Z dala od świateł. Samantha Young
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Z dala od Å›wiateÅ‚ - Samantha Young страница 15
– Dzięki.
Zerknął na mnie, wyjmując z kuchennej szafki miskę.
– Obiecałaś, że zgodzisz się na przesłuchanie, tak?
– Obiecałam.
– Wtedy nie wiedziałem, że masz złamany nadgarstek.
– Zaledwie pęknięty. To pęknięcie włoskowate. – Nie musiałam pytać, o co mu chodzi.
Mój ton powiedział wszystko.
– Żadna różnica. Lekarz powiedział, że będziesz musiała nosić gips przez miesiąc albo nawet dłużej. A to oznacza, że upłyną tygodnie, zanim znów będziesz mogła zagrać na gitarze.
Włożył do miski serek kremowy i jakieś zioła, nawet nie pytając, czy lubię takie rzeczy.
– I co? – zapytałam, starając się ukryć swoją niechęć do niego.
– Weźmiesz udział w przesłuchaniu. Bez akompaniamentu. Może nawet tak będzie lepiej. Jeśli zrobisz na mnie wrażenie bez pomocy muzyki, będę wiedział, że dobrze trafiłem.
Przez chwilę milczałam, starając się opanować nerwy. Mimo to przemówiłam jadowitym, zgryźliwym tonem:
– Co z tobą, do cholery, jest nie tak?
Nawet nie drgnęła mu powieka. Położył kawałek masła na rozgrzaną patelnię i wbił jajka do serowej masy w misce. Odpowiedział beznamiętnym tonem, nawet na mnie nie patrząc.
– Jestem biznesmenem. Tu chodzi o interesy. Nie dam ci czasu na użalanie się nad swoim losem albo na wątpliwości co do naszej umowy. Najpierw przesłuchanie, a potem postanowimy, co dalej.
– Nie dasz mi nawet jednego dnia na odpoczynek? Czuję się tak, jakbym wpadła pod ciężarówkę, i pewnie wyglądam tak, jakby po mnie przejechała dwa razy.
– Nie wątpię, że tak się czujesz – odrzekł tym swoim irytująco spokojnym głosem.
– Naprawdę wzrusza mnie twoje współczucie.
– Zawsze jesteś taka sarkastyczna?
– Nie pójdę dzisiaj na twoje przesłuchanie.
– Kiedy coś zjesz, poczujesz się lepiej. A przesłuchanie odbędzie się dzisiaj. – Spojrzał na mnie swoim zwykłym twardym wzrokiem. Nie zasługiwał na takie piękne oczy. Powinny należeć do jakiegoś ciepłego, uroczego faceta, nie do tego zimnego dupka. – Będziesz miała mnóstwo czasu na odpoczynek, kiedy się dowiemy, na czym stoimy. Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli przesłuchanie odbędzie się jak najszybciej.
– Chciałeś powiedzieć, że tak będzie lepiej dla ciebie.
– Nie. – Westchnął. – Skylar, jeśli nie zechcę podpisać z tobą umowy, będziesz musiała wrócić do domu. A jeśli się na to zdecyduję, będziemy musieli przedyskutować dalszy rozwój sprawy. Lepiej jak najszybciej osiągnąć porozumienie, biorąc pod uwagę to, że twoja wiza wkrótce wygaśnie.
– Nie wrócę do domu. – Sama myśl o tym mnie przerażała.
– Jak już powiedziałem, najpierw przesłuchanie.
Coś mnie ścisnęło w żołądku, w głowie wirowały najróżniejsze myśli. Co robić? Nie miałam pieniędzy. Oczywiście mogłam zyskać dostęp do swoich finansów, ale to by doszło do wiadomości Adama, który z kolei powiadomiłby Gayle, a ta dałaby znać zespołowi. Przyjechaliby po mnie, a ja musiałabym im na to pozwolić. Nie mogłam też jednak wrócić do życia na ulicy. Nagle zrozumiałam, że to by mnie w końcu zabiło.
Wybrałam takie życie po to, żeby się ukryć, a nie po to, żeby umrzeć.
– Nie myśl za dużo – powiedział O’Dea, stawiając talerz na blacie.
Głośno zaburczało mi w brzuchu i jakby przyciągała mnie jakaś magnetyczna siła, bezwolnie zbliżyłam się do jedzenia.
O’Dea pchnął w moją stronę szklankę z sokiem pomarańczowym i nadal stojąc, zaczął jeść swój omlet.
Zrobiłam to samo. Omlet był przepyszny.
– Dałbym ci większą porcję, ale lekarz zalecił, żebyś stopniowo zwiększała ilość spożywanego jedzenia. Zrobiłem ten omlet z przepisu Autumn.
– Autumn?
– To moja siostra. Lubi gotować. Niejednego się od niej nauczyłem.
Aha. Wydało mi się dziwne, że O’Dea ma rodzinę. Robił wrażenie samotnego wilka.
– Jadałam regularnie – zapewniłam. – Wcale się nie głodziłam. Po prostu nie odżywiałam się zdrowo, bo nie wystarczało mi pieniędzy.
Skinął głową, jakby rozumiał. Nic nie rozumiał. Zrozumieć mógł mnie tylko ktoś, kto sam miał podobne doświadczenia.
– Bardzo dobry omlet – przyznałam z oporem, kiedy cisza stała się za ciężka.
Nie przerwało to jednak dalszego milczenia. Jedynymi dźwiękami były szczękanie sztućców o talerze i ciche odgłosy popijania soku. Ledwo dałam radę zjeść wszystko, nieprzyzwyczajona do tak obfitego posiłku z samego rana. O’Dea wziął ode mnie talerz, ściągając brwi, ale nic nie powiedział.
– Muszę wziąć prysznic.
– Do sypialni przylega osobna łazienka. Znajdziesz tam ręczniki, mydło, szampon i odżywkę. – Sięgnął do torby leżącej na blacie i wyjął z niej nową szczoteczkę elektryczną i tubkę pasty. Podał mi, a ja, zaskoczona, przyjęłam je bez słowa. – Jest tam też suszarka. Twój plecak postawiłem w sypialni.
Skinęłam głową. Nie byłam w stanie znów mu podziękować, pamiętając, jak to się skończyło ostatnim razem.
– Zaczekam tutaj, aż skończysz, i od razu pojedziemy na przesłuchanie.
Nagle przeszła mi ochota na podziękowania. Spojrzałam na niego z niesmakiem i zniknęłam w sypialni, trzaskając drzwiami.
Niestety po chwili musiałam wrócić do salonu. Zastałam go siedzącego na kanapie, popijającego kawę i przeglądającego coś w telefonie. Spojrzał na mnie, unosząc brew. Nienawidziłam tego grymasu.
Uniosłam rękę z gipsem na nadgarstku.
– Potrzebuję czegoś, czym mogłabym to osłonić.
Wstał