Zamknij drzwi. Rachel Abbott

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zamknij drzwi - Rachel Abbott страница 4

Zamknij drzwi - Rachel Abbott

Скачать книгу

zależy jej na mojej opinii.

      Kiedy sączę kawę z mlekiem, pochyla się nieco bliżej, żebym mogła lepiej widzieć ekran, a ja wyczuwam zapach jej perfum.

      – Ten zapach to Elie Saab? – pytam.

      – Tak. Skąd wiesz?

      – Bo to mój ulubiony. Ash kupił mi go na urodziny w ubiegłym miesiącu. Próbuję używać tej wody jak najoszczędniej, bo kupowanie czegoś tak ekstrawaganckiego w zasadzie nie jest w jego stylu. To typ faceta, który raczej decyduje się na zakup kapci.

      Śmieję się w reakcji na własne słowa, ale Shona marszczy lekko brwi. Może dla niej kapcie byłyby wyjątkowo fatalnym prezentem. W końcu się uśmiecha i przysuwa nieco bliżej z krzesłem.

      – Skoro lubimy ten sam zapach, to znaczy, że mamy podobny gust, jesteś zatem właściwą osobą, która może mi pomóc wybrać faceta.

      Udaję zainteresowanie kolejnymi twarzami, które wyświetla na ekranie, i staram się reagować entuzjastycznie, kiedy twierdzi, że ten czy inny to prawdziwe ciacho. Przy jednym z profili waha się przez chwilę i mruczy pod nosem:

      – Fajny, ale nie w moim typie. – Przesuwa ekran w lewo, co oznacza – jak już zdążyłam się zorientować – że dana propozycja zostaje odrzucona.

      – Wróć do niego – mówię nieco ostrzej, niż tego chcę.

      Shona marszczy czoło.

      – Wyglądał mi na trochę sztywnego. To raczej ktoś mało rozrywkowy.

      – Okej, ale chciałabym tylko spojrzeć jeszcze raz.

      Unosi brwi, jakby uznała, że sama się nim zainteresowałam, po czym wraca do jego profilu. Ma rację. To poważna twarz. Pełne usta, skóra w kolorze toffi z dużą ilością mleka, brązowe oczy i gęste, kręcone, czarne włosy, dość krótko przycięte. Od jego okularów odbija się światło. Patrzę na niego już zdecydowanie zbyt długo.

      – Fakt, masz rację. To zupełnie nie twój typ – mówię w końcu.

      Odnoszę wrażenie, że ktoś walnął mnie w pierś. Doskonale znam twarz widoczną na ekranie telefonu.

      To Ash.

      4

      Czwartek

      Choć minęły trzy dni, od kiedy zobaczyłam zdjęcie Asha na Tinderze, wciąż nie mogę sobie z tym poradzić.

      W kawiarni Shona nie przestawała gadać o mężczyznach, których wybrała. Piłam mechanicznie kawę, ale nie potrafiłam zbyt długo udawać zainteresowania. Musiałam się stamtąd oddalić, zanim zdradzę się, czyje zdjęcie właśnie mi pokazała.

      – Wybacz, Shona. Daj mi chwilę – powiedziałam, po czym zerwałam się na równe nogi, ledwie odnotowując jej zdumienie. – Chyba powinnam sprawdzić, co z Tessą. Nie ma jej już od dłuższego czasu i boję się trochę, że ten Geoff sprawia jej jakąś przykrość. Przypilnujesz moich rzeczy?

      Odwróciłam się i odeszłam pospiesznie od stolika, po czym odbiłam w stronę toalety i zamknęłam się w kabinie. Oparłam głowę o drzwi, próbując uspokoić dudniące w piersi serce.

      Co to ma znaczyć? Dlaczego Ash jest na Tinderze?

      Miałam ochotę do niego zadzwonić, zapytać o przyczynę, ale zostawiłam telefon na stoliku.

      Trochę to trwało, zanim się uspokoiłam, w końcu jednak wzięłam kilka głębokich oddechów i wróciłam do kawiarni, gotowa wymyślić jakieś usprawiedliwienie i wyjść.

