Zaklinacz. Donato Carrisi

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaklinacz - Donato Carrisi страница 24

Zaklinacz - Donato Carrisi Mila Vasquez

Скачать книгу

do Weroniki Bermann, żeby się upewnić, że nie usłyszała ostatniej uwagi. Potem spojrzał na Rosę.

      – Coś jeszcze?

      – Przeprowadziłam skaning twardych dysków w komputerach, które są w domu i w biurze. Uruchomiłam też procedurę odzyskiwania wszystkich skasowanych plików. Ale nie było niczego ciekawego. Tylko praca, praca, praca. Ten gość miał hopla na punkcie pracy.

      Mila zauważyła, że Goran nagle stał się roztargniony. Trwało to jednak krótko i znów skupił się na rozmowie.

      – Czego dowiedzieliśmy się z Internetu?

      – Zwróciłam się do spółki, która jest właścicielem serwera, i przesłali mi listę stron, odwiedzanych w ostatnich sześciu miesiącach. Tam też nic… Wydaje się, że interesowały go szczególnie blogi poświęcone przyrodzie, podróżom i zwierzętom. Poza tym kupował przez Internet przedmioty antykwaryczne, oraz na eBayu, przede wszystkim kolekcjonerskie okazy motyli.

      Rosa skończyła mówić, a Goran skrzyżował ręce na piersi i patrzył na swoich współpracowników. Także na Milę, która poczuła się wreszcie członkiem zespołu.

      – I co o tym myślicie? – zapytał.

      – Czuję się jakby oślepiony – odparł Boris i poparł swoje słowa wymownym gestem, zakrywając jedną ręką oczy. – Wszystko jest zbyt czyste. – Pozostali pokiwali głowami.

      Mila nie wiedziała, co miał na myśli, ale nie chciała go o to pytać. Goran przeciągnął dłonią po czole i potarł zmęczone oczy. Na jego twarzy znowu pojawiło się roztargnienie… Jakby była jakaś myśl, która na sekundę lub dwie przenosi go gdzie indziej, a którą z jakiegoś powodu odsuwa.

      – Jak brzmi pierwsza zasada śledztwa przeciwko podejrzanemu?

      – Wszyscy mamy jakieś tajemnice – odparł szybko czujny Boris.

      – Właśnie – zawtórował mu Goran. – Wszyscy okazaliśmy słabość przynajmniej raz w życiu. Każdy z nas ma mały lub duży sekret… Ale rozejrzyjcie się: ten człowiek jest wzorem dobrego męża, dobrego chrześcijanina, dobrego pracownika – powiedział, odliczając każdy punkt na palcach. – Jest filantropem, człowiekiem dbającym o zdrowie, wypożycza tylko filmy dokumentalne, nie ma wad, kolekcjonuje motyle… Czy taki człowiek jest wiarygodny?

      Tym razem odpowiedź była do przewidzenia. A jednak nie.

      – W takim razie, skąd wziął się trup dziewczynki w jego bagażniku?

      – Trochę się oczyścił… – odezwał się Stern.

      Goran zgadzał się z nim.

      – Czaruje nas całą tą perfekcją, żeby odwieść nas od zajrzenia gdzie indziej… A gdzie nie patrzymy w tym momencie?

      – Więc co mamy robić? – zapytała Rosa.

      – Zacznijcie od początku. Odpowiedź jest tam, w rzeczach, które już zbadaliście. Przejrzyjcie je jeszcze raz. Będziecie musieli usunąć tę błyszczącą skorupę, która je okrywa. Nie dajcie się zwieść blaskiem przykładnego życia. Ten połysk służy tylko odwróceniu naszej uwagi i pogrążeniu nas w zamęcie. Poza tym musicie…

      Goran znowu stracił wątek. Kierował uwagę gdzie indziej. Tym razem zauważyli to wszyscy. Było coś, co przyjmowało realny kształt w jego głowie.

