.

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу - страница 10

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
 -

Скачать книгу

szkodach, zniszczeniach i krzywdach, jakie wyrządziłem sobie i innym. Myślę o nienawiści do samego siebie i pogardzie dla samego siebie. Myślę o tym, jak i dlaczego i co się stało, i myśli przychodzą z łatwością, ale odpowiedzi nie.

      Słyszę kroki, wyczuwam obecność. Otwieram oczy, a nade mną stoi mężczyzna. Jest po trzydziestce. Średniego wzrostu i szczupły jak trzcina z długimi kościstymi rękami i delikatnymi dłońmi. Schludny, krótkie włosy, gładko ogolony.

      Jesteś nowy.

      Jest zdenerwowany i pobudzony.

      No.

      I jego oczy są puste.

      Jak masz na imię?

      James.

      Siadam.

      Jestem John.

      Siada na skraju łóżka i podaje mi wizytówkę.

      To moja wizytówka.

      Czytam ją. John Everett. Ninja Seksualny. San Francisco i Świat. Śmieję się.

      Chcesz coś zobaczyć?

      Sięga po portfel.

      Pewnie.

      Otwiera go i wyciąga wyblakły artykuł z gazety, podaje mi go.

      Artykuł jest stary z „San Francisco Chronicle”. Jest w nim zdjęcie mężczyzny stojącego na środku Ulicy, trzymającego tabliczkę. Nagłówek brzmi Mężczyzna Aresztowany na Market Street z Tabliczką Sprzedam Kokainę Trzy Godziny po Wyjściu z San Quentin.

      To ja.

      Znowu się śmieję.

      Dostałem kolejne trzy lata.

      Oddaję mu artykuł.

      Niefajnie.

      Chowa go do kieszeni.

      Jebałeś kiedyś kogoś w dupę?

      Co?

      Jebałeś kiedy kogoś w dupę?

      O czym ty gadasz?

      Wciągnąłem się w to w Więzieniu i teraz jestem uzależniony. Od tego i kokainy. Pomyślałem, że powinienieś się od razu dowiedzieć.

      Patrzę na niego.

      Uczciwość i szczerość są tu bardzo ważne. To część Programu, a ponieważ postępuję zgodnie z Programem, chciałem ci powiedzieć. W porządku?

      Wbijam w niego wzrok.

      W porządku.

      Robi się nerwowy, wstaje, spogląda na zegarek.

      Czas na lunch. Chcesz, żebym pokazał ci Stołówkę?

      Wstaję bez słowa. Tylko patrzę.

      Wychodzimy i mijamy Oddział i ciąg Korytarzy. Kiedy idziemy, John opowiada o sobie. Ma trzydzieści siedem lat i jest z Seattle. Wychował się w zamożnej i wpływowej rodzinie, która go wydziedziczyła. Ma dwudziestojednoletnią Córkę, której nie widział od dziesięciu lat. Spędził osiem lat w więzieniu. Ojciec zaczął go molestować, kiedy miał pięć lat.

      Wchodzimy do długiej Sali ze szklanymi ścianami po obu stronach. W jednej części siedzą kobiety i jedzą lunch, w drugiej siedzą mężczyźni. Na końcu Sali jest Lada z barem sałatkowym, gdzie wydaje się posiłki. Stoją tam dwie kolejki jak w kantynie. John bierze dwie tace, podaje mi jedną i stajemy w kolejce.

      Kiedy posuwamy się do przodu, obserwuję otoczenie. Kobiety i mężczyźni. Jedzenie. Rozmowy, ale bez uśmiechów. Okrągłe stoliki otoczone ośmioma krzesłami. Na krzesłach siedzą Ludzie, na stołach są talerze i szklanki i tace. W Części Męskiej jest około stu dwudziestu pięciu mężczyzn przy stołach mogących pomieścić dwustu. W Części Żeńskiej jest około stu kobiet przy stołach mogących pomieścić sto pięćdziesiąt. Biorę talerz zupy i szklankę wody i kiedy przechodzę przez Salę, czuję, jak ludzie się na mnie gapią. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wyglądam.

      Znajduję pusty stolik i siadam i jestem sam. Wypijam łyk wody i zaczynam sobie wkładać łyżką zupę do ust. Jest gorąca i każda łyżka to przeszywający ból warg, policzka, dziąseł i zębów. Jem powoli i uważnie i ani razu nie podnoszę wzroku. Nie chcę nikogo widzieć i nie chcę, żeby ktoś mnie widział.

      Kończę zupę i przynajmniej przez chwilę jest mi dobrze. Mam pełny żołądek i jest mi ciepło i jestem zadowolony. Wstaję i biorę tacę i kładę ją na stercie innych tac i wychodzę ze Stołówki.

      Wracam na Oddział. Kiedy mijam otwarte drzwi, ktoś mnie woła po imieniu. Zatrzymuję się i wracam do drzwi, a mężczyzna wstaje i wychodzi zza biurka i do mnie podchodzi. Jest tuż po trzydziestce. Bardzo wysoki i bardzo szczupły. Ma ciemne włosy ściągnięte w mały kucyk i nosi okrągłe ciemne okulary. Jest ubrany w czarny T-shirt, czarne spodnie i czarne tenisówki. Wygląda jak dorosła wersja chłopaka, który spędził dzieciństwo, siedząc przed komputerem i ukrywając się przed Dręczycielami.

      Ty jesteś James.

      Wyciąga do mnie dłoń. Podaję mu swoją.

      Mam na imię Ken, jestem twoim Opiekunem Odwykowym.

      Miło mi.

      Odwraca się i idzie w stronę biurka.

      Chodź i siadaj.

      Idę za nim i siadam na krześle naprzeciwko i rozglądam się po jego Gabinecie. Jest mały i zagracony i wszędzie leżą sterty papierów i wszędzie leżą teczki. Na ścianach są rozkłady zajęć i małe zdjęcia ludzi albo pejzaży, a z tyłu za nim wisi oprawiony w ramkę egzemplarz Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. Sięga po teczkę i kładzie ją na biurku i otwiera i spogląda na mnie.

      Aklimatyzujesz się?

      Tak.

      Możemy ci w tym jakoś pomóc?

      Nie.

      Potrzebne nam są dodatkowe informacje, żeby uzupełnić twoją teczkę. Czy mógłbyś odpowiedzieć na kilka pytań?

      Tak.

      Podnosi długopis.

      Kiedy zacząłeś brać narkotyki i pić alkohol?

      Zacząłem pić, kiedy miałem dziesięć lat, brać narkotyki, kiedy miałem dwanaście.

      Kiedy zacząłeś brać regularnie?

      Kiedy miałem piętnaście lat, piłem codziennie, kiedy miałem osiemnaście, piłem i ćpałem codziennie. Od tego czasu biorę znacznie, znacznie więcej.

      Urywa ci się film?

      Tak.

      Jak często?

      Codziennie.

Скачать книгу