Trauma. Judith Herman
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Trauma - Judith Herman страница 19
W badaniu dotyczącym powrotu żołnierzy z wojny w Wietnamie do cywilnego życia porównano tych, którzy służyli na wojnie i byli na polu bitwy, z tymi, którzy nie uczestniczyli w bezpośredniej walce, oraz z cywilami. Piętnaście lat po zakończeniu wojny u ponad jednej trzeciej (trzydzieści sześć procent) żołnierzy, którzy brali udział w ciężkich walkach, zaobserwowano objawy zespołu stresu pourazowego. Wśród żołnierzy, którzy uczestniczyli w nich mniej albo wcale, było to dziewięć procent, wśród żołnierzy, którzy w ogóle nie zostali wysłani na front – cztery procent, a wśród cywilów – jeden procent25. Liczba mężczyzn, u których objawy stresu pourazowego wystąpiły na jakimś etapie w okresie od powrotu z wojny do momentu przeprowadzenia badania, była dwa razy wyższa. Z mężczyzn, którzy brali udział w ciężkich walkach, objawy stresu pourazowego miało mniej więcej trzech na czterech26.
Są wydarzenia tak traumatyczne, że nikt nie jest na nie odporny. Leonore Terr w swoim badaniu przeprowadzonym wśród dzieci, które przeżyły porwanie i uwięzienie w jaskini, pokazała, że objawy stresu pourazowego występowały u nich zarówno zaraz po wydarzeniu, jak i cztery lata później. Chociaż dzieci nie były fizycznie ranne, zaskoczenie, strach przed śmiercią i kontakt ze złem ze strony porywaczy sprawiły łącznie, że trauma była bardzo silna27. Ann Burgess i Lynda Holmstrom, na podstawie wywiadów przeprowadzonych ze zgwałconymi kobietami w szpitalnej izbie przyjęć, wykazały, że objawy stresu pourazowego bezpośrednio po gwałcie występują u każdej osoby, która go przeżyła28.
Z badań, w ramach których powracano do tej samej grupy po latach, wiadomo, że u osób, które doświadczyły gwałtu, objawy stresu pourazowego utrzymują się dłużej niż u ofiar innych przestępstw29. Nie dziwi to, jeżeli weźmiemy pod uwagę szczególną naturę tej traumy. Gwałt jest krzywdą fizyczną, psychologiczną i moralną. W istocie krzywda jest synonimem gwałtu. Celem gwałciciela jest sterroryzowanie, zdominowanie i upokorzenie ofiary, sprawienie, by była całkowicie bezradna. Dlatego gwałt z zasady jest celowym spowodowaniem psychologicznej traumy.
Chociaż prawdopodobieństwo wystąpienia syndromu stresu pourazowego zależy przede wszystkim od natury traumatycznego zdarzenia, indywidualne różnice między ludźmi mają duży wpływ na to, w jaki sposób syndrom będzie się objawiać. Każdy człowiek reaguje inaczej, nawet na to samo zdarzenie. Choć zespół stresu pourazowego ma swoje stałe cechy, w przypadku każdej osoby jest trochę inny. Jedno z badań wśród weteranów wojennych cierpiących na zespół stresu pourazowego wykazało na przykład, że dominujące objawy miały u każdego z mężczyzn związek z jego doświadczeniami z dzieciństwa, konfliktami emocjonalnymi i zdolnościami adaptacyjnymi. U mężczyzn, którzy przed wojną byli skłonni do zachowań antyspołecznych, dominowały objawy rozdrażnienia i złości, natomiast u mężczyzn, którzy byli wobec siebie bardzo wymagający i współczujący wobec innych, dominowały objawy depresji30.
Siła traumy w pewnym stopniu zależy również od indywidualnej odporności człowieka, umiejętności dostosowywania się i zdolności do odzyskiwania sił, tak zwanej rezyliencji. Badania przeprowadzone wśród weteranów drugiej wojny światowej dowodzą, że choć „każdy się złamie”, jedni ludzie „złamią się” szybciej niż inni31. Tylko bardzo niewielka grupa osób wydaje się niewrażliwa na sytuacje ekstremalne. Badania przeprowadzone na różnych populacjach przynoszą podobne wnioski: najbardziej odporne na stres są osoby z wysokimi kompetencjami społecznymi, działające w sposób przemyślany i aktywny oraz przekonane o swoim wpływie na własny los32. Z badania, w którym śledzono losy grupy dzieci od urodzenia aż do dorosłości, wynika, że mniej więcej jedna na dziesięć osób wykazuje niezwykłą odporność na przeciwności pojawiające się na wczesnym etapie życia. Dzieci te charakteryzowały takie cechy jak aktywny, czujny temperament, wyjątkowa towarzyskość i łatwość w komunikacji z ludźmi oraz przekonanie o możliwości kontrolowania własnego losu, które psychologowie nazywają „wewnętrznym umiejscowieniem poczucia kontroli”33. Podobne cechy odkryto u osób wyjątkowo odpornych na choroby oraz zwyczajne trudy i stresy codziennego życia34.
