Z dala od świateł. Samantha Young
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Z dala od Å›wiateÅ‚ - Samantha Young страница 19
Z trudem powstrzymałam się przed aktem przemocy fizycznej.
– Masz czas do jutra – oznajmił i ruszył do drzwi.
– Poczekaj! – zawołałam.
Zatrzymał się i spojrzał na mnie przez ramię.
– Jeśli mam się zastanowić nad twoją propozycją, to nie pieprz mi tu bzdur. Twierdzisz, że nie musiałabym się produkować w brukowcach, że starałbyś się ograniczyć to do minimum?
– Oczywiście.
– Kłamiesz.
– Dlaczego?
– Chociaż dobrze śpiewam i napisałam kilka piosenek, które ci się spodobały, nie masz gwarancji, że odniosę dla ciebie sukces. To za mało jak na takie starania z twojej strony. Przełom nastąpił, kiedy odkryłeś, kim jestem. Dopiero wtedy postanowiłeś, że musisz mnie złowić.
Odwrócił się twarzą do mnie.
– Dobry głos… – Wstałam z kanapy i zaczęłam odliczać na palcach prawej dłoni. – Dobre piosenki, doświadczenie, a na dodatek szał w kolorowych pisemkach, kiedy rozpocznę solową karierę. Wiesz przecież, że wszyscy będą o mnie pisali, kiedy wrócę do życia publicznego. Takiej reklamy nie kupi się za żadne pieniądze.
– Masz rację. – Westchnął.
– Czyli przyznajesz się?
– Tak, przyznaję się. Główna wokalistka znanego zespołu zapada się pod ziemię, kiedy nie udaje się odnaleźć morderców jej matki i ojczyma. Dwa lata później pojawia się na drugim końcu świata. Wygląda inaczej, jej piosenki mają inne brzmienie. Kiedy ukaże się pierwszy singiel, będzie się mówić tylko o tobie.
Powiedział to głosem pozbawionym emocji, ale przynajmniej szczerze. W moim dawnym życiu nie było wiele szczerości. Odwzajemniłam mu się tym samym.
– Nie lubię cię.
– Nie musisz. Ale dobrze by było, gdybyś mi zaufała i uwierzyła, że dzięki mnie twój nowy album odniesie sukces.
– Być może ci zaufam, jeśli odtąd będziesz ze mną szczery.
Wzruszył ramionami.
– Jesteś wystarczająco bystra, żeby się zorientować, kiedy jestem, a kiedy nie jestem szczery, więc to chyba nie będzie wielkim problemem.
– Rzeczywiście. Mimo to chcę, żebyś dał mi słowo.
– Niech ci będzie. Szczerość ponad wszystko.
– Dobra. W takim razie zastanowię się nad umową.
8
Wróciliśmy. Graliśmy w rodzinnym mieście. I to nie gdzie indziej jak w Pub Station. Nie był to pierwszy raz. Od czterech lat występowaliśmy w tym legendarnym klubie muzycznym, tak jak to sobie wymarzyliśmy jeszcze jako dzieciaki.
Siedziałam w prywatnej garderobie, zadowolona, że nasza menedżerka Gyle mnie lubiła i zawsze załatwiała mi osobny pokój, żebym nie musiała przygotowywać się do występu w jednym pomieszczeniu z chłopakami. Przebywaliśmy w swoim towarzystwie non stop i czasem miło było spędzić trochę czasu w samotności.
Ściany pulsowały od przytłumionych dźwięków muzyki na żywo. Talking Trees, grupa z Arkansas grająca alternatywnego rocka, otwierała nasze koncerty podczas tej trasy. Billings było naszym ostatnim przystankiem. Potem zamierzaliśmy zrobić sobie przerwę. Chciałam zaszyć się gdzieś z dala od chłopaków i spróbować wrócić do normalności przed europejskim tournée zaplanowanym za półtora miesiąca.
Za półtora miesiąca zacznie się powtórka tego, co się teraz działo. Ale przynajmniej w Europie czekały na mnie hotelowe pokoje i przestrzeń, a nie ciasny autobus, niepozwalający na odrobinę prywatności.
Ledwo miałam siłę wstać ze stołka. Chłopcy nie lubili, kiedy siedziałam sama w garderobie aż do występu. „Chłopcy”, czyli Micah, Brandon i Austin. Micah grał na gitarze prowadzącej, Brandon na perkusji, a Austin na gitarze basowej. Potrafiłam grać na gitarze i klawiszach, ale Gayle zadecydowała, że mój głos na żywo brzmi najlepiej, kiedy koncentruję się tylko na śpiewie, więc podczas koncertu tylko w jednym utworze brałam do ręki gitarę. Nie do końca się z tym zgadzałam, ale na tym etapie nie miało to żadnego znaczenia.
Ponuro wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze, przepełniona nienawiścią do samej siebie. Nienawidziłam się za to, że jestem taka nieszczęśliwa, chociaż osiągnęłam w życiu wszystko, co sobie wymarzyłam. Kiedy widziałam, jak inni użalają się nad sobą, choć są sławni i bogaci, zbierało mi się na mdłości. Należałoby im codziennie wysyłać kartkę z wyrażonym obraźliwymi słowami upomnieniem, żeby przejrzeli na oczy.
Nie chciałam się stać jednym z takich żałosnych kretynów, których w tym biznesie spotykało się bardzo często. W życiu zdarzają się gorsze rzeczy niż nielubiana praca. Na przykład brak więzi z matką, która samotnie cię wychowała i kiedyś była twoją najlepszą przyjaciółką.
Nie zadzwoniłam do nich. Do mojej mamy i ojczyma Bryana. Nie zadzwoniłam do nich, kiedy dotarliśmy do Billings. Po koncercie Micah, Austin i Brandon wybierali się w odwiedziny do swoich rodzin, żeby zobaczyć, co słychać w domu.
Ja nie miałam pojęcia, co zrobię. Od czasu, kiedy ostatni raz widziałam mamę, upłynął rok. Zatrzymałam się u niej na dłużej półtora roku temu, a rozmawiałyśmy półtora miesiąca temu. Nie mogłam się doczekać końca tej rozmowy. Pisałyśmy do siebie SMS-y. Kiedy dzwoniła, nie odbierałam.
Zalało mnie poczucie winy. Czy mama nadal jest ze mnie dumna?
Na pewno wyglądałam jak gwiazda sceny muzycznej. Włosy we wszystkich kolorach tęczy upięłam w dwa małe koki wysoko nad uszami, miałam na sobie aksamitną marynarkę ze złotymi guzikami, a pod nią ulubiony czarny T-shirt z zespołem Metric, do tego ciasną aksamitną mini, kabaretki i czarne martensy. Na każdej dłoni nosiłam po trzy pierścionki, bransoletki pobrzękiwały mi na nadgarstkach, a wszystkiego dopełniał perfekcyjnie wykonany, odważny makijaż.
Pod grubą warstwą pokładu kryły się ciemne cienie pod oczami, które mógł zlikwidować jedynie kilkutygodniowy nieprzerwany sen.
Gapiłam się na swój telefon, wiedząc, że powinnam zadzwonić do mamy.
Minionego roku, kiedy skończyliśmy w Billing trasę promującą nasz nowy album, okłamałam ją, mówiąc, że muszę trochę odpocząć od chłopaków. Zamiast wrócić do domu, spędziłam półtora miesiąca w Paryżu, trwoniąc pieniądze w pięciogwiazdkowym hotelu, gdzie zamknęłam się w apartamencie i nie wyszłam z niego ani razu.
W stylu: jestem taka nieszczęśliwa w luksusowym