Cudna mieszczka. Gomulicki Wiktor Teofil

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cudna mieszczka - Gomulicki Wiktor Teofil страница 5

Жанр:
Серия:
Издательство:
Cudna mieszczka - Gomulicki Wiktor Teofil

Скачать книгу

aksamitnym berecie, już by może było po Włochu. Ale i tak lewe ramię opadło mu bezwładnie i do ziemi przysiąść musiał z bólu. Szczerb załatwiał się z dwoma tamtymi. Rozdzielając ciosy między obydwóch, podśpiewywał i drwił. Głowicą grzmocił Lukę, a Fabia tylko drzewcem okładał.

      – Na psa szkoda żelaza! – powtarzał szydząc.

      Do Luki zaś mówił:

      – Poć się, brzuchalu, sadła się pozbędziesz…

      Albo pokpiwał:

      – Knot przez ciebie przeciągnę, lampę będę miał wieczną…

      Gdy go zaś ów w żywe ciało kolnął, przeklinał:

      – A ropucho! A tworze z kości wieprzowych! A pokrako, na obrazę i niepodobieństwo boskie stworzona!

      Krew ciekła tu i tam. Z pstrej odzieży włoskiej strzępy latały po powietrzu. Po narzędziach muzycznych, rozbitych i stratowanych, deptali stopami walczący.

      Szczerb poczuł raptem, że słabnie. Aby nie dać się wziąć z tyłu, pod parkan się cofnął i plecyma58 wsparł się silnie o deski. Tamtych to rozzuchwaliło. Docierać doń jęli coraz bliżej, jak ogary do ranionego odyńca…

      Nagle u wejścia do uliczki zagrzmiał głos tubalny:

      – W imieniu Jego Miłości Marszałka Wielkiego Koronnego!

      Walczący ani spojrzeli w tę stronę.

      Głos zahuczał bliżej:

      – W imieniu Jego Miłości… w hareszt59 biorę waszmościów!

      I to ich nie poruszyło.

      Wówczas rozległa się komenda:

      – Węgry marszałkowskie naprzód!… Milicja we środek!… Oszczepnicy na boki!… Rozbroić rebeliantów!

      Ku walczącym pogarnęła się60 gromada ludzi cudacznie wyglądających. Jedni nieśli muszkiety61, inni wystawiali przed się klucie62, tamci machali oszczepami, a owi podnosili w górę dardy63. Szli bez ładu i składu, przepychając się, wadząc i mimo srogiego uzbrojenia, tchórząc widocznie. Istne wojsko Heroda z jasełek. Część miała kierezje64 białe i niebieskie, sznurkami wyszywane i zapinane na haftki; część, krócej odziana, zadziwiała pstrokacizną barw, wśród których czerwona z zieloną najczęściej były pomieszane.

      W krótkiej chwili czereda zapchała uliczkę.

      Dopiero to koniec położyło zapasom.

      Rozbrojenie poszło bez trudności – z tej choćby racji, że napastnicy w tłoku niezmiernym ani ręką, ani nogą poruszać nie mogli. Było to nie ugaszenie pożaru, ale raczej przyduszenie go. Wory piasku rzucane na płomień ten sam skutek wywołują.

      Jur, którego energia już się wyczerpała, bez oporu dawał powodować sobą. Włosi natomiast miotali się i klęli, dowodząc, że straż gwałtu się na ich osobach dopuszcza.

      – My cudzoziemcy! – krzyczał Giano łatając rodzinną włoszczyznę łaciną. – My królewscy! Nad nami tylko signor Myszkowski… My tylko signora Myszkowskiego znamy i słuchamy!…

      – Benissime65! – uspokajał go dowódca, człek brzuchaty, z potężnym nosem i brodą Ajaksa66, obwieszony dokoła żelastwem jak mur zbrojowni albo wystawa mieczownika. – Właśnież my nie co innego, jeno sługi marszałkowskie…

      Po małej chwili zapaśnicy byli już rozbrojeni i wzięci pomiędzy halabardy, piki i muszkiety. Ale dowódcę spotkała niespodzianka. Zarzucił sieci na pięciu, a złowił w nie – trzech. Dwaj przepadli bez śladu…

      Na dany rozkaz straż zapaliła pochodnie. Jaskrawe, czerwone światło rozlało się po zaułku. Wynurzyły się z cienia wszystkie spadzistości i załomy. Po prawej stronie zarysował się parkan z kilkorgiem wychylonych wierzchem drzewek; po lewej kawał muru szczerbatego i jakiś budynek nietynkowany, z wybitymi oknami. W głębi krwawy odblask padł na Białą Wieżę, wąską a wysoką, która była zarazem bramą miejską i basztą obronną. W okienkach jej drobnych i we wrotach, kratą przejrzystą zasłonionych67, czerwieniły się twarze i połyskiwała broń zwabionych hałasem strażników.

