Pożądana. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pożądana - Блейк Пирс страница 4
![Pożądana - Блейк Пирс Pożądana - Блейк Пирс](/cover_pre622477.jpg)
Oczywiście odmówię, powiedziała do siebie Riley.
Ale to może nie być łatwe. Lubiła swojego szefa i wiedziała, że potrafi być bardzo przekonujący. Była to decyzja, której w ogóle nie chciała podejmować, więc odłożyła telefon.
Kiedy otworzyła drzwi frontowe i weszła do jasnej, czystej przestrzeni swojego nowego domu, chwilowy niepokój Riley zniknął. Odkąd się tu wprowadziła, wszystko wydawało się tu na miejscu.
Usłyszała miły głos.
— ¿Quién es?
— Soy yo — odpowiedziała Riley. — Wróciłam, Gabrielo.
Tęga, gwatemalska kobieta w średnim wieku wyszła z kuchni, wycierając ręce ręcznikiem. Dobrze było zobaczyć uśmiechniętą twarz Gabrieli. Od lat była gospodynią domową jej rodziny, na długo przed tym, jak Riley rozwiodła się z Ryanem. Riley była wdzięczna, że Gabriela zgodziła się zamieszkać z nią i jej córką.
— Jak minął dzień? — zapytała Gabriela.
— Było świetnie — odrzekła Riley.
— ¡Qué bueno!
Gabriela zniknęła z powrotem w kuchni. W domu unosił się zapach cudownej kolacji. Słychać było, jak Gabriela zaczyna śpiewać po hiszpańsku.
Riley stała w swoim salonie i rozkoszowała się otoczeniem. Przeprowadziła się tu niedawno razem z córką. Mały dom w stylu ranczerskim, w którym mieszkały, gdy jej małżeństwo się rozpadło, leżał zbyt na uboczu, by zapewnić im bezpieczeństwo. Poza tym Riley poczuła pilną potrzebę zmiany — zarówno dla siebie, jak i dla April. Teraz gdy jej rozwód się uprawomocnił, a Ryan płacił hojne alimenty, nadszedł czas, aby rozpocząć zupełnie nowe życie.
Pozostało jeszcze kilka drobnych poprawek do załatwienia. Niektóre meble były dość stare i nie pasowały do tak nieskazitelnego otoczenia. Będzie trzeba je wymienić. Jedna ze ścian wyglądała raczej pusto, a Riley zabrakło zdjęć do powieszenia. Zanotowała w pamięci, że pójdzie na zakupy z April w nadchodzący weekend. Ta myśl sprawiła, że Riley poczuła się przyjemnie normalnie, jak kobieta prowadząca miłe życie rodzinne, a nie jak agentka śledząca jakiegoś zboczonego mordercę.
Nagle przyszło jej na myśl pytanie — gdzie jest April?
Przystanęła i zaczęła się przysłuchiwać. Z pokoju April na górze nie dochodziła żadna muzyka. Potem usłyszała krzyk córki.
Głos April dobiegł z podwórka. Riley z trudem złapała powietrze i pobiegła przez jadalnię na duży taras na tyłach domu. Kiedy zobaczyła twarz April i jej korpus wyskakujące ponad płotem oddzielającym jej ogród od sąsiadów, dopiero po chwili zrozumiała, co się dzieje. Rozluźniła się i zaśmiała sama z siebie. Jej odruchowa panika była przesadną, ale mimowolną reakcją. Tak niedawno Riley uratowała April ze szponów szaleńca, który zaatakował ją z chęci zemsty na matce.
April zniknęła z pola widzenia, po czym znów wyskoczyła ponad ogrodzenie, piszcząc radośnie. Skakała na trampolinie sąsiada. Zaprzyjaźniła się z mieszkającą tam dziewczyną — nastolatką, która była w podobnym wieku i nawet chodziła do tego samego liceum.
— Uważaj! — Riley zawołała do April.
— Wszystko w porządku, mamo! — odkrzyknęła April, wstrzymując oddech.
Riley znów się zaśmiała. Był to nieznany dźwięk, pochodzący z uczuć, o których prawie zapomniała. Chciała znów przyzwyczaić się do śmiechu.
Chciała także przyzwyczaić się do radosnego wyrazu twarzy córki. Wydawało się, że jeszcze wczoraj April była wyjątkowo buntownicza i ponura, nawet jak na nastolatkę. Riley nie mogła winić za to córki. Wiedziała, że sama pozostawiała wiele do życzenia jako matka i robiła wszystko, co mogła, aby to zmienić.
Szczególnie podobało jej się to, że była teraz na urlopie od pracy w terenie, która wiązała się z długimi, nieprzewidywalnymi godzinami pracy często w odległych miejscach. Nareszcie jej harmonogram był dopasowany do planu April i Riley obawiała się, że kiedyś będzie musiało się to zmienić.
Najlepiej się z tego cieszyć, póki tak jest, pomyślała.
Riley wróciła do domu w samą porę, by usłyszeć dzwonek do drzwi.
— Ja otworzę, Gabrielo — zawołała.
Otworzyła drzwi i ze zdziwieniem zobaczyła uśmiechniętego mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziała.
— Cześć — przywitał się nieco nieśmiało. — Jestem Blaine Hildreth, mieszkam w sąsiedztwie. Twoja córka jest tam teraz z moją córką, Crystal.
Podał Riley pudełko i dodał:
— Witamy w naszej okolicy. Przyniosłem ci mały prezent na parapetówkę.
— Och — powiedziała Riley. Zaskoczyła ją niespotykana serdeczność. Zajęło jej chwilę, zanim wykrztusiła:
— Proszę, wejdź.
Niezręcznie przyjęła pudełko i zaoferowała mu miejsce w fotelu w salonie. Riley usiadła na kanapie i położyła prezent na kolanach. Blaine Hildreth patrzył na nią wyczekująco.
— To bardzo miłe z twojej strony — powiedziała, otwierając paczkę. Pudełko zawierało mieszany zestaw kolorowych kubków do kawy, dwa ozdobione motylami, a pozostałe dwa kwiatami.
— Są urocze — zachwyciła się Riley. — Masz ochotę na kawę?
— Bardzo chętnie — odrzekł Blaine.
Riley zawołała Gabrielę z kuchni.
— Gabrielo, możesz zrobić nam kawę? — powiedziała, podając jej dwa kubki.
— Blaine, jaką lubisz kawę?
— Czarną bez mleka.
Gabriela wzięła kubki do kuchni.
— Nazywam się Riley Paige — powiedziała do Blaine’a. — Dzięki, że wpadłeś. I dziękuję za prezent.
— Proszę — odparł Blaine.
Gabriela przyszła z dwoma kubkami pysznej gorącej kawy, a następnie wróciła do pracy w kuchni. Ku swojemu zażenowaniu, Riley zaczęła lustrować swojego sąsiada. Teraz, kiedy była singlem, nie mogła się oprzeć. Miała nadzieję, że tego nie zauważył.
No cóż, pomyślała. Może on robi to samo ze mną.
Po pierwsze zauważyła, że nie nosi obrączki. Uznała, że jest wdowcem lub rozwiedziony.
Po drugie, oszacowała, że był mniej więcej w jej wieku, może trochę młodszy, gdzieś tak przed czterdziestką.
Wreszcie,