Sex/Speed. Bb Easton
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Sex/Speed - Bb Easton страница 5
Harley roześmiał się i rzucił:
– No dobra, chyba lepiej, jak skombinuję szybko pierścionek, bo nie zamierzam wypuścić cię z rąk.
Mój żołądek wykonał podwójne salto z pełnym obrotem, a potem zaliczył twarde lądowanie.
Postanowiłam jak najprędzej zmienić temat z naszych nieuchronnie zbliżających się zaręczyn i wrócić do samochodów, żeby ochłonąć.
– I co? To jest 302 czy 429? – spytałam, wskazując głową matowoczarne seksowne cudeńko na czterech kołach.
– Będziesz musiała trochę poczekać, zanim się dowiesz.
– No nie! – jęknęłam. – Jak długo?
– Aż do wieczora. – Harley szeroko się uśmiechnął, jak diabeł we własnej osobie kuszący do grzechu. – Zabieram cię na przejażdżkę, młoda damo.
3
Młoda dama? Dama? DA-MA?
Wracając do domu, bez końca odtwarzałam w głowie rozmowę z Harleyem – napakowanym, wydziaranym mechanikiem o dziecięcej buźce. Nie dość, że już drugi dzień z rzędu się uśmiechałam, to jeszcze za cholerę nie mogłam przestać. Siedziałam za kółkiem mojego własnego mustanga ze lśniącymi felgami z konikiem – dzięki-wielkie-dzięki – i tego wieczoru miałam randkę z najseksowniejszym skurwysynem, jakiego widziałam w życiu.
I jeszcze nazwał mnie „damą”.
Dama. Podobało mi się. Brzmiało tak dorośle. Mocno. Dama to ktoś, kogo się szanuje. McKnight, ten mój Knight, nazywał mnie tylko „Punkówą”.
Punk – rzeczownik z języka angielskiego, slang
1. coś lub ktoś nic niewart albo nieważny
2. młody zadymiarz, chuligan
3. niedoświadczony młokos
4. młody partner homoseksualisty
5. w slangu więziennym: chłopiec
Jak to pasuje, zważywszy na fakt, że kiedy Knight dołączył do marines, Lance Hightower – moja punkrockowa obsesja już od szóstej klasy podstawówki – powiedział mi, że kiedy chodziłam z Knightem, on mu obciągał. Czyli mój chłopak zdradzał mnie z facetem. I to nie z pierwszym lepszym. Z chłopakiem, w którym się kochałam do czasu, aż Knight kopniakami utorował sobie drogę do mojego serca.
Lance powiedział mi również, iż pociągałam McKnighta wyłącznie dlatego, że wyglądam jak chłopiec.
Jak punk.
Zerknęłam w tylne lusterko i głośno westchnęłam, kiedy zobaczyłam, że moje włosy nie odrosły cudownym sposobem od czasu rozmowy w warsztacie. Jesienią zgoliłam prawie całą głowę, zostawiając tylko grzywkę i dwa dłuższe pasma po bokach – wszystko po to, żeby Lance Hightower raczył mnie zauważyć. Jednak plan nie do końca wypalił.
Zamiast tego zauważył mnie Ronald „Knight” McKnight, jedyny szkolny skinhead. Polował na mnie miesiącami i osaczał, izolując od przyjaciół, aż wreszcie dopiął swego i się w nim zakochałam. A potem wszystko się rozpadło i upadek był bolesny. Bo kiedy już byłam gotowa na zawsze serwować mu siebie na pieprzonym półmisku, Knight mnie odepchnął. I zatrzaskując mi drzwi przed nosem, z największej miłości zmienił się w największego dręczyciela. Ignorował mnie, gnębił, przejawiał nawet fizyczną agresję. Wreszcie się opamiętał i wstąpił do piechoty morskiej, aby chronić mnie przed swoim brakiem samokontroli.
Minęły trzy tygodnie, odkąd Knight wyjechał na obóz dla rekrutów. Trzy tygodnie, które minęły jak trzy dni i trzy dekady zarazem. Pogodziłam się z tym, że to już koniec. Na długo przed tym, jak wyjechał. Z jednym tylko nie mogłam się pogodzić – strasznie mnie to gryzło i ciągle wracało, dręcząc mnie pytaniem – zdradzał czy nie?
Chciałam wiedzieć, co mam czuć. Rozpaczać za Knightem czy go nienawidzić? Czy naprawdę mnie zdradził, czy to tylko wymysł Lance’a? Lance’owi nie należało ufać – był małym, wrednym łowcą sensacji – ale szczerze pragnęłam wierzyć, że tym razem nie zmyślał. Żebym dla odmiany mogła poczuć złość.
Strasznie mnie wkurzało to moje smęcenie.
Zatrzymałam się przed pocztą, obok niebieskiej metalowej skrzynki, wyjęłam ze swojej bezkształtnej torby z cętkowanego sztucznego futra pomiętą kopertę, zaadresowaną do rekruta Ronalda McKnighta, i usiadłam z listem na kolanach, sparaliżowana niezdecydowaniem. Czy powinnam go podrzeć, tak jak sugerowała mama, czy powiedzieć sobie: „A chrzanić to”?
Choć strasznie chciałam zakończyć tę sprawę, bałam się wrzucić list do skrzynki. Wiedziałam, że moje słowa wkurzą go na maksa. Że Knight dostanie szału.
Bo kiedy Ronald McKnight naprawdę wpadał w furię, potrafił komuś dowalić. Ginęli ludzie.
Knight poharatał niejedną głowę.
Ktoś nagle zatrąbił i drgnęłam, przerażona. Moje ciało zadziałało odruchowo – ręka wysunęła się przez otwarte okno od strony kierowcy i wrzuciła tykającą bombę do skrzynki. Lewa stopa wcisnęła sprzęgło, prawa depnęła gaz i przy tej zerowej koordynacji samochód szarpnął do przodu i gwałtownie zgasł.
Prawie jak moje serce, kiedy się zorientowałam, co zrobiłam.
Rekrut Ronald McKnight
Wydz. Rekrutacji Piechoty Morskiej
283 Blvd De France
Parris Island, S.C. 29905
22 czerwca 1998
Drogi Knighcie!
Peg dała mi twój adres. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
W sumie mam gdzieś, czy ci to przeszkadza, czy nie. Już się ciebie nie boję, bo cię tu, kurwa, nie ma. Urwałeś się i zaciągnąłeś do marines, aby służyć swojemu krajowi i nie dopuścić, żebym spędziła resztę życia z psycholem. Mam rację? Tak mi chyba powiedziałeś?
No cóż, Lance Hightower ma inną wersję – opowieść, która zaczyna się od chwili, gdy pozwoliłeś mu sobie obciągnąć na naszym szkolnym parkingu, a na zakończenie stłukłeś mu dupę na kwaśne jabłko i doprowadziłeś do wywalenia go z budy już następnego dnia. Zawsze podejrzewałam, że to ty wsypałeś Lance’a za dragi. Najpierw myślałam, że się mścisz, bo podsuwał mi metę, ale przecież to nie o mnie chodziło, prawda? Po prostu chciałeś, żeby Lance zniknął i jego widok nie przypominał ci o tym, co zrobiłeś.
Początkowo nie chciałam mu wierzyć, ale im więcej o tym myślałam, tym bardziej wszystko wydawało mi się prawdopodobne. Uparcie twierdziłeś, że Lance jest gejem, na długo przed jego coming outem. Tamtego dnia zobaczyłam was razem na parkingu. Jeszcze tego samego popołudnia go zaatakowałeś. Szpikowałeś się sterydami, jeździłeś