Szczyty Chciwości. Edyta Świętek
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Szczyty Chciwości - Edyta Świętek страница 6
Z perspektywy czasu Dereń nie potrafiłby odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że tamtego wieczoru wylądował w sypialni z byłą żoną. Jak doszło do tego, że trafili razem do łóżka, zdzierając z siebie ubrania, by później kochać się w szale dzikiej pasji. Może gdyby wtedy przewidział, jakie to pociągnie za sobą konsekwencje, nie pozwoliłby, aby namiętność wzięła górę.
Był mistrzem w podejmowaniu błędnych decyzji życiowych.
O ile jego kariera zawodowa zawsze przebiegała pomyślnie i na tym polu święcił triumfy, to prywatnie przypominał idącego po omacku ślepca, który za każdym razem trafia na niewłaściwą drogę.
Teraz dokonywał rachunku zysków i strat. Niestety wynik końcowy wypadał fatalnie.
Został sam w tej cholernej kawalerce. Nie miał żony ani kochanki. Piotrek znowu zachowywał się nieufnie i trzymał dystans – zapewne był to wpływ najstarszych Trzeciaków. Przyjaciele też się odsunęli, przytłoczeni ciężarem własnych problemów. Stracił dom i daczę. Dom zawłaszczyła Janina, daczę sprzedał, gdy wychodziła za mąż Magda. Trzeba było wyprawić córce wesele i zapewnić przyzwoity start w nowe życie. Natomiast w najbliższej perspektywie czekało go płacenie alimentów na dziecko, którego oczekiwała eksżona. Termin porodu wypadał za kilka dni. Bezdyskusyjnie to miał być jego potomek. Gdy Romek próbował zakwestionować ojcostwo, przyjechał do niego Adam Zieliński. Mężczyzna wprost oznajmił, że choć zerwali z Janiną, wciąż poczuwa się do ochrony jej interesów. Gdy Roman zasugerował, że to Adam mógł być sprawcą tego hm… zajścia, usłyszał nader szczerą odpowiedź.
– Wazektomia, towarzyszu. Z tym nie można dyskutować.
Już nie próbował ratować swojego związku z Agatą.
Najpierw nie zrobił nic, gdyż uważał, że Kostowa potrzebuje trochę czasu, by ochłonąć. Zadziałała pod wpływem impulsu. W tamtym okresie wszyscy żyli najpierw uprowadzeniem, a następnie śmiercią księdza Popiełuszki. Dyskutowano o tym na ulicy, w tramwajach, zakładach pracy i domach. Snuto domysły, przekazywano z ust do ust plotki. Pomstowano na urzędników państwowych. A nade wszystko wyklinano ludzi takich jak on – odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. Ufał, że gdy emocje opadną, sytuacja wróci do normy i Agata odpuści.
A potem niczym grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość, że zostanie ojcem! Tej nowiny nie potrafiłby wytłumaczyć Agacie. No bo jak niby miałby jej powiedzieć, że wprost od niej pojechał do byłej żony? Miałby skamleć o chwilę uwagi i tłumaczyć, że go poniosło, choć od wielu lat powtarzał, że nic go nie łączy z Janiną?
O ile pierwsza ciąża była dla Manueli sporym zaskoczeniem, na dodatek mocno krzyżującym plany życiowe, to decyzja o ponownym powiększeniu rodziny podjęta została w sposób całkowicie świadomy i dogłębnie przemyślany. Wszak powszechnie wiadomo, że łatwiej jest wychować dwójkę dzieci jedno po drugim. Niewielka różnica wieku pomiędzy rodzeństwem pozwala na wspólne zabawy oraz budowanie mocnych więzi.
Ślusarkowa bardzo szybko zweryfikowała swoje ambicje i postanowiła, że dopuści do głosu nie egoizm, ale racjonalizm. Bo w jej mniemaniu egoizmem byłoby, gdyby teraz zabrała Juliusza i wyjechała na studia do Łodzi. Albo gdyby zostawiła dziecko pod opieką taty i dziadków, a doraźnie żłobka. Czułaby się z tym po prostu źle. Juluś, choć trochę absorbujący, zawładnął jej sercem. Za nadrzędne uważała dobro synka.