      Mila postanowiła śledzić spojrzenie kryminologa, które błądziło po pomieszczeniu. Nie było zagubione w pustce. Zorientowała się, że Goran na coś patrzy…

      Dostrzegła małą czerwoną diodę, która migotała we własnym rytmie, jakby chciała zwrócić na siebie uwagę.

      – Czy ktoś odsłuchał wiadomości z automatycznej sekretarki? – zapytał Gavila.

      Wszyscy wbili wzrok w aparat. Poczuli się winni, przyłapani na tym gorszącym przeoczeniu. Ale Goran nie zrobił z tego sprawy, tylko podszedł, żeby nacisnąć guzik uruchamiający mały cyfrowy magnetofon.

      Wkrótce mrok wypluł słowa martwego człowieka.

      I Alexander Bermann po raz ostatni zagościł w swoim domu.

      „Hmm… To ja… Hmm… Nie mam dużo czasu… Mimo to chciałem ci powiedzieć, że mi przykro… Przykro mi z powodu wszystkiego… Powinienem zrobić to wcześniej, ale nie zrobiłem… Spróbuj mi przebaczyć. Wszystko to była moja wina…”.

      Połączenie zostało przerwane i w pokoju zapadła kamienna cisza. Spojrzenia wszystkich spoczęły na Weronice Bermann, która stała nieruchomo jak posąg.

      Goran Gavila był jedynym, który się poruszył. Podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu, po czym poprosił policjantkę, żeby zaprowadziła ją do innego pokoju.

      W imieniu wszystkich odezwał się Stern:

      – No cóż, moi państwo, wydaje się, że mamy wyznanie winy.

      8

      Postanowiła nazywać ją Priscillą.

      Zdecydowała też, że zastosuje metodę Gorana, który poszukiwanych morderców obdarzał ludzkimi cechami, żeby byli bardziej prawdziwi w jego oczach i przestali być tylko umykającymi cieniami. Mila postanowiła więc nadać ofierze numer sześć imię dziewczynki, która miała więcej szczęścia, a teraz żyje nie wiadomo gdzie jak wiele innych dziewczynek, nieświadoma tego, przed czym się uchroniła.

      Mila podjęła tę decyzję w drodze powrotnej do motelu. Do odwiezienia jej wyznaczono policjanta. Tym razem Boris się nie zgłosił, ale Mila nie miała do niego pretensji po tym, jak szorstko potraktowała go tego ranka.

      Powodem nadania szóstej dziewczynce imienia Priscilla była nie tylko potrzeba obdarzenia jej ludzkimi cechami. Była też inna przyczyna: Mila nie potrafiła odnosić się do niej jak do kolejnego numeru. Wyczuwała, że jest ostatnią osobą w zespole, której zależy na ustaleniu jej tożsamości, ponieważ po wysłuchaniu wiadomości zostawionej przez Bermanna nie stawiano już tej sprawy na pierwszym miejscu.

      Grupa śledcza miała zwłoki w samochodzie i nagrane na taśmę automatycznej sekretarki słowa, które pod każdym względem brzmiały jak przyznanie się do winy. Nie było potrzeby zajmowania się czymś więcej. Chodziło już tylko o połączenie agenta handlowego z innymi ofiarami. A potem o poznanie motywu. Ale ten być może był już znany…

      To nie dziewczynki są ofiarami, ale ich rodziny.

      Te słowa wygłosił Goran, kiedy przyglądali się rodzicom dziewczynek przez szybę prosektorium. Rodzicom, którzy z różnych powodów mieli tylko jedno dziecko. Matka, grubo po czterdziestce, z powodów biologicznych nie mogła spodziewać się zajścia w ciążę… „To oni są jego prawdziwymi ofiarami. Przyglądał im się, wybrał ich”. I potem: „Tylko jedna córka. Chciał odebrać im wszelką nadzieję na przezwyciężenie żałoby, na próbę zapomnienia o stracie. Będą musieli pamiętać o tym, co im zrobił, do końca swoich dni. Powiększył

Скачать книгу