      Przetrząśniono68 cały zaułek – zbiegów nigdzie ani śladu. Zapadli się w ziemię, w dym rozpłynęli, z iskrami pochodni ulecieli i zgaśli…

      – Czartowska sztuka! – szeptano w tłumie.

      Ten i ów znak krzyża zrobił na piersiach. Nawet dowódca usta szeroko otworzył i przez długi czas zamknąć ich nie mógł.

      – Ha! – westchnął wreszcie, nie wychodząc z zadumy. – I to się zdarza. Przez dwie doby nie jeść, w żywym źródle się wykąpać, psalm pewny siedem razy odmówić i oczy mocno zawrzeć… Uczył mnie tego rabin jeden…

      Ale ocknął się nagle i za nos długi pociągnął.

      – Tfy! Co też ja gadam! Święty Krzysztofie, patronie mój, zmiłuj się nade mną! Jutro krzyżem będę leżał, tak mi Boże dopomóż. A teraz: węgry! milicja! pachołki! Sformować się i w drogę!

      Czereda wysypała się z zaułka, uprowadzając z sobą Juracha, Giana i Lukę.

      Rąk jej uszli: Szczerb i Fabio.

      Oddział miał przed sobą krótką drogę, bo tylko przez jedno z ramion Krzywego Koła. Mimo to nie przeszedł niepostrzeżony. Wrzawa nocna zrobiła swoje: wiele okien było otwartych, tu i ówdzie kupiły się gromadki mieszczan, do połowy tylko odzianych. Pytano, czyniono uwagi, pokrzykiwano.

      A najpierw powitała więźniów owa para szewców czy cieśli, włócząca się przed godziną po Dunaju.

      – Do Jazdowa z nimi! Do zwierzyńca – szydził weselszy, palcem wytykając Włochów. – Król Jegomość będzie miał zabawkę…

      Tym razem nie ustępował mu i towarzysz.

      – Włoska zaraza! – wykrzykiwał – Truciciele! Zbójniki! Do kuny69 ich zamknąć, ludowi na pastwę oddać. Niech im przekupki zgniłymi jajami trefione70 łby maszczą71!

      – Wysmagać te ulizane prosięta!

      – Potopić!

      Niechęć udzieliła się i innym.

      – Precz z Włochami! – zawołał ktoś w tłumie.

Скачать книгу


<p>58</p>

plecyma – dziś popr.: plecami. [przypis edytorski]

<p>59</p>

hareszt – areszt. [przypis edytorski]

<p>60</p>

pogarnąć się – tu: zbliżyć się. [przypis edytorski]

<p>61</p>

muszkiet (z fr.) – ciężka strzelba lontowa, gładkolufowa, ładowana odprzodowo. [przypis edytorski]

<p>62</p>

kluć – pika, dzida. [przypis edytorski]

<p>63</p>

darda (z fr.) – pika zakończona metalowym grotem. [przypis edytorski]

<p>64</p>

kierezja – długie ubranie sukienne, sukmana. [przypis edytorski]

<p>65</p>

benissime (łac.) – doskonale. [przypis edytorski]

<p>66</p>

Ajaks – imię greckiego bohatera wojny trojańskiej, znanego z Iliady Homera. [przypis edytorski]

<p>67</p>

zasłoniony – dziś popr.: zasłonięty. [przypis edytorski]

<p>68</p>

przetrząśniono – dziś popr.: przetrząśnięto. [przypis edytorski]

<p>69</p>

kuna – żelazna klatka umieszczona na rynku, w której zamykano za karę drobnych przestępców, wystawiając ich na publiczne zniewagi. [przypis edytorski]

<p>70</p>

trefiony – wymyślnie uczesany, wypielęgnowany. [przypis edytorski]

<p>71</p>

maścić – smarować, nacierać. [przypis edytorski]