Spinka. Katarzyna Kacprzak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Spinka - Katarzyna Kacprzak страница 12
– Tak… mówiłeś, że się zająknął, jak mówił o żonie i szybko zmienił temat?
– Drobiazg, nieważne. Ale skoro już mowa o żonie… Myślę, moja droga, że już czas, żebyś i ty została czyjąś żoną. He, he, he… – Jasiński uśmiał się z własnego dowcipu. – Czas, żebyś znalazła odpowiedniego kandydata na męża i ojca swoich dzieci, bo jesteś przewrażliwiona na punkcie relacji damsko-męskich.
Daria oblała się lekkim rumieńcem, ale nic nie powiedziała. Powinna się już przyzwyczaić do docinków szefa, który sam był zatwardziałym kawalerem i zagorzałym szowinistą. Za każdym razem, kiedy jej dogryzał, dziewczynie robiło się jednak trochę przykro.
– A może my w ogóle idziemy złym tropem? Może to wcale nie było zabójstwo? Przecież Kamienny mógł popełnić samobójstwo albo po prostu umrzeć na zawał czy coś innego – zaczęła się głośno zastanawiać.
– Oczywiście, ostateczną tezę będzie można postawić dopiero po sekcji, ale pociągnąłem za język tego konowała i przyznał, że to mu nie wygląda na naturalną śmierć. Badaliśmy poza tym pokój prezesa. Nic nie wskazuje na samobójstwo: żadnych listów, informacji, wskazówek. Na mój policyjny nos, to było MORDERSTWO! Ale, oczywiście, nie była to zbrodnia doskonała.
– Czy nie mówiłeś przed chwilą, że jeszcze zbyt wcześnie na wnioski i żeby nie sądzić po pozorach? – Daria próbowała lekko zadrwić z przełożonego, ale on, pogrążony w zadumie nad swoim ogromnym doświadczeniem, nawet nie zwrócił uwagi na sarkazm w głosie podwładnej.
Zapadło kłopotliwe milczenie. Po krótkiej chwili Jasiński poprawił się na krześle:
– No, dość tego gadania. Do roboty! Ty się teraz tym wszystkim zajmiesz.
– Ale co konkretnie mam robić?
– W pierwszej kolejności ustal listę wszystkich pracowników, którzy byli na tej imprezie i tych, których nie było. Sprawdź, dlaczego nie było nieobecnych. No i ustal, tak na jednej nodze, kto jest z Warszawy, a kogo musi przesłuchać lokalna policja i gdzie. Zawiadom ich.
– A ty co będziesz robił?
– Ja pójdę do biura Top Finance i tam zorientuję się w sytuacji.
– Mogę iść z tobą?
– A co, mało masz tu roboty? – Zmierzył dziewczynę srogim spojrzeniem. – I melduj mi, jak tylko coś ustalisz.
– Tak jest! – Dziewczyna skinęła głową. Już miała wyjść z pokoju, ale zatrzymała się z ręką na klamce.
– A może zabójstwo na tle rabunkowym? Taki prezes korporacji pewnie ma dużo kasy? Były w pokoju jakieś cenne przedmioty? Laptop, biżuteria? Jakiś sygnet czy zegarek?
– Jaki zegarek? – zirytował się przełożony. – Tam nie było, kurwa, żadnego zegarka! Ktoś go kropnął i już. Na pewno ktoś z podwładnych. Pójdę do nich, rozejrzę się i zaraz sprawa się wyjaśni.
– Taką przynajmniej masz nadzieję. Jak byłam mała i nawet nie myślałam jeszcze o tym, żeby zostać policjantką, dziadek opowiadał mi, że to proste: jak kobieta zostaje znaleziona w parku i nie ma zegarka, to jest to automatycznie traktowane jako napad rabunkowy. Jeśli ma zegarek czy inną biżuterię, to kwalifikacją jest gwałt. Proste. Więc będę się upierać przy swoim – zripostowała Daria.
– Co do tego mam więcej niż nadzieję. Ja to po prostu wiem. Inaczej nie byłoby nas tutaj. Cóż, mamy tu do czynienia z dość zamkniętym środowiskiem. Nie będzie więc łatwo do nich dotrzeć – zafrasował się. – Oni się wszyscy dobrze znają, lubią i trzymają się razem. Może powinniśmy się z kimś dogadać, zaprzyjaźnić, zdobyć zaufanie choć jednego z nich?
ROZDZIAŁ 9
W poniedziałek w samo południe starszy aspirant Janusz Jasiński złożył urzędową wizytę w siedzibie Top Finance w Warszawie, chcąc przesłuchać pracowników oraz poznać atmosferę biura i poobserwować podejrzanych. Teoretycznie powinien ich wszystkich wezwać do komendy, jednak biorąc pod uwagę, że wszystkie osoby, które zamierzał przesłuchać, znajdowały się w jednym miejscu, postanowił dokonać przesłuchania w siedzibie firmy. Tym razem ubrany był oficjalnie – w wysłużony brązowy garnitur z szerokimi nogawkami spodni i dwurzędową marynarkę. Aspirant jeszcze w Serocku umówił się z Wojciechem Weselem, że ten w poniedziałkowy poranek zbierze wszystkich pracowników, dlatego teraz od razu kazał się zaprowadzić do sali konferencyjnej, gdzie czekała grupa korporacyjnych wyjadaczy. Wszystkie oczy wpatrywały się w policjanta z zaciekawieniem, przejęciem i pewną obawą związaną z przesłuchaniem, często pierwszym w życiu.
– Dzień dobry państwu, starszy aspirant Janusz Jasiński. Prowadzę dochodzenie w sprawie śmierci Wiktora Kamiennego, prezesa waszej firmy. Chcę porozmawiać na osobności z każdym z was. Znajdzie się tu chyba jakiś pokój na przesłuchania? – to pytanie skierował do Wesela, pełniącego niejako funkcję gospodarza.
– Z osobnym pokojem może być problem – podrapał się w głowę Wojciech. – Mamy niewielkie biuro tu i piętro niżej. Właśnie w ramach cięcia kosztów ograniczyliśmy zajmowaną powierzchnię. W każdym pokoju pracuje nawet po kilka osób.
– A właśnie, pan odpowiada za finanse firmy? – zagadnął Jasiński, nie czekając aż znajdą stosowne pomieszczenie do rozmowy. – Niech pan powie, ale tak szczerze, jak wygląda kondycja finansowa Top Finance?
– Cóż… – zaczął dyplomatycznie Wesel, uciekając wzrokiem i wycierając ukradkiem o spodnie coraz bardziej spocone dłonie. – O takich sprawach nie chciałabym rozmawiać publicznie.
– Tak, oczywiście. Ja to rozumiem – krygował się policjant. – Jednak ważne sprawy nie mogą czekać, a to jest przecież ważna sprawa, prawda?
Wesel wyraźnie nie chciał podjąć tematu finansów spółki. Aspirant zamierzał jeszcze pociągnąć go za język, jednak w słowo wszedł mu Stefan, wybawiając tym samym Wesela z chwilowej opresji.
– Może porozmawiacie u Wiktora w gabinecie? – podsunął Stefan, który jak zwykle chciał pomóc.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона,