Milion małych kawałków. James Frey
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Milion małych kawałków - James Frey страница 27
Zaczęli mnie zaczepiać, popychać, bić. Odpłacałem im, odpowiadałem zaczepką na zaczepkę, ciosem za cios. W ciągu miesiąca czy dwóch wyrobiłem sobie reputację. Byłem na ustach Nauczycieli, byłem na ustach Rodziców, byłem na ustach miejscowych Gliniarzy. I nie mówiono o mnie nic dobrego. Odwdzięczałem się, rzucając jajami w ich domy, wysadzając ich skrzynki pocztowe i niszcząc ich samochody. Odpowiedziałem, wypowiadając Wojnę im i ich Miasteczku i prowadząc tę Wojnę ze wszystkich sił. Nie obchodziło mnie, czy wygram, czy przegram, chciałem tylko walczyć. No dawajcie Skurwysyny, to wszystko, co macie? Jestem gotów na jebany pojedynek.
Sześć miesięcy po przeprowadzce zaprzyjaźniłem się z Dziewczyną o imieniu Michelle. Była lubiana, piękna i inteligentna. Uprawiała sport i była Cheerleaderką i miała same szóstki. Nie wiem, dlaczego chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ale chciała. Zaczęło się, kiedy przesłała mi liścik na angielskim. W liściku napisała nie wydajesz się taki paskudny, jak o tobie mówią. Odpisałem jej lepiej uważaj, jestem jeszcze gorszy, niż o mnie mówią. Roześmiała się i miałem przyjaciółkę. Nie została moim Sprzymierzeńcem, nie prosiłem jej o to ani tego nie chciałem, ale została moją przyjaciółką, i to było więcej, niż ktokolwiek inny był gotów zrobić.
Zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, przesyłać sobie liściki na lekcjach, jeść razem lunch, siedzieć koło siebie w Autobusie. Ludzie zastanawiali się, dlaczego się ze mną zadaje, i zastanawiali się, co ona we mnie widzi, i mówili jej, że nie powinna tracić na mnie czasu, ale ona ich ignorowała. Miała zbyt wiele zalet, żeby ktokolwiek utrudniał jej życie z powodu naszej przyjaźni, więc udawali, że nic między nami nie ma.
W połowie ósmej klasy Koleś z Liceum zaprosił Michelle na randkę. Wiedziała, że Rodzice jej nie puszczą, więc powiedziała im, że idzie ze mną do kina. Nigdy nic im nie zrobiłem i zawsze byłem w ich obecności miły i grzeczny, więc zgodzili się i zawieźli nas do Kina. Wszedłem do środka i obejrzałem film z pół litra whisky i kiedy się skończył, sam wróciłem do Domu. Michelle została odebrana i poszła na randkę. Ona i Koleś zaparkowali i pili piwo i kiedy odwoził ją z powrotem do Kina, próbował zdążyć przez tory przed Pociągiem. Samochód został zmiażdżony i Michelle zginęła. Była lubiana, piękna i inteligentna. Uprawiała sport i była Cheerleaderką i miała same szóstki. Była moją jedyną przyjaciółką. Przejechał ją Pociąg i zabił. Przejechał ją pierdolony Pociąg i zabił.
Dowiedziałem się następnego dnia. Obwiniali mnie jej Rodzice i ich przyjaciele i wszyscy inni na tym pierdolonym zadupiu. Gdyby nie skłamała i gdybym jej nie pomógł, to by się nie stało. Gdybyśmy nie poszli do Kina, nie poszłaby na randkę. Kolesiowi nic się nie stało i był miejscowym Bohaterem drużyny i wszyscy go żałowali.
Zostałem zabrany na miejscowy Posterunek i przesłuchany. Tak to właśnie tam się odbywało. Zrzucić winę na pojeba, użalać się nad Bohaterem drużyny. Jednego szkalować do końca życia, zapomnieć, że drugi miał z tym cokolwiek wspólnego. Dostałem za to gówno zdrowo po dupie i za każdym razem, kiedy się broniłem, a broniłem się za każdym razem, broniłem się dla niej. Broniłem się tak kurewsko mocno, jak tylko potrafiłem, i broniłem się dla niej.
