Wieczny początek. Beata Szady

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wieczny początek - Beata Szady страница 5

Wieczny początek - Beata Szady Sulina

Скачать книгу

      Polskie władze również mogły przewieźć emigrantów urodzonych w Prusach Wschodnich, a żyjących w Polsce (było ich znacznie mniej), jednak nie zrobiły tego, bo były zajęte „czerwonym potopem ze wschodu”.

      Klęska

      11 lipca 1920 roku był niedzielą ciepłą i słoneczną, jak przystało na lato, ale też bardzo elegancką. Kobiety włożyły zwiewne białe sukienki i kapelusze. Mężczyźni przywdziali garnitury. Maria Zientara-Malewska, poetka warmińska, tak wspomina ten dzień: „Ojciec ubrał się w czarny surdut, my także włożyłyśmy na siebie najlepsze ubrania. Przecież to była dla nas uroczysta chwila”.

      Do urn pośpieszyli z samego rana. Jak podała „Gazeta Olsztyńska”, przed południem oddano od sześćdziesięciu sześciu do siedemdziesięciu pięciu procent głosów.

      Wieczorem zamknięto lokale wyborcze i podliczono głosy.

      Klęska totalna. Dwa procent ludności opowiedziało się za Polską.

      Większość polskich głosów (pięć tysięcy) padła w powiecie olsztyńskim – sercu Warmii. Najmniej było ich w powiecie giżyckim (Mazury) – dziewięć.

      Na Mazurach „Ostpreußen” wybrało aż 99,32 procent mieszkańców. Mazurskie miasto Olecko z powodu osiągniętego tam stuprocentowego zwycięstwa plebiscytowego zmieniło nazwę na Treuburg – Wierny Gród.

      Na dwadzieścia osiem wsi, w których większość głosów padła na Polskę, aż dwudziestu pięciu nie udało się przyłączyć do kraju. Powodem było położenie geograficzne – byłyby one odcięte od terytorium Polski pasmem miejscowości niemieckich. Pozostawiono je więc przy Prusach Wschodnich. Jedynie trzy udało się przyłączyć do Rzeczpospolitej. Były to wsie przygraniczne w powiecie ostródzkim na Mazurach: Groszki, Napromek i Lubstynek.

      Przyczyny klęski

      Niemiecki mistrz propagandy Max Worgitzki uważał, że to „idea łączności z ziemią rodzinną” zadecydowała o miażdżącym zwycięstwie Niemiec.

      Głosować miała ludność, która na pewno nie była całkowicie niemieckiego pochodzenia. Ludność, która jeszcze dzisiaj w przeważającej części posługuje się na co dzień w mowie potocznej polskim dialektem. […] A mimo to ponad 98% niemieckich głosów! Taki cel mógł zostać osiągnięty wśród nie czysto niemieckiej ludności tylko poprzez fakt, że udało się stworzyć zwarty front jedności. To z kolei było możliwe jedynie dzięki idei, której nadano spajającą wszystkich siłę nośnika frontu jedności. Tą ideą jest poczucie przywiązania do ziemi ojczystej.

      – Uważam, że na wynik plebiscytu znaczący wpływ miała I wojna światowa – tłumaczy Marek Wiktor Leyk, pełnomocnik marszałka warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. – Otóż w obliczu tej wojny wśród mieszkańców Prus Wschodnich zmieniła się optyka, gdyż mężczyźni stali się żołnierzami niemieckimi broniącymi swojej ojczyzny. Na froncie nastąpiło przebudowanie ich psychiki. Oni tam poczuli się obywatelami Niemiec. To dlatego u Mazurów i Warmiaków przeważyła w plebiscycie identyfikacja niemiecka.

      Mieszkanka warmińskiej Purdy, gdzie jedna trzecia mieszkańców opowiedziała się za Polską (był to całkiem niezły wynik), w 1948 roku podała takie oto przyczyny wygranej Niemiec:

      Jedyna droga awansu społecznego prowadziła do grupy narodowej niemieckiej. W Purdzie przetrwały we wsi wspomnienia o Polsce jako o kraju bardzo biednym […]. Polska nie dawała w ich pojęciu gwarancji, że będą mieli takie same lub lepsze warunki gospodarcze. Bogactwo płynące od strony Niemców było bardziej atrakcyjne od biedy, która zaglądała od strony polskiej.