O tym, że rodzina urośnie w siłę, dowiedziała się krótko przed pogrzebem dziadka. A ponieważ Trzeciakowie byli do głębi poruszeni nagłą śmiercią Leona, uznała, że nie wypada w takiej chwili epatować radością. Dopiero po kilku dniach pojechała na Kapuściska, by przekazać miłą nowinę najpierw rodzicom, a następnie babci i całej reszcie rodziny.
Tydzień później wpadła do niej z wizytą Mirella i po krótkiej pogawędce o wszystkim i o niczym oznajmiła, że i ona będzie miała potomka.
– Ale będzie fajnie – snuła plany. – Będę do ciebie przyjeżdżała, żebyśmy razem chodziły na spacery po parku. Mój tatko już myśli o kupnie wózka. Wiesz, jaki on jest: każda rzecz musi być najlepszej jakości. Pewnie szarpnie się na coś zagranicznego, w końcu to będzie pierwszy wnuk. A ty będziesz miała nowy czy dorzynasz starego rupiecia?
– Jakoś nie czuję potrzeby, by wydawać pieniądze. Ten, który miałam przy Julku, w zupełności mi odpowiada.
– Jak chcesz. – Mirella wzruszyła ramionami. – Ale z tego, co pamiętam, on był już wcześniej używany. Pewnie jest mocno zużyty i brudny.
– Wystarczy, że go dokładnie umyję. Ciuszki też mam po synku, a przed nim nosiła je córka kuzynki Alberta.
– Nie opatrzyły ci się jeszcze? Ja na twoim miejscu coś bym dokupiła.
– Nie. Dziecko rośnie tak szybko, że nie zdążyły mi się znudzić. Nie są wypłowiałe ani zniszczone. No i sama wiesz, jak trudno dostać coś sensownego. Jestem pewna, że później posłużą jeszcze niejednemu dziecku. Poza tym babcia Waleria już dzierga na drutach ładny sweterek.
– Mami da – zabrzmiał nagle dodatkowy głosik.
Do siedzących w pokoju kobiet podszedł chłopczyk ubrany w krótkie spodenki i spraną koszulkę. Mirella skrzywiła się nieznacznie. Ona w życiu nie ubrałaby swojego dziecka w coś tak brzydkiego. Maluch pociągnął matkę za rękę. Kobieta wstała i na moment wyszła. Po chwili wróciła z kubkiem, w którym zapewne była herbatka ziołowa. Dała naczynie dziecku. Julek usiadł na dywanie i zajął się zawartością.
– A tak właściwie skąd wiedziałaś, czego chciał? – zapytała Mira.
– To się po prostu wie.
– Ale przecież mógł oczekiwać czegoś innego. Cukierka na przykład.
– Jeszcze nie jada cukierków. Mógłby się zadławić. Obiad zjadł godzinę temu, więc nie jest głodny – wyjaśniła krótko Manuela.
– No a wcześniej? To znaczy tuż po tym, jak go urodziłaś. Czy wtedy od razu wiedziałaś, czego potrzebuje?
– Może nie od razu, ale to bardzo szybko przychodzi. Juluś inaczej płakał z głodu, a inaczej, gdy miał mokro. Kiedy bolał go brzuszek, robił się czerwony na buzi i naprężał ciałko. To naprawdę łatwe. Instynkt ci wszystko podpowie.
Kuzynka spoglądała na nią bez przekonania.
– Ale teściowa na pewno dużo ci pomagała na początku – stwierdziła.
– Tyle o ile. Czasami zabawiała Juliuszka, gdy musiałam coś zrobić albo dokądś pójść.
– A Albert? Bo z tego, co wiem, mężczyźni nie są szczególnie chętni do opieki nad niemowlakami.
Manuela rozciągnęła usta w