Zaklinacz. Donato Carrisi

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaklinacz - Donato Carrisi страница 27

Zaklinacz - Donato Carrisi Mila Vasquez

Скачать книгу

      Goran zamyślił się nad tym ostatnim zdaniem. Wydawało mu się fałszywe, niczym przechwałka włączona pospiesznie do rozmowy w nadziei, że przejdzie niezauważona. Przypomniał też sobie, co pomyślał, widząc tę kobietę po raz pierwszy: Weronika nie była piękna, prawdopodobnie nigdy nie wyróżniała się urodą. Przeciętna kobiecość pozbawiona szlachetności. Natomiast Alexander Bermann był przystojnym mężczyzną. Jasnoniebieskie oczy, pewny siebie uśmiech człowieka, który wie, że roztacza urok. Kryminologowi trudno było uwierzyć, że musiał długo nalegać, by Weronika zgodziła się zostać jego żoną.

      W tym momencie Mila postanowiła nadać rozmowie określony kierunek.

      – Jednak ostatnio wam się nie układało…

      Weronika milczała. Zbyt długo, zdaniem Gorana, który odniósł wrażenie, że Mila za prędko rzuciła haczyk.

      – Mieliśmy problemy – przyznała w końcu Weronika Bermann.

      – W przeszłości staraliście się o dzieci…

      – Przez pewien czas poddawałam się kuracji hormonalnej. Potem próbowaliśmy sztucznego zapłodnienia.

      – Wyobrażam sobie, że bardzo chcieliście mieć dziecko…

      – Nalegał na to głównie Alexander.

      Powiedziała to tonem usprawiedliwienia, co mogło oznaczać, że był to powód tarć między małżonkami.

      Zaczynali zbliżać się do celu. Goran był zadowolony. Chciał, żeby to Mila rozmawiała z panią Bermann, ponieważ był przekonany, że jako kobiecie łatwiej przyjdzie jej nawiązać z nią kontakt i dzięki temu pokonać ewentualny opór. Mógł wybrać Sarah Rosę i być może nie uraziłby Borisa, ale wydawało mu się, że Mila lepiej sobie z tym poradzi, i nie pomylił się.

      Policjantka pochyliła się nad stolikiem, który stał między kanapą i fotelem Weroniki Bermann, żeby odstawić filiżankę. Chciała w ten sposób podchwycić spojrzenie Gorana, tak żeby rozmówczyni tego nie zauważyła. On skinął lekko głową: był to sygnał, że nadszedł moment na przypuszczenie decydującego ataku.

      – Pani Bermann, dlaczego w wiadomości nagranej na automatyczną sekretarkę pani mąż prosił panią o wybaczenie?

      Weronika odwróciła głowę, starając się ukryć łzę spływającą po policzku.

      – Pani Bermann, proszę się nie obawiać, żaden policjant ani prokurator czy sędzia nie może zmusić pani do udzielenia odpowiedzi na to pytanie, ponieważ ten fakt nie ma żadnego znaczenia dla śledztwa. Ale dla nas jest to ważne, ponieważ może się okazać, że pani mąż jest niewinny…

      Usłyszawszy to ostatnie słowo, Weronika Bermann odwróciła się do Mili.

      – Niewinny? Alexander nikogo nie zabił… Ale to nie znaczy, że miał czyste sumienie!

      Wypowiedziała to z ponurą wściekłością, która pojawiła się bez uprzedzenia i sprawiła, że zmienił jej się głos. Goran usłyszał potwierdzenie, na które czekał. Mila także zrozumiała: Weronika Bermann na nich czekała. Spodziewała się ich wizyty, pytań ukrytych między niewinnymi zwrotami rzucanymi mimochodem. Sądzili, że panują nad przebiegiem rozmowy, ale okazało się, że ta kobieta przygotowała swoją opowieść, aby doprowadzić ich do tego miejsca. Musiała to komuś powiedzieć.

      – Podejrzewałam, że Alexander ma kochankę. Żona zawsze bierze pod uwagę taką możliwość, próbuje też ustalić, czy będzie mogła mu wybaczyć. Ale prędzej czy później chce wiedzieć. Tak więc pewnego dnia zaczęłam szperać w jego ubraniach. Nie miałam pojęcia, czego szukać, i nie wiedziałam, jak zareaguję, gdy znajdę dowód.

      – Co pani znalazła?

      – Potwierdzenie. Alexander ukrywał elektroniczny notatnik, taki sam jak te, których zwykle używał w pracy. Po co mu były potrzebne dwa jednakowe, jeśli nie po to, by posługiwać się jednym w celu ukrycia drugiego? W ten sposób poznałam imię jego kochanki. Notował wszystkie ich spotkania! Powiedziałam mu o tym, ale zaprzeczył i natychmiast ukrył notatnik. Nie darowałam mu jednak, śledziłam go aż do domu tej kobiety w obskurnej dzielnicy. Jednak nie miałam odwagi tam wejść. Zatrzymałam się przed drzwiami. W gruncie rzeczy nie chciałam stanąć z nią twarzą w twarz.

      Więc na tym polegała cała tajemnica Alexandra Bermanna? – zastanawiał się Goran. Kochanka? Męczyli się pół nocy dla takiej błahostki?

      Na szczęście nie poinformował o swojej inicjatywie Roche’a, bo w przeciwnym razie musiałby znieść kpiny szefa, który uważał śledztwo za zamknięte. Tymczasem Weronika Bermann przypominała wezbraną rzekę i nie zamierzała się z nimi pożegnać, zanim nie da ujścia swoim żalom do męża. Żarliwa obrona małżonka po odkryciu trupa w bagażniku jego auta była tylko sposobem na uniknięcie ciężaru oskarżenia, na pozbycie się bryzgów błota. Teraz, gdy znalazła w sobie siły, aby uwolnić się od obowiązku małżeńskiej solidarności, zaczęła nie mniej energicznie niż inni kopać pod nim dół, z którego Alexander nie zdołałby się już wydostać.

      Goran spojrzał Mili w oczy, aby zachęcić ją do jak najszybszego zakończenia rozmowy, ale w tym samym momencie dostrzegł nagłą zmianę na jej twarzy. Teraz malowało się na niej zdumienie i niepewność.

      Podczas długich lat pracy Goran nauczył się rozpoznawać, kiedy ludzie się boją. Zrozumiał, że coś głęboko poruszyło Milę.

      Chodziło o imię.

      Usłyszał, jak Mila pyta Weronikę Bermann:

      – Mogłaby pani powtórzyć imię kochanki pani męża?

      – Powiedziałam już pani: ta zdzira miała na imię Priscilla.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAAAAAQABAAD//gBBSlBFRyBFbmNvZGVyIENvcHlyaWdodCAxOTk4LCBKYW1l cyBSLiBXZWVrcyBhbmQgQmlvRWxlY3Ryb01lY2gu/9sAhAACAQEBAQECAQEBAgICAgIEAwICAgIF BAQDBAYFBgYGBQYGBgcJCAYHCQcGBggLCAkKCgoKCgYICwwLCgwJCgoKAQICAgICAgUDAwUKBwYH CgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wAARCAS6 Ax0DASIAAhEBAxEB/8QBogAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAA

Скачать книгу