      Polscy działacze plebiscytowi, również ci z reportażu Interludium mazurskie, przyczynę klęski upatrywali w „doskonale rozbudowanym aparacie propagandowym”, „niezwykle sprawnie działających bojówkach” i niemieckim terrorze.

      Historyk Robert Traba w książce Wschodniopruskość konkluduje: „[…] ani niemiecki terror, nadmiernie eksponowany przez starszą polską historiografię, ani też ugruntowana niemiecka świadomość narodowa Mazurów i Warmiaków – priorytetowa teza niemieckiej historiografii – nie miały wyłącznego wpływu na wyniki plebiscytu”.

      Won!

      Po klęsce wielu zwolenników polskości musi wyjechać z Prus Wschodnich, bo Niemcy nie daliby im żyć. Proniemieccy Mazurzy z Wielbarka w jednym z apeli piszą:

      Zdrajcy precz! Wszystkich opłaconych zdrajców ojczyzny z Wielbarka i okolicy oraz Polaczków, którzy tęsknią za swoim wielce osławionym państwem, wzywa się, aby w ciągu trzech dni ze swoimi manatkami i groszem judaszowym zwiewali do kraju mlekiem i miodem płynącego, inaczej odstawi się ich ciupasem na miejsce. W przypadku odmowy rozdzielać się będzie gratis dokładki według wzoru polskiego. Wielki Klub Wymiatania.

      Wśród Polaków zmuszonych do wyjazdu jest rodzina Leyków. Fryderyk – przewodniczący Mazurskiego Związku Ludowego, który to w czasie akcji plebiscytowej agitował za odłączeniem Mazur od Niemiec – wyjeżdża z rodziną do Polski, podobnie jak jego ojciec Bogumił. Ten ostatni wróci w 1924 roku.

      Fryderyk rozpoczyna karierę dyplomatyczną. Przez dziesięć lat będzie pracować jako konsul w różnych miejscach w Niemczech. W 1934 roku składa rezygnację, kiedy władze polskie decydują się podpisać z Niemcami deklarację o niestosowaniu przemocy (zwaną również układem o nieagresji). Uważa to posunięcie za ogromny błąd. Osiada w Poznaniu. Kiedy wybucha wojna, Niemcy ślą za nim list gończy. Przeżywa pod zmienionym nazwiskiem. Po wojnie wraca na Mazury.

      Najbardziej tragiczna wydaje się historia jego młodszego brata – Emila. Przed plebiscytem jest właścicielem cegielni, tartaku i domu w Wielbarku. W czasie kampanii plebiscytowej Niemcy okupują tartak, a podczas tak zwanej krwawej niedzieli w Szczytnie biją go razem z innym polskim działaczem – Bogumiłem Linką, który w wyniku obrażeń umiera. Po klęsce plebiscytu i konfiskacie majątku wyjeżdża do Bawarii, skąd pochodzi jego żona. W latach 1927–1930 pracuje w Stanach Zjednoczonych. Podczas II wojny światowej zostaje powołany do niemieckiego wojska. Zajmuje się zabezpieczeniem technicznym przemysłu zbrojeniowego. Nawiązuje kontakt z Polskim Związkiem Wolności – organizacją scaloną z Armią Krajową, prowadzącą głównie działalność propagandową, sabotażową i wywiadowczą. Otrzymuje zadanie sabotowania produkcji zbrojeniowej w Rzeszy.

      Po wojnie wraca do Szczytna, gdzie mieszka jego brat Fryderyk. Angażuje się w działalność Kościoła ewangelickiego. Jest nawet proboszczem tamtejszej parafii.

      W 1950 roku władze ludowe aresztują Emila, oskarżając go o szpiegostwo amerykańskie. Zarzutu nie uda się udowodnić, ale rozpowszechnianie propagandy wrogiej PRL i ZSRR, słuchanie BBC i Głosu Ameryki już tak. Po pół roku wychodzi na wolność. Odchodzi z Kościoła ewangelickiego, bo kiedy po aresztowaniu żona interweniowała u biskupa, nie otrzymała żadnej pomocy.

      Aresztowanie podcina mu skrzydła. Staje się zgorzkniałym człowiekiem. Takiego pamięta go syn Marek Wiktor, który urodził się tuż przed wyjściem ojca na wolność.

      – Był osobą małomówną, a o ważnych sprawach nie rozmawiał ze mną, tylko ze swoim

Скачать книгу