NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ - Ken Follett страница 51
Gniew rozgorzał szybko, jak zwykle między braćmi.
– Nie możesz objeść nas do szczętu – rzucił Erman.
– Wczoraj nie jadłem wieczerzy, a dziś rano zjadłem małą miskę owsianki. Jestem głodny jak wilk.
– Nic na to nie poradzę.
– Więc nie proś mnie o pomoc, ty niewdzięczny psie.
– Pług jest niemal gotowy. Powinieneś wrócić do karczmy na wieczerzę.
– Tam nie dostaję prawie nic do jedzenia.
Eadbald był bardziej powściągliwy od brata.
– Chodzi o to – odezwał się – że Cwenburg w ciąży potrzebuje więcej jedzenia.
Edgar zauważył złośliwy uśmieszek dziewczyny, co jeszcze bardziej go rozeźliło.
– Sam zatem jedz mniej, Eadbaldzie – powiedział. – I daj mi spokój. Nie ja zrobiłem jej dziecko. Bogu niech będą dzięki – dodał pod nosem.
Erman, Eadbald i Cwenburg zaczęli krzyczeć jednocześnie. Dopiero gdy matka klasnęła w dłonie, umilkli.
– Co to znaczy, że w karczmie nie dostajesz prawie nic do jedzenia? – spytała. – Drenga z pewnością stać na to, żeby cię karmić.
– Może i jest bogaty, ale strasznie skąpy.
– Dziś rano jadłeś jednak śniadanie.
– Małą miskę owsianki. On je owsiankę z mięsem, my nie.
– A wczoraj wieczorem?
– Nic nie dostałem. Wróciłem z Outhenham i spóźniłem się na wieczerzę. Dreng powiedział, że nic nie zostało.
Matka wyglądała na zagniewaną.
– W takim razie jedz do woli – powiedziała. – A wy zamknijcie się i zapamiętajcie sobie, że w moim domu rodzina zawsze dostanie coś do jedzenia.
Edgar zjadł trzeciego podpłomyka.
Erman popatrzył na niego skwaszony, a Eadbald zapytał:
– Jak często będziemy musieli żywić Edgara, skoro karczmarz tego nie robi?
– Nie przejmuj się – odparła matka. – Sama rozprawię się z Drengiem.
*
Przez resztę dnia Edgar zachodził w głowę, jak matka zamierza „rozprawić się z Drengiem”. Była zaradna i odważna, ale karczmarz miał władzę. Edgar nie bał się go – Dreng bił kobiety, nie mężczyzn – ale był panem wszystkich w domu: mężem Leaf i Ethel, właścicielem Blod i jego chlebodawcą. Był też drugim najważniejszym człowiekiem w osadzie – ważniejszy był tylko jego brat. Dreng mógł robić prawie wszystko, co mu się żywnie podobało, i niemądrze było z nim zadzierać.
Poniedziałek zaczął się jak każdy inny dzień. Blod poszła po wodę, a Ethel ugotowała owsiankę. Kiedy Edgar siadał do stołu, by zjeść skromne śniadanie, do chaty wpadła Cwenburg, wściekła i oburzona. Oskarżycielsko wycelowała w niego palcem i krzyknęła:
– Twoja matka to stara wiedźma!
Miał wrażenie, że to będzie dobra wiadomość.
– Sam często tak myślałem – odparł żartobliwie. – Co takiego ci zrobiła?
– Chce zagłodzić mnie na śmierć! Mówi, że mogę zjeść tylko jedną miskę owsianki!
Domyślał się, o co chodzi, i stłumił uśmiech.
– Nie może robić tego mojej córce – odezwał się Dreng pewnym głosem wpływowego człowieka.
– Właśnie to zrobiła! – zawołała Cwenburg.
– Mówiła dlaczego?
– Powiedziała, że nie da mi więcej jedzenia, niż ty dajesz Edgarowi.
Karczmarz oniemiał. Najwyraźniej nie spodziewał się czegoś takiego. Wyglądał na skonsternowanego i przez chwilę nic nie mówił. W końcu spojrzał na Edgara.
– A zatem pobiegłeś z płaczem do matki, tak? – zakpił.
Był to kiepski atak i Edgar nie przejął się jego słowami.
– Po to są matki, prawda? – mruknął.
– Dość tego, wystarczająco już się nasłuchałem – uciął Dreng. – Wynoś się stąd, wracaj do domu.
Ale Cwenburg była innego zdania.
– Nie możesz odesłać go do nas – zwróciła się do ojca. – Sami ledwo mamy co jeść, nie potrzeba nam kolejnej gęby do wyżywienia.
– W takim razie wrócisz tutaj. – Dreng udawał, że nad wszystkim panuje, chociaż wyglądał, jakby grunt palił mu się pod nogami.
– Nie – odparła dziewczyna. – Jestem mężatką i podoba mi się to. A moje dziecko potrzebuje ojca.
Uświadomił sobie, że został przyparty do muru, i poczerwieniał z wściekłości.
– Musisz dawać Edgarowi więcej jedzenia – powiedziała Cwenburg. – Stać cię na to.
Jej ojciec zmierzył Edgara wrogim spojrzeniem.
– Cwany z ciebie szczur, co?
– To nie był mój pomysł – odparł chłopak. – Czasami żałuję, że nie jestem tak sprytny jak moja matka.
– Przysięgam ci, że jeszcze pożałujesz sprytu swojej matki.
– Chcę czegoś dobrego do owsianki – zażądała Cwenburg. Otworzyła skrzynię, w której Ethel trzymała jedzenie, i wyciągnęła słój masła. Przytroczonym do pasa nożem nabrała sporą porcję i wrzuciła do miski Edgara.
Ojciec patrzył na to bezradnie.
– Powiedz matce, że to zrobiłam – zwróciła się do Edgara dziewczyna.
– Dobrze – odparł.
Zjadł owsiankę z masłem, zanim ktokolwiek zdołał go zatrzymać. Po posiłku poczuł się dobrze, lecz groźba Drenga rozbrzmiewała mu w uszach: Przysięgam ci, że jeszcze pożałujesz sprytu swojej matki.
Pewnie tak będzie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен