlekam, ubieram się w ślimaczym tempie. Niespiesznie wkładam z powrotem majtki i poprawiam włosy, przeglądając się w lustrze nad stolikiem w holu.

      On wygłodniałym wzrokiem pożera mój tyłek, jakby już zapomniał, że przed momentem obdarzyłam go wspaniałym orgazmem. Nigdy nie spotkałam faceta, który szczytowałby tak długo. Był pełen spermy aż po brzegi. Mniam!

      – Jak się nazywasz? – pytam, odwracając się i stając z nim twarzą w twarz. Stoi za biurkiem z gołą klatą, ubrany tylko w spodnie. Jego wzrok wędruje to na mnie, to na piętrzące się na biurku papiery, a potem znów na mnie.

      – Myślę, że najlepiej będzie tak to zostawić. Ja nie… –Robi wymowny ruch ręką między nami. – Ja tego nie robię.

      – Nie uprawiasz seksu?

      – To akurat, oczywiście, robię. – Uśmiecha się przelotnie. Jest to raczej smutny uśmiech i nie trwa to dłużej niż sekundę. Ale ta sekunda wystarczy, żeby oddech ugrzązł mi boleśnie w gardle.

      Przełykam ślinę. Ma na myśli

Скачать книгу