NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ - Ken Follett страница 41
– A zatem – podjęła hrabina – Guillaume wydaje się najkorzystniejszym wyborem.
Najkorzystniejszym wyborem, pomyślała Ragna. Marzyłam o płomiennym romansie, który uskrzydli moje serce, a zamiast tego dostałam najkorzystniejszy wybór.
Mimo wszystko obawiała się, że będzie musiała poślubić wicehrabiego.
W ponurym nastroju opuściła komnaty matki. Przemierzyła Wielką Sień i wyszła na słońce z nadzieją, że tam poczuje się lepiej.
Przy bramie stała niewielka grupa wędrowców, prawdopodobnie z jednego z dwóch statków, które widziała wcześniej. Wśród nich dostrzegła szlachcica z wąsami, lecz bez brody, i w pierwszym momencie zdawało jej się, że to Wilwulf. Mężczyzna był wysoki i jasnowłosy, miał duży nos, mocno zarysowaną szczękę, wyobraziła więc sobie, że to Wilwulf przybył, żeby ją poślubić i zabrać z zamku Cherbourg. Dopiero po chwili zauważyła, że człowiek ten ma na głowie wygoloną tonsurę i jest odziany w długą, czarną szatę kapłana. Kiedy podszedł bliżej, dostrzegła jego blisko osadzone oczy i duże uszy; choć mógł być młodszy od Wilwulfa, twarz miał pobrużdżoną zmarszczkami. Chód też miał inny: podczas gdy w ruchach Wilwulfa wyczuwało się pewność siebie, ten poruszał się z arogancją.
Ragna nigdzie nie widziała ojca ani żadnego z jego doradców, zatem to ona musiała podejść i powitać gościa.
– Dzień dobry – rzekła. – Witamy w Cherbourgu. Jestem Ragna, córka hrabiego Huberta.
Jego reakcja wprawiła ją w osłupienie. Spojrzał na nią i rozciągnął usta w kpiarskim uśmiechu.
– Czyżby? – zapytał wyraźnie nią zafascynowany. – Naprawdę? – Mówił po francusku z wyraźnym akcentem.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć, lecz jej milczenie najwyraźniej mu nie przeszkadzało. Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, tak jak ogląda się konia na targowisku. W jego spojrzeniu było coś nieprzyjemnego.
– Mam na imię Wynstan – odezwał się w końcu. – Jestem biskupem Shiring i bratem ealdormana Wilwulfa.
*
Ragna była podekscytowana obecnością Wynstana. Był przecież bratem Wilwulfa! Za każdym razem, gdy na niego patrzyła, myślała o tym, jak bliski jest mężczyźnie, którego kochała. Wychowywali się razem. Wynstan musiał znać Wilwulfa jak nikt; pewnie podziwiał jego umiejętności, rozumiał słabości i rozpoznawał nastroje brata dużo lepiej niż ona. Nawet wyglądał trochę jak on.
Poleciła swojej służce Cat, żeby flirtowała z jednym z ludzi Wynstana, potężnym mężczyzną o imieniu Cnebba. Strażnicy biskupa mówili wyłącznie po angielsku, więc trudno było się z nimi porozumieć, ale Cat była pewna, że zrozumiała co nieco na temat rodziny. Biskup Wynstan był tak naprawdę bratem przyrodnim ealdormana Wilwulfa. Po śmierci matki Wilwulfa jego ojciec wziął drugą żonę i ta urodziła Wynstana oraz jego młodszego brata, Wigelma. Trzej bracia tworzyli potężny sojusz na zachodzie Anglii: jeden był ealdormanem, drugi biskupem, a trzeci tanem. Wszyscy byli majętni, chociaż ich bogactwu zagrażały najazdy wikingów.
Co jednak sprowadzało Wynstana do Cherbourga? Nawet jeśli jego strażnicy wiedzieli, nie wspomnieli o tym ani słowem.
Prawdopodobnie wizyta miała związek z wprowadzeniem w życie traktatu zawartego między Wilwulfem i hrabią Hubertem. Może biskup przybył, żeby sprawdzić, czy hrabia dotrzymuje słowa i odmawia wikingom wstępu do portu. A może chodziło o nią?
Wieczorem dowiedziała się prawdy.
Po wieczerzy, kiedy jej ojciec wstał od stołu, by udać się do swych komnat, Wynstan zatrzymał go i zaczął coś do niego szeptać. Ragna nadstawiała uszu, lecz nie wychwyciła ani słowa. Hrabia Hubert odpowiedział mu szeptem, po czym pokiwał głową i razem z żoną wyszedł z sali.
Niedługo potem Genevieve wezwała córkę.
– Co się stało? – spytała zdyszana dziewczyna, kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi. – Co mówił ten biskup?
Matka wyglądała na wielce niezadowoloną.
– Spytaj ojca – odparła gniewnie.
– Biskup Wynstan przybył z propozycją małżeństwa od ealdormana Wilwulfa – wyjaśnił Hubert.
Ragna nie była w stanie ukryć radości.
– Niemal straciłam już nadzieję! – wyznała. Miała ochotę podskakiwać z radości jak dziecko, ale się powstrzymała. – Myślałam, że może chodzi o wikingów!
– Nawet nie myśl, że się na to zgodzimy – uprzedziła ją matka.
Dziewczyna jakby w ogóle jej nie słyszała. Mogła uwolnić się od Guillaume’a i poślubić człowieka, którego kochała.
– A więc jednak mnie kocha! – wykrzyknęła.
– Twój ojciec zgodził się wysłuchać propozycji ealdormana, to wszystko.
– Muszę – wyjaśnił hrabia. – Gdybym tego nie zrobił, dałbym do zrozumienia, że ten człowiek pod żadnym względem nie jest godny naszej córki.
– Bo to prawda! – zaperzyła się Genevieve.
– Pewnie masz rację – przyznał. – Ale to jedna z tych rzeczy, których nie powinno się mówić głośno. Wszak nie chcemy nikogo obrażać.
– Twój ojciec wysłucha propozycji i grzecznie odmówi – dodała matka.
– Zanim odrzucisz ofertę, powiesz mi, jak ona brzmi, dobrze, ojcze? – poprosiła Ragna.
– Oczywiście – odpowiedział Hubert po chwili wahania.
Genevieve parsknęła zniesmaczona.
– Pozwolisz, bym uczestniczyła w twoim spotkaniu z Wynstanem? – zaryzykowała dziewczyna.
– A będziesz siedziała cicho? – spytał hrabia.
– Tak.
– Obiecujesz?
– Przysięgam.
– Dobrze.
– Idź do łóżka – poleciała jej Genevieve. – Porozmawiamy rano.
Ragna poszła do izby, gdzie zwinęła się w kłębek na posłaniu przy ścianie. Była tak podekscytowana, że nie mogła zasnąć. A jednak ją kochał!
Gdy zdmuchnięto świece z knotami z sitowia i pomieszczenie pogrążyło się w mroku, jej serce przestało walić jak szalone, a ciało się odprężyło. Odzyskała jasność umysłu. Skoro ją kochał, to dlaczego uciekł bez słowa wyjaśnienia? Czy brat wytłumaczy jakoś jego zachowanie? Jeśli nie, zapyta go o to.
Ta otrzeźwiająca myśl sprowadziła ją