Wybór Crossa. Sylvia Day
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wybór Crossa - Sylvia Day страница 12
– Nie próbuj mnie zniewolić seksem, Gideonie – powiedziała, zwrócona do mnie plecami.
– Wcale nie chcę cię zniewalać.
– Manipulujesz mną. Robisz takie rzeczy… mówisz takie słowa… żeby wywołać u mnie pożądaną reakcję.
Na myśl o tym, jak całowała się z Kline’em, skrzyżowałem ramiona na piersi.
– Ty także. Właśnie o tym rozmawialiśmy.
Zwróciła się ku mnie twarzą.
– Mnie wolno. Jestem kobietą.
– Ach. – Uśmiechnąłem się. – Wiedziałem.
– Jesteś dla mnie kompletną zagadką. – Westchnęła. Widziałem, że nie pozbyła się urazy. – Ale ty mnie przejrzałeś. Wiesz, jaki guzik i kiedy nacisnąć.
– Jeśli dotychczas nie zrozumiałaś, że większą część każdego dnia spędzam na tym, by cię rozgryźć, to znaczy, że mnie nie słuchasz. Przemyśl to sobie, podczas gdy ja będę na spotkaniu, a potem pożegnamy się w zgodzie.
Przyglądała mi się, gdy siadałem w fotelu. Poprawiłem zagłówek i zdałem sobie sprawę z tego, że Eva wciąż się we mnie wpatruje. Lubiła na mnie patrzeć. Jej łakome spojrzenie sprawiało, że nabierałem o sobie dobrego mniemania. Gdy jednak z podobnym zainteresowaniem przyglądały mi się inne kobiety, przyjmowałem postawę obronną. Dzięki Evie czułem się kochany w niezagrażający mi sposób.
– Gdy patrzę, jak się szykujesz do pracy, zawsze odczuwam podniecenie – odezwała się. Jej zmysłowy głos nie pozwolił mi skupić się na czekającym mnie spotkaniu. – Wyglądasz cholernie seksownie – wyjaśniła.
– Bądź grzeczna przez kwadrans, aniołku – powiedziałem z lekką drwiną.
– Co to za przyjemność być grzeczną? Zresztą lubisz, jak jestem niedobrą dziewczynką.
Święte słowa.
– Piętnaście minut – powtórzyłem.
Zważywszy na to, że zaplanowałem spotkanie niemal na godzinę, było to wielkie ustępstwo z mojej strony.
– Bierz się do pracy. – Eva stanęła obok fotela i pochyliwszy się, jak pin-up girl[3], wydyszała mi do ucha: – Znajdę sobie jakieś zajęcie, podczas gdy ty będziesz obracał milionami, wydając dyspozycje przez telefon.
Mój ptak natychmiast stwardniał boleśnie. Coś podobnego powiedziała, gdy zaczęliśmy się spotykać, i wtedy rozmyślałem o tym przez długie tygodnie.
Pokpiłem sprawę. Powinienem zaproponować, by została. Zresztą i tak by odmówiła. Teraz przyjdzie mi za to zapłacić. Poznałem to po sposobie, w jaki przedefilowała obok biurka, kusząco kołysząc biodrami, oraz po jej zawziętym spojrzeniu, wyraźnie mówiącym, że chce się na mnie zemścić. Bywają kochankowie, którzy karzą się nawzajem, zadając sobie ból lub postępując niemoralnie. Eva i ja wymierzaliśmy sobie kary polegające na sprawianiu przyjemności.
Gdy zniknęła z pola widzenia, połączyłem się z uczestnikami wideokonferencji, nie aktywując kamery i wyłączając mikrofon. Wszyscy programiści dyskutowali nad materiałami, które dostarczył im Scott. Dałem im chwilę, by zorientowali się, że się zalogowałem…
…czas ten spożytkowałem na wstanie i rozpięcie rozporka.
Eva zdjęła szpilki.
– Dobrze. Pójdzie nam łatwiej, gdy będziesz współpracować.
– Chyba nie myślisz, że trzymając mego kutasa w ustach, podczas gdy biorę udział w wideokonferencji, ułatwisz mi sprawę.
Właśnie wtedy usłyszałem przez słuchawki, że zebrany w Kalifornii zespół powitał mnie. Przez chwilę nie dbałem o to, zajęty wyłącznie tym, co się zaraz stanie w gabinecie.
Jeszcze kilka tygodni temu było nie do pomyślenia, bym się zabawiał w godzinach pracy. Gdyby Eva była inna, nakłoniłbym ją, by zaczekała, aż będę mógł się jej całkowicie poświęcić.
Mój aniołek był jednak kochanką lubującą się w niebezpieczeństwie. Uwielbiała dreszczyk emocji związany z tym, że moglibyśmy zostać przyłapani. Gdyby nie ona, nigdy bym się nie dowiedział, że ja także za tym przepadam. Zdarzały się chwile, że pragnąłem pieprzyć się z nią na oczach całego świata, żeby wszyscy widzieli, że posiadłem ją bez reszty.
– Jeśli lubisz, żeby wszystko było łatwe, nie powinieneś się ze mną żenić – rzekła z szelmowskim uśmiechem.
A przecież wkrótce miałem ją poślubić jeszcze raz, oby jak najszybciej. I to nie będzie ostatni raz. Będziemy często odnawiać nasze śluby, abyśmy pamiętali, że obiecaliśmy być razem, bez względu na to, co przyniesie życie.
Eva z wdziękiem opadła na kolana. Oparła dłonie na podłodze i podeszła do mnie na czworakach niczym polująca lwica. Patrzyłem na nią poprzez szklany blat biurka. Oblizała się łakomie.
Niecierpliwie oczekiwałem na spełnienie erotycznych fantazji. Wszystko, co miało związek z żoną, sprawiało mi przyjemność. Ale jej usta stanowiły klasę samą w sobie. Ssała mnie tak, jakby moja sperma była czymś smakowitym i niezbędnym do życia. Robiła to nie tylko dla mojej, ale i dla własnej przyjemności. Przyglądanie mi się było dla niej dodatkową ucztą.
Rozpiąłem rozporek jeszcze bardziej i zsunąłem gumkę bokserek, nie tracąc z oczu jej twarzy, która wyrażała najwyższy zachwyt. Rozchyliła wargi i jej oddech stał się szybszy. Uniosła się i przysiadła na piętach niczym pokorny petent.
Usadowiwszy się wygodnie, poczułem, że gumka bokserek krępuje mi uda i uciska jądra. Zupełnie jakbym był związany. Przywołało to przykre wspomnienia, które chciałem na zawsze pogrzebać.
Otrząsnąwszy się z bolesnych porównań, odchyliłem się na oparcie fotela. Serce zaczęło galopować…
Eva mnie pożerała.
– Ożeż ty – wyszeptałem, chwytając się fotela, podczas gdy wpiła mi palce w uda.
Odczucie gorącej wilgoci wokół wrażliwego szczytu penisa było niewiarygodnie intensywne. Ssanie jeszcze się wzmogło. Aksamitnie delikatny język masował najwłaściwsze miejsce. Poprzez łomot własnego serca dobiegły mnie pytania, czy moje słuchawki i kamera dobrze działają…
Wyprostowałem się, pochyliłem do przodu i włączyłem mikrofon.
– Przepraszam za zwłokę – powiedziałem dziarsko, podczas gdy Eva wchłonęła mnie głębiej. – Teraz, gdy możecie ocenić propozycję prezentacji, przedyskutujmy kroki, jakie podejmiecie, by wprowadzić zalecane regulacje.
Eva