Z dala od świateł. Samantha Young
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Z dala od Å›wiateÅ‚ - Samantha Young страница 23
– Najwyraźniej.
– Przyniosłem trochę jedzenia i schowałem w lodówce. No i kolacja gotowa.
– Kolacja? – zrzuciłam kołdrę, wstałam i natychmiast poczułam, że pokój wokół mnie lekko wiruje.
– W porządku? – zapytał.
Ciepłą dłonią wziął mnie za ramię, żeby pomóc mi utrzymać równowagę.
– Za szybko się podniosłam. – Skrzywiłam się lekko. – Chyba ten napad osłabił mnie bardziej, niż myślałam.
Puścił mnie i potrząsnął głowa, a rysy twarzy nagle mu stwardniały, jakby z gniewu.
– Nie chodzi tylko o napad. To efekt wielomiesięcznej bezdomności. Jesteś wyczerpana. Nie chcę nawet myśleć, jaką szkodę wyrządziłaś swojemu organizmowi, tak długo sypiając niemal na gołej ziemi.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim do kuchni.
– Mógłbyś choć na chwilę powstrzymać się przed wygłaszaniem kazań?
Rzucił mi znaczące spojrzenie, ale nie odpowiedział. Usiadł na stołku przy blacie przed pełnym talerzem i zaczął jeść. Czyżby zamierzał zostać na kolacji?
Podeszłam do swojego talerza i aż zaburczało mi w żołądku na widok porcji gotowanego na parze łososia z ziemniaczkami i góry sałatki. Jedzenie. Prawdziwe jedzenie.
– Sam to przygotowałeś? – zapytałam, ostrożnie sadowiąc się na stołku obok.
Ciało miałam tak zesztywniałe i obolałe, że nie zwracałam uwagi na to, jak blisko siebie siedzimy.
– Kiedy przyszedłem, spałaś. I tak musiałbym zrobić kolację dla siebie, więc… – Wzruszył ramionami, nie patrząc na mnie.
Zdziwiona jego pełną sprzeczności naturą, przyglądałam mu się z zaciekawieniem.
– Czy zawsze opiekujesz się swoimi artystami w ten sposób? Tak osobiście?
– Tylko tymi, którzy nie potrafią zadbać sami o siebie.
I proszę, znów pojawił się dawny O’Dea.
– Potrafię o siebie zadbać.
Stęknął cicho.
– Jasne. Świetnie sobie ostatnio radziłaś. – Widelcem wskazał na mój talerz. – Jedz.
– Ciągle tylko byś rozkazywał – burknęłam, ale zrobiłam, jak kazał.
Oczywiście tylko dlatego, że sama tego chciałam.
Jedzenie było tak pyszne, że nie powstrzymałam się przed pełnym zadowolenia jękiem.
– Dobre? – zapytał rozbawionym tonem.
Skinęłam głową i przełknęłam.
– Wszystko, co przez ostatni rok jadłam, było smażone albo wysoko przetworzone. Kiedyś odżywiałam się bardzo zdrowo. Musiałam, bo ciągle byliśmy w trasie, a na to trzeba siły i energii.
Kiwnął głową ze zrozumieniem.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Ku mojemu zdziwieniu… w tej ciszy wcale nie czułam się nieswojo. Co świadczyło o tym, że nic mnie nie obchodziło, co O’Dea myśli na mój temat. Zawsze przejmowałam się opinią otoczenia. Aż za bardzo. Kiedy jest się sławnym, nie można zbyt mocno przejmować się zdaniem innych, bo to może cię zniszczyć. Chociaż większość komentarzy na mój temat była pozytywna, to te negatywne zostawały mi w pamięci. Dręczyły mnie. Były też słowa pełne jadu i nienawiści.
Najgorszy przypadek tego typu spotkał mnie na Instagramie. Zamieściłam wspólne zdjęcie z Maxem. Zrobił je Austin i bardzo mi się podobało. Siedzieliśmy wszyscy w pokoju hotelowym. Ja przysiadłam Maxowi na kolanach i razem próbowaliśmy grać na mojej gitarze. Austin strzelił fotkę w chwili, kiedy uśmiechaliśmy się do siebie, patrząc sobie w oczy. Wyglądaliśmy jak zakochani.
Z początku zdjęcie zebrało wiele lajków i sympatycznych komentarzy.
Jednak Micah postanowił zamieścić zdjęcie, na którym ze smutną miną siedzi samotnie, trzymając gitarę. Nie wiedziałam, czy było to celowe, czy po prostu nie pomyślał, ale fani zobaczyli w tej fotografii odpowiedź na moje zdjęcie z Maxem i ton komentarzy natychmiast się zmienił.
Byłam suką, która złamała chłopakowi serce.
Powinnam się smażyć w piekle.
Powinnam się zabić, bo taka ze mnie zdzira.
Dlaczego ludzie uważali, że w internecie można napisać coś, czego przenigdy nie powiedzieliby nikomu prosto w twarz? Nie wiedziałam.
Moje życia stało się własnością publiczną i coraz trudniej było mi to znosić.
Wpędzało mnie to w depresję.
– Teraz już tak się tym nie przejmuję – powiedziałam na głos.
O’Dea spojrzał na mnie, przełknął kęs i zapytał:
– Czym się nie przejmujesz?
– Co ludzie powiedzą. Kiedyś za bardzo mnie to obchodziło. Może teraz, kiedy się uodporniłam, lepiej zniosę rozgłos medialny. – Takie myślenie mogło mi pomóc.
Przez chwilę milczał, patrząc w talerz. A potem wymierzył szybki cios:
– Gdybyś rzeczywiście się nie przejmowała, byłabyś gotowa spotkać się ze swoim zespołem.
Spojrzałam na niego gniewnie, czerwona ze zdenerwowania.
– Chodzi mi o obcych ludzi.
– No cóż. – Minę miał obojętną i pełną wyższości. – Pewnie wkrótce się przekonamy.
Wdzięczność za pyszną kolację stanęła mi ością w gardle. Odsunęłam talerz z niedokończonym posiłkiem i zsunęłam się ze stołka.
Westchnął cicho.
– Dokąd się wybierasz? Nie skończyłaś kolacji. Musisz jeść, Skylar.
– Odwal się. – Weszłam do sypialni i z trzaskiem zamknęłam za sobą drzwi.
Oparłam się o nie, próbując zapanować nad nerwami.
Poczułam się bardzo samotna. Głęboka czarna dziura samotności chciała mnie bezpowrotnie wchłonąć. Osunęłam się na podłogę, czując palące łzy pod powiekami. Nie czułam się taka samotna nawet podczas nocy spędzonych na cmentarzu.
Cholera.