Diuna. Frank Herbert

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Diuna - Frank Herbert страница 27

Diuna - Frank  Herbert s-f

Скачать книгу

– Mówił obojętnie, ale w jego tonie wyczuła wysiłek. – Złapałem go w swoim pokoju i zgniotłem mu nos, ale ostrożność nie zawadzi. Woda powinna go załatwić.

      – Zanurz go! – rozkazała.

      Usłuchał.

      – Zabierz rękę – dodała po chwili. – Zostaw to w wodzie.

      Wyciągnął dłoń i otrząsając z niej wodę, spoglądał na nieruchomy kawałek metalu w fontannie. Jessika odłamała łodygę rośliny i szturchnęła nią morderczy oścień. Był martwy. Upuściła łodygę do wody i popatrzyła na Paula. Mierzył wzrokiem pokój z przenikliwą natarczywością, w której rozpoznała metodę BG.

      – W tym pomieszczeniu można wszystko ukryć – rzekł.

      – Mam powody uważać, że jest bezpieczne – odparła.

      – Mój pokój też miał być bezpieczny. Hawat powiedział…

      – To był grot-gończak – przypomniała mu. – To zaś oznacza, że w budynku musiał być ktoś, kto nim sterował. Wiązka prowadząca grot ma ograniczony zasięg. Mogli tę zabawkę przeszmuglować tutaj po inspekcji Hawata.

      Ale myślała o wiadomości z liścia. „…zdrada któregoś z zaufanych towarzyszy lub adiutantów”. „Nie Hawata przecież. Och, z pewnością to nie Hawat”.

      – Ludzie Hawata właśnie przeszukują dom – oznajmił Paul. – Ten gończak omal nie trafił starej kobiety, która przyszła mnie obudzić.

      – Szadout Mapes – powiedziała Jessika, przypomniawszy sobie spotkanie na schodach. – Ojciec wzywa cię na…

      – Z tym możemy zaczekać – przerwał jej chłopak. – Dlaczego uważasz, że ten pokój jest bezpieczny?

      Wskazała list i opowiedziała mu o nim. Odprężył się nieznacznie, lecz Jessiki nie opuściło wewnętrzne napięcie. „Grot-gończak! Matko Miłosierna!” Tylko swemu wyszkoleniu zawdzięczała to, że nie dostała napadu histerii.

      Paul powiedział, jakby chodziło o zwykłą rzecz:

      – To oczywiście Harkonnenowie. Musimy z nimi skończyć.

      Rozległo się pukanie do drzwi śluzy powietrznej i ktoś wystukał hasło korpusu Hawata.

      – Wejść! – zawołał Paul.

      Drzwi stanęły otworem i do środka zerknął wysoki mężczyzna w mundurze Atrydów z insygniami Hawata na czapce.

      – O, jesteś, sir – rzekł. – Ochmistrzyni powiedziała, że tu będziesz. – Rozejrzał się po pokoju. – W piwnicy była kamienna pryzma, a w niej człowiek. Miał konsolę gończaka.

      – Chcę być przy przesłuchaniu – oświadczyła Jessika.

      – Przykro mi, moja pani. Sponiewieraliśmy go w trakcie aresztowania. Umarł.

      – Nie ma po czym go zidentyfikować?

      – Jeszcze niczego nie znaleźliśmy, moja pani.

      – Czy to był ktoś miejscowy? – zapytał Paul.

      Jessika skinęła głową, doceniając bystrość pytania.

      – Wyglądał na miejscowego – odparł człowiek Hawata. – Wydaje się, że wsadzili go do tej pryzmy z górą miesiąc temu i zostawili, by czekał w niej na nasze przybycie. Kamień i zaprawa w miejscu, gdzie przedostał się do piwnicy, były nienaruszone, kiedy badaliśmy wczoraj dom. Ręczę za to swą reputacją.

      – Nikt nie kwestionuje twej sumienności.

      – Ja ją kwestionuję, moja pani. Powinniśmy użyć sond akustycznych tam, na dole.

      – Rozumiem, że właśnie teraz to robicie – powiedział Paul.

      – Tak, sir.

      – Przekaż mojemu ojcu, że się spóźnimy.

      – Tak jest, sir. – Zerknął na Jessikę. – Jest rozkaz Hawata, by w takich okolicznościach jak te otoczyć panicza strażą w bezpiecznym miejscu. – Ponownie rozejrzał się po pokoju. – Co to za pomieszczenie?

      – Mam powody uważać, że jest bezpieczne – stwierdziła. – Sprawdziliśmy je oboje, Hawat i ja.

      – Postawię tu zatem wartę przed wejściem, moja pani, póki raz jeszcze nie przeczeszemy rezydencji. – Skłonił się, zasalutował Paulowi i wycofał się tyłem, zatrzaskując drzwi.

      – Nie lepiej, żebyśmy później sami przeszukali dom? – Paul przerwał nagłą ciszę. – Twoje oczy potrafią zobaczyć rzeczy, które umkną innym.

      – To skrzydło było jedynym miejscem, którego nie zbadałam – powiedziała. – Odłożyłam to na później, ponieważ…

      – Ponieważ Hawat zajął się nim osobiście – dokończył chłopak.

      Spojrzała mu w twarz.

      – Nie ufasz Hawatowi? – spytała.

      – Ufam, ale on się starzeje… Jest przepracowany. Moglibyśmy ulżyć mu trochę.

      – To by go tylko upokorzyło i zmniejszyło jego sprawność – powiedziała. – Mucha się nie dostanie do tego skrzydła, gdy on o tym usłyszy. Będzie mu wstyd, że…

      – Musimy poczynić własne kroki – rzekł Paul.

      – Hawat służy z honorem trzeciemu już pokoleniu Atrydów – odparła. – Zasługuje na wszelki szacunek i zaufanie, na jakie nas stać… po wielekroć.

      – Kiedy ojcu nie podoba się coś, co robisz, mówi „Bene Gesserit!”, jakby to było przekleństwo.

      – A co takiego nie podoba się we mnie twemu ojcu?

      – Że się z nim spierasz.

      – Nie jesteś swoim ojcem, Paulu.

      A chłopak pomyślał: „Zmartwię ją, ale muszę jej powiedzieć, co ta Mapes naplotła o zdrajcy wśród nas”.

      – Co ty ukrywasz? – spytała Jessika. – To do ciebie niepodobne, Paulu.

      Wzruszył ramionami i zrelacjonował matce rozmowę z Fremenką. A Jessika pomyślała o liściu z informacją. Nagle podjęła decyzję. Pokazała liść Paulowi i zdradziła mu treść ostrzeżenia.

      – Ojciec musi się natychmiast o tym dowiedzieć – stwierdził. – Zakoduję wiadomość i wyślę mu radiogram.

      – Nie. Zaczekasz, aż będziesz z nim w cztery oczy. O tym musi wiedzieć jak najmniej osób.

      – Chcesz powiedzieć, że nie powinniśmy ufać nikomu?

      –

Скачать книгу