Budynek Q. David Baldacci
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Budynek Q - David Baldacci страница 11
Z taką samą surowością i nieustępliwością, z jaką traktował własnych synów, pomyślał Puller.
Żołnierze kochali go i się go bali. Puller doszedł do wniosku, że strach przeważał chyba nad miłością.
I może tak samo wyglądały relacje z synami.
A teraz staruszek spał sobie spokojnie w szpitalnym łóżku. Świat, którym dowodził, zniknął, sfera wpływów przestała istnieć, czas ziemskiej egzystencji dobiegał końca.
Puller przeniósł uwagę na rzecz, która głęboko go niepokoiła.
Słowa brata zdumiały go niemal tak samo jak to, o czym mówili Hull i Shorr.
Jak to możliwe, że błędnie zapamiętał ostatni dzień, w którym widział matkę?
Stała w oknie. Miała włosy owinięte ręcznikiem. Potem zniknęła.
Tymczasem Bobby twierdził, że zjedli razem kolację. I że matka wyszła dopiero po niej. Ponoć córka sąsiadów przyszła zaopiekować się chłopcami pod nieobecność rodziców. Puller nic takiego sobie nie przypominał.
Pamiętał, że gdy obudził się następnego dnia, matki nie było. I że w domu zjawiła się żandarmeria. A później do kwatery oficerskiej w Fort Monroe, którą zajmowali, wparował ojciec, wrzeszcząc niemiłosiernie i tyranizując wszystkich wokół.
Skłamał przed żandarmami?
Puller przeniósł wzrok na śpiącego mężczyznę.
Po co?
Dlatego, że zamordował własną żonę, matkę Pullera?
Było to w zasadzie nie do pomyślenia.
Inna rzecz, że podczas swojej pracy w CID Puller widział dość, by zdawać sobie sprawę, iż ludzie są zdolni praktycznie do wszystkiego.
Powrócił myślami do dzieciństwa. Rodzice się kłócili, ale nie przesadnie. Ojciec surowiej traktował synów niż żonę.
A Jacqueline Puller, nazywana przez przyjaciół Jackie, nie była z natury uległa. Temperamentem raczej dorównywała mężowi. Po długiej nieobecności ojciec wracał do domu i próbował zmieniać obowiązujące zasady, wypracowane przez Jackie z wielką pieczołowitością. Stojąc na czele rzucających się w wir walki mężczyzn, Puller senior najwyraźniej żywił przekonanie, że posiadane kwalifikacje uprawniają go do rządzenia absolutnie wszystkim. Żona nie zgadzała się z nim w tej materii.
Zdarzały się zatem kłótnie, wypowiadane w złości mocne słowa. Ale czy nie jest tak w większości małżeństw, jeśli nie we wszystkich?
Puller nie mógł tego wiedzieć na pewno, bo nigdy się nie ożenił. Prowadził jednak w życiu wiele śledztw dotyczących par małżeńskich. I przypomniał sobie posępnie, co niejednokrotnie się okazywało: że jeden z małżonków był katem, a drugi ofiarą.
Wyszedł ze szpitala, wsiadł do samochodu i wybrał numer w telefonie.
– Shireen?
– Puller? Jak leci?
Shireen Kirk pracowała wcześniej w prokuraturze wojskowej, reprezentowała mundurowych. Niedawno odeszła z wojska i rozpoczęła prywatną praktykę w północnej Wirginii. Miała reputację prawniczki stosującej taktykę spalonej ziemi. A o to właśnie Pullerowi chodziło.
– Potrzebny mi prawnik.
– Rozumiem. Czyli leci tak sobie.
– Potrzebuję go dla ojca.
– Wydawało mi się, że choruje na alzheimera i przebywa w domu opieki?
– Na demencję. Tak, mieszka w ośrodku dla weteranów.
– Jeśli zrobił coś, co ktoś uznał za rzecz zabronioną, ograniczona poczytalność będzie działać na jego obronę.
– Niezupełnie. To sprawa sprzed trzydziestu lat, kiedy służył w armii.
– A więc co się stało?
Puller przedstawił sytuację oraz powiedział o liście wysłanym przez Demirjian do CID.
– Paskudna historia. Mówisz, że chcą przesłuchać ojca?
– Tak.
– Skoro zdiagnozowano u niego demencję, powinien mu towarzyszyć adwokat. Mogłabym nawet dowieść, że nie mają prawa go przesłuchać ze względu na jego stan. Nie wiadomo, co powie, a nie chcielibyśmy, żeby niechcący sam siebie obciążył.
– Nie chcielibyśmy.
– Przyjmę tę sprawę.
– Super, Shireen. Ale czy w ogóle mogą go oskarżyć, skoro jest nie w pełni władz umysłowych?
– Oni mogą oskarżyć każdego, Puller. O poczytalności rozstrzyga sąd. A nawet jeśli stan umysłu twojego ojca nie pozwoli na wytoczenie mu procesu, można pozostawić oskarżenie w zawieszeniu do czasu, kiedy będzie zdolny odpowiadać na zarzuty, o ile to kiedykolwiek nastąpi. Tylko że ten wariant może okazać się gorszy niż postawienie go przed sądem.
– To znaczy?
– Na procesie przynajmniej może się bronić i ma szanse na uniewinnienie.
Puller z namysłem pokiwał głową.
– A jeśli nie będą go sądzić ze względu na niedomaganie umysłu, ludzie mogą założyć, że jest winny, demencja zaś służy tylko za pretekst, żeby się wymigać od kary.
– Otóż to. Osąd opinii publicznej często bywa gorszy niż rozprawa przed sądem. W tym drugim wypadku przynajmniej zapada wyrok – w jedną lub w drugą stronę. Jak nazywa się agent CID, który zajmuje się sprawą?
– Ted Hull z Dwunastego Pułku Żandarmerii z JBLE.
Słyszał, jak Shireen notuje.
– Skontaktuję się z nim i poinformuję, że reprezentuję twojego ojca. Będzie mi potrzebny twój podpis na pełnomocnictwie, jeśli ojciec nie jest w stanie osobiście go podpisać. Prędzej czy później będę musiała się z nim spotkać.
– Nie wiem, czy to coś da.
– Mimo wszystko. Nie mogę reprezentować osoby, z którą nawet się nie widziałam.
– W porządku, umówię was.
– Jesteś jego opiekunem, Puller? Masz pisemne pełnomocnictwo?
– Tak. Załatwiliśmy je, kiedy tato trafił do szpitala.
– Bardzo dobrze, to upraszcza sprawy. Będę też