Zamknij drzwi. Rachel Abbott

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zamknij drzwi - Rachel Abbott страница 7

Zamknij drzwi - Rachel Abbott

Скачать книгу

Pan Rajavi? – pyta sierżant.

      – Tak? – Ash marszczy czoło. Zapewne myśli o tym samym co ja, chwytam go więc za rękę i ściskam.

      – Ashrafie Rajavi, jest pan aresztowany pod zarzutem stosowania przemocy wobec osoby w wieku poniżej szesnastu lat. Ma pan prawo do zachowania milczenia, ale może panu to zaszkodzić, jeśli nie powie pan czegoś, na co później powoła się na swoją obronę w sądzie. Wszystko, co pan powie, może zostać przekazane jako dowód.

      Ash wyszarpuje swoją dłoń z mojej, a ja odwracam głowę, żeby na niego spojrzeć. Stoi w bezruchu, wpatrując się w mężczyzn. Wygląda na tak samo przerażonego jak ja. Czy to ma jakiś związek z jednym z jego pacjentów?

      Posterunkowy wyciąga ręce i chwyta Asha za nadgarstek, żeby założyć mu kajdanki.

      – Proszę się odwrócić – nakazuje i przeciąga Ashowi drugą rękę za plecy, by zatrzasnąć drugą obręcz.

      – To z pewnością nie jest konieczne – mówię drżącym głosem.

      – Pani Joanna Palmer, zgadza się? Matka Millie Palmer?

      Patrzę w poważne oczy detektywa i kiwam głową.

      – Tak, zgadza się.

      – Bardzo mi przykro, panno Palmer, ale otrzymaliśmy z dwóch odrębnych źródeł zgłoszenia, że pani partner, Ashraf Rajavi, dopuścił się do zastosowania niepotrzebnej siły i aktów przemocy wobec pani córki, Millie Palmer. Zabieramy go na posterunek celem przesłuchania.

      Przenoszę przerażone spojrzenie na Asha. To nie może być prawda. Nie Ash. On kocha Millie.

      – Nigdy nie zrobiłbym jej żadnej krzywdy, Jo. Musisz mi uwierzyć. – W blasku lampy oświetlającej korytarz twarz Asha wydaje się zielona.

      Kręcę głową. Musi być jakieś wytłumaczenie. Z pewnością doszło do jakiegoś nieporozumienia.

      – Ash jest chirurgiem dziecięcym, na miłość boską – warczę, starając się nie podnosić głosu w trosce o Millie. – On nie krzywdzi dzieci, on je ratuje!

      Detektyw, wysoki mężczyzna o zaczesanych do tyłu włosach i twarzy, która wydaje się nigdy nie uśmiechać, zwraca się do mnie.

      – Obawiam się, że mamy zeznania dwóch zupełnie niezależnych świadków, musimy to zatem potraktować z całą powagą.

      Przez otwarte drzwi wejściowe dostrzegam jeszcze dwie osoby – mężczyznę i kobietę. Odwracam się z powrotem do detektywa, który zaczyna mówić:

      – To jest pani Hobson z opieki społecznej, towarzyszy jej jeszcze jeden funkcjonariusz z naszego zespołu. Zostawimy panią teraz w ich rękach.

      Nie wiem, o czym on mówi. Dlaczego muszę pozostać w czyichkolwiek rękach?

      Boję się.

      Co ty narobiłeś, Ash?

      Muszę przestać myśleć w taki sposób. Zorientowałabym się, gdyby krzywdził Millie, prawda?

      Młodszy detektyw chwyta Asha pod rękę i kieruje go w stronę drzwi.

      – Tędy, proszę.

      Wiem, że powinnam coś powiedzieć, ale w tej chwili myślę tylko o Millie. Ona nie może tego zobaczyć. Cofam się o krok i opieram o klamkę drzwi kuchennych. Cokolwiek się wydarzy, nie wolno jej ujrzeć tatusia zakutego w kajdanki.

      Czuję, jak zaciska mi się gardło i nie jestem w stanie wypowiedzieć ani słowa, kiedy wyprowadzają go na zewnątrz. Słyszę tylko rozpacz w głosie Asha, który opuszcza werandę i wychodzi na ścieżkę.

      – Powiedz Millie, że ją kocham.

      A potem odjeżdżają.

      7

      Pracownica opieki społecznej, szczupła kobieta o wąskiej twarzy, przedstawia się jako Janet. Mija próg, a towarzyszący jej mężczyzna zamyka delikatnie drzwi.

      – Rozumiem, że to musi być dla pani bardzo trudne, panno Palmer. Czy możemy gdzieś porozmawiać, zamiast stać w korytarzu?

      Zerkam na drzwi prowadzące do kuchni, ale Millie na razie nie podjęła próby jej opuszczenia. Wkrótce się to pewnie zmieni.

      – Proszę dać mi chwilę – odpowiadam.

      Kobieta zbliża się do mnie o krok.

      – Obawiam się, że nie mogę pozwolić, by znalazła się pani sam na sam z Millie. Wyjaśnię to później, ale proszę zostawić drzwi otwarte, kiedy będzie z nią pani rozmawiała.

      Co ona chce mi powiedzieć? Dlaczego nie mogę zostać sama z moim dzieckiem?

      Otwieram drzwi kuchenne i biorę głęboki wdech, żeby uspokoić nerwy.

      – Millie, muszę porozmawiać z tą panią. Tatuś musiał wyjść. Możesz chwilę pobyć sama, skarbie?

      Słyszę, jak coś mamrocze, zapewne z ustami pełnymi zapiekanki, więc zamykam cicho drzwi. Opieram się o nie przez chwilę i wycieram grzbietem dłoni łzy, które napłynęły mi do oczu. Millie pomyśli, że Asha wezwano do szpitala, więc dzięki Bogu nie powinna się specjalnie martwić.

      Bez słowa wskazuję kobiecie i detektywowi drogę do salonu.

      Kiedy tylko siadamy, mężczyzna przekazuje mi szokującą informację:

      – W związku z charakterem zarzutów wobec pani partnera musimy zabrać Millie, żeby zadać jej kilka pytań.

      Janet patrzy na mnie z troską, ale wyraźnie czuję krew pulsującą w żyłach.

      – Nigdzie jej nie zabierzecie. To w ogóle nie wchodzi w rachubę – syczę. Mam ochotę krzyknąć, ale Millie z pewnością by to usłyszała. – Pytajcie ją, o co chcecie, ale tutaj, przy mnie.

      – Przykro mi. Wiem, że to dla pani stresująca sytuacja – mówi Janet – ale musimy porozmawiać z nią bez pani obecności, więc nie będzie pani mogła z nią pojechać. W tej chwili nie wiemy, czy dopuściła pani do domniemanej przemocy, czy może brała w niej udział, dlatego nie może mieć pani jakiegokolwiek wpływu na jej odpowiedzi.

      Zaczynają mi się trząść nogi. Jak oni mogą myśleć, że mogłabym skrzywdzić Millie albo na to pozwolić?

      – To jest po prostu niedorzeczne. Millie to moje dziecko i nigdzie się beze mnie nie ruszy. Lepiej, żebyście to zrozumieli w tej chwili.

      Kobieta rzuca mi współczujące spojrzenie. Chyba spodziewała się mojego oporu, ale to detektyw postanawia zabrać głos.

      – To dla pani trudny czas, rozumiem to doskonale, ale nie może nas pani powstrzymać przed wykonywaniem pracy. Jeśli tak będzie, wezwę inny zespół, który aresztuje panią pod zarzutem utrudniania śledztwa,

Скачать книгу