W momencie stresującego zdarzenia, gdy zwyczajnych ludzi paraliżuje przerażenie, osoby cechujące się wysoką rezyliencją potrafią wykorzystać każdą okazję do działania w porozumieniu z innymi. Zdolność do zachowania poczucia związku z innymi i niepopadania w bierność nawet w sytuacji ekstremalnej wydaje się do pewnego stopnia chronić przed późniejszym wystąpieniem stresu pourazowego. Na przykład wśród mężczyzn, którzy przeżyli katastrofę statku, ci, którym udało się uratować dzięki współdziałaniu, mieli później stosunkowo niewiele objawów stresu pourazowego, w przeciwieństwie do tych, którzy podczas katastrofy „zamarli” i doświadczyli dysocjacji. Wiele symptomów mieli również „twardziele”, którzy rzucili się w wir impulsywnego, samotnego działania i nie współpracowali z innymi35.
Inne badanie, przeprowadzone z udziałem dziesięciu weteranów wojny w Wietnamie, u których – pomimo że brali udział w ciężkich walkach – nie wystąpił zespół stresu pourazowego, również wskazuje na istotność triady: aktywne, zorientowane na działanie strategie przetrwania, współdziałanie z innymi, wewnętrzne umiejscowienie ośrodka kontroli. Ci niezwykli mężczyźni, nawet w czasie największego chaosu bitewnego, świadomie skoncentrowali się na zachowaniu spokoju i zdolności oceny, a także na wartościach moralnych, poczuciu sensu i pozostawaniu w relacji z innymi. Wojnę uznali za „niebezpieczne wyzwanie, któremu należało sprostać, przy okazji nie dając się zabić”, a nie za okazję do udowodnienia swojego męstwa lub pułapkę, której byli ofiarą36. Starali się formułować racjonalne cele dla podejmowanych działań i dzielić się tym rozumieniem z innymi. Wykazywali się wielką odpowiedzialnością, troszcząc się o swoich towarzyszy i o samych siebie, unikali niepotrzebnego ryzyka i zdarzało im się kwestionować rozkazy, które uważali za niesłuszne. Akceptowali strach zarówno swój, jak i towarzyszy oraz próbowali mu przeciwdziałać, najlepiej jak było to możliwe, przygotowując się na niebezpieczeństwo. Nie pozwalali sobie również wpadać we wściekłość, którą uważali za zagrożenie dla przetrwania. Choć w zdemoralizowanej armii zdarzały się zbrodnie, żaden z tych mężczyzn nie uległ nienawiści i mściwości, nie popełnił gwałtu, nie brał udziału w torturach, mordach na ludności cywilnej lub więźniach ani w bezczeszczeniu zwłok.
Doświadczenia kobiet zaatakowanych przez gwałcicieli wskazują, że również w takiej sytuacji osoby posiadające ten niezwykły zestaw cech mogą się ochronić. Kobiety, które zachowały spokój, były aktywne i walczyły tak długo, jak mogły, miały nie tylko większą szansę powstrzymać gwałciciela, lecz również, jeżeli się to nie udało, rzadziej doświadczały poważnych objawów stresu pourazowego. Natomiast kobiety, które znieruchomiały z przerażenia i poddały się bez walki, częściej doświadczały zarówno samego gwałtu, jak i późniejszego cierpienia z powodu żalu do siebie i depresji. Jednak kompetencje społeczne, generalnie wysokie u kobiet, okazywały się w sytuacji usiłowania gwałtu częściej przeszkodą niż atutem. Wiele kobiet próbowało odwoływać się do ludzkich uczuć gwałciciela albo nawiązać z nim jakiś rodzaj relacji opartej na empatii. Takie próby prawie zawsze okazują się zawodne37.
Choć osoby bardzo odporne mają największą szansę przetrwać prawie bez szwanku, nie ma takich cech, które wystarczą, żeby zapewnić ofierze całkowite bezpieczeństwo. Ludzie, którzy przetrwali, najczęściej mówią o szczęściu.