Pożądana. Блейк Пирс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pożądana - Блейк Пирс страница 2

Pożądana - Блейк Пирс

Скачать книгу

gdyby poruszało się trochę w delikatnie chlupiącej wodzie.

      Zaciągnęła się dymem marihuany z fifki i oddała ją swojemu chłopakowi. Czy to może być wyjątkowo duża ryba? A może jakieś inne stworzenie?

      Janine lekko się wzdrygnęła, napominając się w myślach, że nie powinna pozwolić wyobraźni wymknąć się spod kontroli. Strach zrujnowałby jej haj. Jezioro Nimbo było sztucznym zbiornikiem wodnym ogromnych rozmiarów, zarybionym podobnie jak wiele innych jezior w Arizonie. W okolicy nigdy nie słyszało się opowieści o potworach z głębin.

      Usłyszała, jak Colby mówi:

      — Jezioro się pali, ale odlot!

      Janine odwróciła się, by spojrzeć na swojego chłopaka. Jego piegowata twarz i rude włosy lśniły w popołudniowym słońcu. Właśnie wziął macha i wpatrywał się w wodę z idiotycznym zachwytem na twarzy.

      Janine zachichotała.

      — Sam masz odlot, stary — stwierdziła. — Ty w ogóle jesteś odlotowy.

      — Zupełnie jak to jezioro — dodał Colby.

      Janine odwróciła się i spojrzała na jezioro Nimbo. Mimo że jej własny haj jeszcze się nie rozpoczął, widok był oszałamiający. W późnym popołudniowym słońcu ściana kanionu płonęła czerwienią i złotem. Woda odbijała kolory jak duże gładkie lustro.

      Przypomniała sobie, że nimbo po hiszpańsku oznaczało aureolę. Nazwa pasowała idealnie.

      Wzięła fifkę i głęboko zaciągnęła się, czując pożądane palenie w gardle. Za moment będzie wyluzowana i na haju. Będzie fajnie.

      Ale czym jest ten czarny kształt w wodzie?

      To tylko gra świateł, Janine uspokoiła sama siebie.

      Cokolwiek to było, najlepiej było to zignorować, nie dać się zaniepokoić ani nastraszyć. Cała reszta zdawała się taka idealna. Było to jej i Colby’ego ulubione miejsce — przepiękne, schowane w jednej z zatoczek na jeziorze, z dala od kempingów, z dala od wszystkiego i od wszystkich.

      Ona i Colby zwykle przychodzili tu w weekendy, ale dziś przyjechali tu w ramach wagarów. Pogoda późnym latem była zbyt piękna, by ją przegapić. Nad jeziorem było wiele chłodniej i przyjemniej niż w Phoenix. Stary samochód Colby’ego stał zaparkowany za nimi przy polnej drodze.

      Gdy spojrzała na jezioro, poczuła ekscytację — uczucie zbliżającego się wielkiego odlotu. Jezioro wydawało się niemal zbyt intensywnie piękne, by na nie patrzeć. Spojrzała więc na Colby’ego. On również wyglądał cudownie. Objęła go i pocałowała. On też ją pocałował. Smakował bajecznie. W ogóle wyglądał bosko i było z nim tak cudownie.

      Odsunęła usta od jego ust, spojrzała mu w oczy i oznajmiła z zapartym tchem:

      — Nimbo oznacza aureolę, wiesz?

      — O rany — powiedział. — O rany.

      Brzmiało to, jakby to była najbardziej niesamowita rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszał w swoim życiu. Wyglądał i brzmiał tak zabawnie, mówiąc, że to było religijne, czy coś w tym rodzaju. Janine zaczęła się śmiać, Colby też się roześmiał. W ciągu następnych kilku sekund splątali się całkowicie ramionami, obściskując się i obmacując.

      Janine zdołała się wyplątać.

      — O co chodzi? — spytał Colby.

      — Nic — powiedziała Janine.

      W mgnieniu oka zdjęła wiązany na szyi top. Colby wytrzeszczył oczy.

      — Co ty robisz? — zapytał.

      — Jak myślisz, co robię?

      Zaczęła zmagać się z jego koszulką, próbując ją z niego ściągnąć.

      — Zaczekaj chwilę — powiedział Colby. — Tutaj?

      — Dlaczego nie tutaj? Lepiej tutaj niż na tylnym siedzeniu samochodu. Przecież nikt nie patrzy.

      — Ale może jakaś łódź...

      Janine roześmiała się.

      — Nawet jeśli jest tam łódź, co z tego? Kogo to obchodzi?

      Teraz Colby już współpracował. Pomagał Janine wydobyć się z koszulki. Oboje byli niezdarni z podniecenia, co tylko podkręciło emocje. Janine nie mogła zrozumieć, dlaczego wcześniej tego tutaj nie zrobili. Nie po raz pierwszy palili trawkę w tym miejscu.

      Ale Janine nie mogła przestać myśleć o tym kształcie w wodzie. Coś tam było i dopóki nie dowie się, co to jest, będzie jej przeszkadzać i rujnować całą przyjemność.

      Dysząc, podniosła się.

      — Chodź — powiedziała. — Sprawdzimy coś.

      — Co? — spytał Colby.

      — Nie wiem. Po prostu chodź.

      Wzięła Colby'ego za rękę i, potykając się, zeszli po nierównym zboczu w kierunku brzegu. Uczucie oszołomienia stało się teraz dla Janine nieprzyjemne. Nienawidziła tego. Im szybciej przekona się, że to coś jest nieszkodliwe, tym szybciej będzie mogła odzyskać dobre samopoczucie.

      Mimo to zaczynała żałować, że jej odlot przyszedł błyskawicznie i był tak intensywny.

      Obiekt z każdym krokiem stawał się wyraźniejszy. Był to przedmiot z czarnego plastiku, z którego tu i ówdzie wydobywały się na powierzchnię wody bąbelki. Zaraz obok leżało coś małego i białego.

      Zaledwie o kilka kroków od wody Janine zrozumiała, że to, co zobaczyła, było wielkim czarnym workiem na śmieci otwartym na jednym końcu, a z otworu wystawał nienaturalnie blady kształt dłoni.

      Może to manekin, przemknęło przez myśl Janine.

      Pochyliła się w stronę wody, aby lepiej mu się przyjrzeć. Jaskrawa czerwień paznokci kontrastowała z bladością. Straszna świadomość rozerwała ciało Janine jak porażenie prądem.

      Ręka była prawdziwa. I była to ręka kobiety. W worku znajdowały się zwłoki.

      Janine zaczęła wrzeszczeć i usłyszała krzyk Colby’ego.

      I wiedziała, że długo nie będą mogli przestać krzyczeć.

      Rozdział 1

      Riley spodziewała się, że slajdy, które miała zamiar pokazać, zszokują jej studentów Akademii FBI. Niektórzy z nich prawdopodobnie nie będą w stanie tego znieść. Zerknęła na młode twarze gorliwie obserwujące ją z półkola wielopoziomowych ławek.

      Zobaczmy, jak zareagują, pomyślała. To może być dla nich ważne.

Скачать книгу