Hipoteza zła. Donato Carrisi
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hipoteza zła - Donato Carrisi страница 9
Tych kilka słów nieoczekiwanie napełniło ją chłodem, który już nigdy jej nie opuścił.
Pewnej marcowej niedzieli Eric Vincenti zaginął. Łóżko w jego kawalerskim mieszkaniu było zasłane, klucze leżały na szafce przy wejściu, ubrania wisiały w szafie. Na jedynym zdjęciu, jakie znaleźli, stał uśmiechnięty pośród paru dawnych kolegów, pokazując z dumą dopiero co złowionego suma. Jego podobizna znalazła się wśród innych, na ścianie od wschodu.
– Po prostu nie wytrzymał – skomentował sprawę Steph.
Być może wchłonęła go ciemność, pomyślała Mila.
Idąc na swoje miejsce, przyjrzała się biurku Erica Vincentiego, na którym w ciągu dwóch lat od jego zaginięcia nic się nie zmieniło. Był to ostatni ślad jego życia.
Tak więc pozostali we dwójkę, Steph i ona, na służbie w Przedpieklu.
W innych sekcjach wydziału policjantów było tak wielu, że musieli pracować w zatłoczonych pomieszczeniach i nękały ich normy skuteczności ustalone przez zwierzchników. Tymczasem ona i kapitan Steph mieli do dyspozycji mnóstwo przestrzeni, nie musieli zdawać sprawozdań ze swoich metod działania ani gwarantować wyników. Mimo to nie chciał tu pracować żaden choć trochę ambitny policjant – nadzieje na zrobienie kariery nikną, gdy ze ścian wpatrują się w ciebie niewyjaśnione śledztwa.
Natomiast Mila wybrała tę pracę świadomie, gdy siedem lat wcześniej zaproponowano jej promocję za największe w ostatnim czasie śledztwo. Zwierzchnicy popadli w zdumienie, wielu z nich uważało, że zagrzebywanie się w tej dziurze pozbawione jest sensu. Ale ona nie zmieniła decyzji.
Zdjąwszy dresy do biegania, które tego ranka posłużyły jej za przebranie, włożyła swój zwykły strój – podkoszulkę z długimi rękawami, szare dżinsy i tenisówki – gotowa usiąść przed komputerem, żeby napisać raport z tego, co się wydarzyło w domu Connerów. Zjawa, która okazała się bezimienną dziewczynką, została powierzona ludziom z opieki społecznej. Dwie panie psycholog z eskortą radiowozu pojechały, żeby zabrać ze szkoły i z przedszkola jej starsze siostry. Pani Conner została aresztowana i ten sam los, o ile Mila wiedziała, spotka też jej męża, gdy tylko policja zdoła wytropić go w miejscu pracy.
Gdy czekała, aż stary komputer się uruchomi, wrócił głos, który nękał ją przez cały ranek.
Nie jestem lepsza od niej.
Podniosła wzrok na drzwi do pokoju Stepha. Zamknął je, podczas gdy zazwyczaj zostawiał otwarte. Zaczęła się zastanawiać nad powodem tej zmiany, gdy wyjrzał ze swego biura.
– Aha, już jesteś – powiedział. – Możesz wejść do mnie?
Ton jego głosu był obojętny, ale Mila wyczuła w nim pewne napięcie. Steph zniknął, zostawiając uchylone drzwi, zanim zdążyła zapytać go o cokolwiek. Podniosła się i ruszyła posłusznie w ich kierunku. Podchodząc bliżej, usłyszała strzępy rozmowy. Słychać było dwa różne głosy.
Nikt nigdy nie schodził do Przedpiekla.
Wydawało się jednak, że Steph jest w czyimś towarzystwie.
4
Musiał zaistnieć jakiś ważny powód tej wizyty.