Ciągle myślę o Michelle i ciągle mi jej brakuje. Żałuję, że nie mogę słyszeć jej głosu ani słyszeć, jak się śmieje, ani zobaczyć jej uśmiechu. Żałuję, że nie mogę usiąść obok niej ani do niej zadzwonić, ani przesłać jej wiadomości. Żałuję, że nie mogę poczuć jej zapachu, dotknąć jej włosów, spojrzeć jej w oczy. Żałuję, że nie mogę usłyszeć, jak mówi spokojnie, nie warto. Żałuję, że nie mogę usłyszeć, jak mówi zostaw, nie dawaj im satysfakcji. Żałuję, że nie mogę usłyszeć, jak mówi już dobrze, Jimmy, wszystko będzie dobrze. Żałuję, że nie mogę jej powiedzieć, że ją kocham, bo tak było i tak jest, i nigdy tego nie zrobiłem, kiedy jeszcze żyła. Była moją jedyną przyjaciółką. Przejechał ją Pociąg i zabił.
Nie wierzę, że jest w Niebie, i nie wierzę, że jest w lepszym miejscu. Jest martwa i kiedy jesteśmy martwi, to nas nie ma. Nie ma oślepiającego światła, nie ma radosnej muzyki, Anioły nie czekają, żeby nas przywitać. Święty Piotr nie stoi u Bram Raju z wielką tłustą jebaną księgą, nasi przyjaciele i Krewni nie przytrzymują dla nas miejsca przy jakimś bożym stole, nie ma wycieczki po Niebie. Jesteśmy martwi i tyle. Nic więcej. Co mimo wszystko nie uniemożliwia mi rozmowy z Michelle. Rozmawiam z nią i zadaję jej pytania i opowiadam jej o swoim życiu. Mówię, że za nią tęsknię, i mówię, że myślę o niej codziennie, i mówię, że ją kocham. Mówię, że ciągle się bronię i bronię się z całych sił i bronię się dla niej. Zawsze będę się dla niej bronił. Zawsze.
Rozmawiam z Michelle i opowiadam jej to wszystko w najgorszych momentach życia. Rozmawiam z Michelle i opowiadam jej to wszystko, kiedy nie mam już nadziei. Rozmawiam z Michelle i opowiadam jej to wszystko, kiedy czuję się, jakbym miał zaraz umrzeć. Wiem, że kiedy umrę, to będę martwy, i wiem, że teraz jestem bliski śmierci. Wiem, że to proste i że kiedy umrę, nie będzie nic więcej. Wiem, że nigdy nie spotkam się z Michelle w Niebie czy gdziekolwiek indziej, ale i tak z nią rozmawiam. Ostatnio często z nią rozmawiam.
Drzwi kabiny otwierają się i ktoś wchodzi do środka i wracam z wnętrza umysłu i samotności, wracam do tej chwili tego teraz tego cholernego prysznica. Otwieram oczy, a przede mną stoi John. Wstaję i patrzę na niego. Jesteśmy obydwaj nadzy. Mówię.
Co ty kurwa robisz?
Wszyscy jeszcze śpią.
Co ty tu kurwa robisz?
Usłyszałem cię i pomyślałem, że mógłbym ci towarzyszyć.
Wypierdalaj stąd.
Nikomu nie powiem. Obiecuję.
WYPIERDALAJ STĄD.
John wychodzi z kabiny i zasuwa drzwi. Wychodzę z kabiny za nim i sięgam po ręcznik i owijam go sobie wokół bioder. Łazienka zaparowała i umywalka i toalety ociekają skroploną parą. John siedzi na kaloryferze z ręcznikiem na kolanach. Wygląda na zdenerwowanego i przestraszonego jak mały szczeniak czekający na cios.
Przepraszam.
Więcej tego nie rób.
Wielu mężczyznom jest tu samotnie. Wydałeś mi się samotny.
Nie jestem.
Przepraszam.
Nie przepraszaj, tylko więcej tego nie rób.
Nienawidzisz mnie?
Nie, nie nienawidzę cię i jest mi wszystko jedno, co robisz z innymi facetami. Po prostu nie spodziewaj się, że będziesz to robić ze mną. Uderzysz mnie?
Nie, nie uderzę cię.
Czasami Ludzie mnie biją.
Nie uderzę cię.
Jeżeli masz ochotę, możesz mnie uderzyć.
Nie uderzę cię.
John zaczyna płakać.
Przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Nie przepraszaj, tylko