      Tessa zdążyła już wrócić do stolika i zaraz się zorientowała, że coś jest nie tak.

      – Wszystko w porządku? – zapytała. – Wyglądasz trochę blado.

      Shona obserwowała mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

      – Cholernie tam zimno, szukałam cię na sąsiednich ulicach, Tess, ale nie mogłam znaleźć.

      Tessa rzuciła mi zdziwione spojrzenie, ale nie powiedziała nic więcej, kiedy próbowałam uporządkować myśli.

      – Muszę się już zbierać. Wybaczcie, ale mam jeszcze zakupy do zrobienia.

      Powiedziawszy to, wyszłam pospiesznie z kawiarni, ledwie się żegnając.

      Tessa zapukała do moich drzwi pół godziny później, pytając, dlaczego uciekłam i czy na pewno wszystko jest w porządku. Udało mi się ją zbyć jakimś wymyślonym na poczekaniu usprawiedliwieniem, spróbowała więc mnie namówić, żebym jej powiedziała, co zaniepokoiło mnie wcześniej. Odparłam, że to nic takiego i że chyba za bardzo zadziałała moja wyobraźnia. Poczuła się nieco urażona, że nie chcę z nią rozmawiać, ale okazała się na tyle wrażliwa, że postanowiła zapewnić mi trochę przestrzeni.

      Nie zadzwoniłam do Asha, żeby zapytać go o zdjęcie na Tinderze, i później również o tym nie wspomniałam. Tessa kazałaby mi pewnie zażądać wyjaśnień i właśnie z tego powodu postanowiłam jej o tym nie mówić. Uznałam po prostu, że pytając go, niczego bym nie osiągnęła.

      Jeśli naprawdę umieścił swoje zdjęcie na Tinderze, to temu zaprzeczy. Powie, że ktoś ukradł jego fotografię, a ja nie będę wiedziała, czy wierzyć w to, co mówi. Jeśli to nie był on i ktoś faktycznie wykradł jego zdjęcie, będzie przerażony, że mam o nim takie zdanie, i uzna, że mu nie ufam. Żadna z opcji nie jest dobra.

      Byłam zbyt zdenerwowana, żeby przeczytać opis profilu, kiedy Shona pokazała mi zdjęcie, ale gdybym mogła sprawdzić, co tam jest napisane, to pewnie zorientowałabym się, czy to naprawdę on. Rozważyłam nawet założenie konta na Tinderze, żeby przeprowadzić własne śledztwo. Wciąż zadaję sobie pytanie, czy jeśli Ash znalazł się w serwisie randkowym, to zrobił to dlatego, żeby zaangażować się w jakiś związek, czy po prostu z myślą o przypadkowym seksie. Im więcej jednak o tym myślę, tym trudniej mi uwierzyć, że byłby do tego zdolny. Nie dlatego że mnie kocha, ale dlatego że to zupełnie nie w jego stylu. Ostatecznie uznałam, że najlepiej będzie, jeśli powiem mu, co widziałam, ale od razu zaznaczę, że nie wierzę, że to naprawdę on.

      Zamierzam zaczekać na odpowiedni moment. Sobotni wieczór jest zawsze dobry, bo Ash jest zwykle zrelaksowany po dniu, którego nie spędził na dyżurze. Spróbuję jednocześnie nie obserwować jego reakcji niczym jastrząb.

      Siedzę przy kuchennym stole z kubkiem herbaty, próbując się uspokoić, zanim pojadę do szkoły po Millie. Muszę być w lepszym stanie, kiedy się z nią spotkam. Moja córeczka zasługuje wyłącznie na dobry nastrój.

      Jestem tak pogrążona w myślach, że ledwie dociera do mnie odgłos pukania do drzwi. Słyszę go, a jednak przez chwilę odnoszę wrażenie, że nie ma on ze mną nic wspólnego.

      W końcu wracam do rzeczywistości, podnoszę się z krzesła i idę do korytarza. Kto może pukać do drzwi w czwartkowe popołudnie?

      Jest to ostatnia osoba, której bym się spodziewała, i aż muszę

Скачать книгу