Koledzy z wyższych pięter trzymali się z dala od Przedpiekla, tak jakby ciążyło na nim przekleństwo albo przebywanie tam przynosiło pecha. Zwierzchnicy się nim nie zajmowali. Podobnie jak to się dzieje z nieczystym sumieniem, woleli o nim nie pamiętać. Lub może wszyscy bali się, że wchłonie ich pokój zagubionych śladów i zostaną więźniami egzystencji zawieszonej między życiem a śmiercią.
Gdy Mila otworzyła drzwi, Steph był przy swoim biurku. Przed nim siedział mężczyzna o szerokich barach, które z trudem mieściły się w brązowej marynarce od garnituru. Pomimo kilogramów, których mu przybyło, postępującej łysiny i krawata, który, zamiast przydawać mu elegancji, wyglądał, jakby go dławił, Mila natychmiast rozpoznała dobrotliwy uśmiech Klausa Borisa.
Podniósł się i ruszył w jej kierunku.
– Jak się miewasz, Vasquez?
Szykował się, żeby ją objąć, ale powstrzymał się, przypomniawszy sobie nagle, że Mila nie lubi, gdy się jej dotyka. Skończyło się więc na niezręcznym geście.
– Czuję się dobrze, a ty schudłeś – powiedziała, żeby złagodzić skrępowanie.
Boris roześmiał się głośno.
– Nic na to nie poradzę, jestem człowiekiem czynu – odparł, a potem klepnął się po wydatnym brzuchu.
To już nie ten dawny Boris, pomyślała. Ożenił się, ma dwoje dzieci i jako inspektor został jednym z jej zwierzchników. Ten ostatni szczegół przekonał ją jeszcze mocniej, że nie przyszedł tu z wizytą towarzyską.
– Sędzia gratuluje ci odkrycia z dzisiejszego ranka.
Coś takiego, sama Sędzia, pomyślała Mila. Jeśli szefowa wydziału interesuje się policjantką z Przedpiekla, coś w tym musi być. Sprawa była raczej prosta: gdyby się okazało, że za jakimś zaginięciem kryje się ręka mordercy, śledztwo automatycznie przechodziło do sekcji zabójstw, a wraz z nim możliwość przypisania sobie całej zasługi w przypadku wyjaśnienia sprawy.
Żadnych medali dla ludzi z Przedpiekla.
Sprawa Connerów przyjęła podobny bieg. W zamian Mila otrzymała coś w rodzaju wybaczenia tego, że stosuje niezbyt legalne metody. Agenci z sekcji zapobiegania przestępczości byli bardzo zadowoleni, że przejmują to śledztwo. W gruncie rzeczy chodziło w nim, ni mniej, ni więcej, tylko o uprowadzenie osoby.
– Sędzia wysłała cię, żebyś mi to zakomunikował? Mogła do mnie zadzwonić.
Boris roześmiał się znowu, ale tym razem z lekkim przymusem.
– Może byśmy usiedli…
Mila rzuciła okiem na Stepha, z nadzieją, że podpowie jej, o co chodzi, ale szef spoglądał w inną stronę. Nie on miał mówić. Boris usiadł i wskazał Mili krzesło naprzeciwko siebie. Ale ona jeszcze przez chwilę zwlekała z siadaniem, odwracając się, żeby zamknąć drzwi.
– A więc, Boris, co się dzieje? – spytała, nie patrząc na niego. Gdy odwróciła się znowu, zobaczyła zmarszczkę na jego czole. I natychmiast odniosła wrażenie, że światło w pokoju przyćmiło się niedostrzegalnie. No to skończyły się grzeczności, pomyślała.
– To, o czym chcę was poinformować, jest wysoce poufne. Staramy się utrzymać prasę z dala od sprawy.
– Jakie są powody aż takiej ostrożności? – przycisnął go Steph.
– Sędzia nakazała powściągliwość, wszyscy, którzy zostaną poinformowani o sprawie, będą wciągnięci na listę, żeby można było ustalić winnych ewentualnych przecieków.