Wybór Crossa. Sylvia Day

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wybór Crossa - Sylvia Day страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Wybór Crossa - Sylvia Day

Скачать книгу

całowała. Wiedziałem wtedy, że jestem we właściwym miejscu i wszystko nabierało sensu.

      Odchyliła głowę do tyłu i wydała cichy jęk rozkoszy, wprost w moje usta. Poddała mi się bez reszty. Zatopiła palce w moich włosach i przeczesywała je, lekko pociągając. Byłem jej niezbędny, konieczny do życia. Przygarnąłem Evę mocniej i wzwiedzionym członkiem poczułem krągłość jej brzucha.

      Mój bojownik boleśnie pulsował.

      – Doprowadzisz mnie do orgazmu – wymamrotałem.

      Przy mojej żonie osiągałem taki stan bez najmniejszego wysiłku. Pobudzało mnie samo jej istnienie. Siła jej pragnienia ożywiała moje libido.

      – Nie mam nic przeciwko temu – wyszeptała bez tchu.

      – Ja również chętnie bym sobie pofolgował, gdyby nie to, że czeka mnie pilne spotkanie.

      – Nie chcę cię zatrzymywać. Przyszłam tylko po to, by ci podziękować za to, co powiedziałeś mojemu tacie.

      Uśmiechając się, ścisnąłem dłońmi jej pośladki.

      – Mój prawnik powiedział, że dostanę za to najwyższe noty.

      – Byłam taka zapracowana, że nie miałam czasu, by zatelefonować do niego przed lunchem. Niepokoiłam się, że usłyszy o naszych zaręczynach od osoby postronnej.

      Pacnęła mnie w ramię.

      – Powinieneś mi powiedzieć, że masz zamiar obwieścić to światu!

      – Nie miałem takiego zamiaru – odparłem. – Ale nie zaprzeczałem, gdy mnie pytano.

      – Jasne, że nie – powiedziała z lekką drwiną. – Widziałeś w Internecie te dziwaczne przypuszczenia na temat mojej rzekomej ciąży?

      – W tym momencie myśl raczej przerażająca – odrzekłem, siląc się na lekki ton, mimo że poczułem nagły niepokój. – Na razie chcę cię mieć wyłącznie dla siebie.

      – Przecież wiem. – Pokręciła głową. – Ale się przeraziłam, bo tata gotów byłby pomyśleć, że zaręczyłam się i jestem w ciąży, ale po prostu nie uznałam za stosowne go o tym powiadomić. Poczułam wielką ulgę, gdy się okazało, że już z nim rozmawiałeś i wszystko pięknie wyjaśniłeś.

      – Zrobiłem to z przyjemnością.

      Gdyby było trzeba, byłbym gotów podpalić dla niej cały świat.

      Zaczęła rozpinać mi marynarkę. Uniosłem brwi pytająco, ale nie miałem zamiaru jej powstrzymywać.

      – Jeszcze stąd nie wyszłam – powiedziała cicho, poprawiając mi krawat – a już za tobą tęsknię.

      – Nie odchodź.

      – Gdybym miała po prostu zaszyć się gdzieś z Carym, zrobiłabym to tutaj, w domu, a nie w San Diego.

      Spojrzała mi w oczy.

      – Ale on jest przejęty ciążą Tatiany. A poza tym muszę spędzić trochę czasu z tatą. Właśnie teraz.

      – Czy powinnaś mi coś powiedzieć?

      – Nie. Kiedy z nim rozmawiałam, odniosłam wrażenie, że wszystko z nim w porządku. Myślę jednak, że powinnam z nim trochę pobyć, zanim wyjdę za mąż. On myśli, że poznaliśmy się niedawno.

      – I nie możemy zapomnieć o Klinie.

      Wiedziałem, że nie należy tego mówić, ale nie mogłem się powstrzymać.

      Zacisnęła szczęki. Powróciła do rozpinania mojej marynarki.

      – Wkrótce odlatuję. Nie chcę się znowu kłócić.

      Chwyciłem jej dłonie.

      – Spójrz na mnie, Evo.

      Patrząc w jej chmurne oczy, poczułem, że w mojej piersi coś się przemieszcza, powoli przewraca do góry nogami. Eva wciąż się na mnie gniewa. A ja nie mogę tego znieść.

      – Nadal nie pojmujesz, co ze mną wyprawiasz. Jak bardzo za tobą szaleję.

      – Oszczędź mi tych zapewnień. Nie powinieneś w taki sposób mówić o Corinne.

      – Chyba nie. Ale ty wspomniałaś tego ranka o Klinie, bo niepokoisz się tym, że się spotkacie.

      – Wcale się nie niepokoję!

      – Aniołku. – Spojrzałem na nią wyrozumiale. – Niepokoisz się. Nie spodziewam się, że pójdziesz z nim do łóżka, ale myślę, że obawiasz się przekroczenia granicy, której przekraczać nie powinnaś. Chciałaś mnie sprowokować do silnej reakcji, więc postąpiłaś niedelikatnie i doczekałaś się jej. Chciałaś się przekonać, jak to zniosę. Zobaczyć, czy myśl o tobie i o nim wyprowadzi mnie z równowagi.

      – Do niczego nie dojdzie, Gideonie – powiedziała, ściskając moje ramię.

      – Ja się nie wykręcam – odparłem, musnąwszy palcami jej policzek. – Zraniłem cię, więc przepraszam.

      – Ja także przepraszam. Starałam się uniknąć wszelkich problemów, a i tak je spowodowałam.

      Wiedziałem, że przykro jej z powodu naszej porannej kłótni. Poznałem to po sposobie, w jaki na mnie patrzyła.

      – Wciąż się uczymy. Jeszcze nie raz zdarzą się nam nieporozumienia. Po prostu musisz mi ufać, aniołku.

      – Ufam ci, Gideonie. Dlatego wciąż jesteśmy razem. Ale pozostaje faktem, że zraniłeś mnie… celowo… – Pokręciła głową, a ja nie mogłem zrozumieć, dlaczego to, co powiedziałem, tak ją gryzie. – Miałeś być dla mnie kimś, kto nigdy nie skrzywdzi mnie celowo.

      Mówiąc, że zachwiałem jej wiarą we mnie, zadała mi bolesny cios. Zniosłem to. Potem będę się przed nią tłumaczyć jak nigdy przedtem. Wyjaśnię wszystko, będę mówił całymi godzinami, spiszę przysięgę własną krwią… jeśli tylko dzięki temu znów mi zaufa.

      – Istnieje różnica między celowością a złymi intencjami, prawda? – Ująłem jej twarz w dłonie. – Obiecuję, że nigdy nie powiem ci nic przykrego tylko po to, by cię zranić. Nie rozumiesz, że po prostu ja także jestem wrażliwy? Ty także mnie ranisz.

      Jej twarz złagodniała i Eva stała się jeszcze bardziej zachwycająca.

      – Nie powinnam…

      – Ja także. Musisz mi wybaczyć.

      Cofnęła się.

      – Nie znoszę, jak mówisz do mnie tym tonem.

      Wiedziony instynktem samozachowawczym, powściągnąłem uśmiech.

      –

Скачать книгу