Sybirpunk 3. Michał Gołkowski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Sybirpunk 3 - Michał Gołkowski страница 24
– Ene, due, rike, fake… – zrobiłem szybką wyliczankę, a potem i tak ruszyłem tam, gdzie moim zdaniem powinna znajdować się najbliższa mojego domu stacja Gagarińska.
Dom. Chyba pora na niewielką reorientację priorytetów.
Jeśli siepacze Zarnickiego czekali na mnie pod klatką, nie było po co tam wracać.
No właśnie – Zarnicki, Akułow i spółka. Oni mi nie odpuszczą, będą polować, nękać, dopóki nie utłuką mnie… albo ja nie utłukę ich.
No tak: to właśnie tej myśli nie zdążyłem dokończyć wcześniej, kiedy zaczęli do mnie strzelać.
Trzeba będzie ich po prostu wszystkich pozabijać.
Myśl była tak genialna w swojej prostocie, że aż zatrzymałem się znowu, potrząsnąłem głową. No tak, faktycznie! Że ja na to wcześniej nie wpadłem… Po prostu ot tak, na miękko odstrzelić weterana Legii dowodzącego prywatną armią, a potem stuknąć jego mocodawcę-oligarchę. I kilkoro szefów gangów po drodze.
– Nie takie się hocki-klocki robiło… – zawarczałem, czując, jak postrzelony bok coraz bardziej daje mi się we znaki.
Nie certoląc się szczególnie, sforsowałem kilkoma kopniakami drzwi z kratownicy, wyszedłem do czegoś w rodzaju łącznika. Kilka sporych wentylatorów naganiało tutaj powietrze, więc przeciąg aż zrywał naskórek z twarzy.
Przez śluzę techniczną dostałem się w końcu na idący wzdłuż tunelu metra chodnik.
No dobra, to było w najlepszym razie dziwne. Przez większą część doby, w godzinach kursowania pociągów, nawet nie odważyłbym się tutaj stanąć, żeby mnie podmuch nie wciągnął pod koła. A teraz? Cicho, pusto, ciemno… Tylko lampki kontrolne sobie migają.
Ruszyłem kładką w lewo, tam gdzie wydawało mi się, że powinna być interesująca mnie najbliższa stacja. No co miałem robić innego? Znajdę podobny szyb wentylacyjny i wylezę z powrotem na górę.
…bezpardonowy atak na Federację. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało już odpowiednią notę, wzywając Unię Europejską do zaprzestania kampanii oszczerstw i dezinformacji. Jednocześnie dwa miliardy rubli, przydzielone ostatnio z budżetu na holowizję publiczną, pomogą w rzetelnym i wiarygodnym…
Trwa kryzys zaopatrzeniowy na rynku sztucznych hormonów. Ceny poszybowały w górę, zaś gubernator zarządził skup interwencyjny. Nie ma jednak pewności, czy wystarczy to…
Najnowsze, najlepsze czipy tuningowe do protetyki! Zmienimy i udoskonalimy to, co już masz! Dodamy nowe! Zadzwoń, przyjdź, zmień się na lepsze!
Dzięki nowym, niższym podatkom zostaje ci więcej w kieszeni! Wejdź na stronę Ministerstwa Finansów już dziś i zobacz, ile wyniosły twoje oszczędności!
004
Wylezę.
Tak się mówi, ale tunele metra to nie multiprocesor, że wsadził-wyjął i ciepłe danie gotowe.
Wstyd przyznać, ale się zgubiłem.
Nie zauważyłem kiedy, nie wiem, jak ani gdzie – no, jakbym wiedział, tobym się nie zgubił, co nie?! Dość, że wlazłem w jakiś przedziwny ślepy zaułek, bo chyba nie w tę stronę skręciłem na rozwidleniu.
W ogóle nie przypuszczałem, że tu jakieś rozwidlenie będzie.
A jak się idzie tak, to człowiek się zamyśli… Kroki rezonują echem, i tak wokół ciemno, pusto.
No dobra, prawda była taka, że się zagapiłem na roboty sprzątające. Jechały sobie już jakiś czas za mną i dopiero teraz mnie dogoniły, więc z czystej ciekawości zacząłem się przyglądać, jak bezzałogowa platforma poleruje szyny, spryskuje płynem myjącym i jedzie po ścianach szczotkami na długich wysięgnikach.
Na szczęście mogłem się schować do niszy serwisowej, ale i tak mnie opryskało, ochlapało pianą. Przeskoczyłem pod obrotowym skrobakiem, ustawiłem się z tyłu.
No, śmieszne takie – jadą sobie po ciemku, wszystko wgrane w procesory i robią swoje. Dopóki będzie prąd w szynie napięciowej, to będą tak zasuwać.
I tak na nie patrzyłem, nawet jak zaczęły znikać już w oddali, że zanim się zorientowałem, to byłem w innym tunelu.
Tamten zakręcał, mój biegł prosto. Logiczne, że głównym idzie się prosto, co nie?
No właśnie nie do końca.
I teraz stałem, cokolwiek krwawiąc z prawego boku, w zakurzonym, opuszczonym tunelu metra, próbując rozkminić: jak ja w ogóle tu trafiłem?
No tak, zawsze mogłem się cofnąć. Ale to by oznaczało, że – szybki rzut oka na nadgarstek, na którym nie było komunikatora z zegarkiem – no cóż, że będę musiał iść długo z powrotem. Tak samo długo, jak szedłem tutaj.
Oczywiście można było po prostu przeskoczyć na drugą stronę tunelu. Dać susa ponad szyną napięciową, hyc! I już jestem tam. Proste, co?
Spojrzałem na wysokonapięciową szynę, buczącą złowrogo na samym środku torowiska.
Jak byłem mały, to widziałem kiedyś, jak typ próbował przejść przez tory. Ile ja miałem, siedem lat? Może osiem. Dość, że zdarzyło się coś klasycznego: mężczyźnie zwiało podmuchem pociągu czapkę w tunel. No i tak stał, stał, patrzył na nią… Aż w końcu po nią zlazł.
Rzecz jasna ludzie od razu zaczęli krzyczeć: nie wolno, pan nie wchodzi! Ochrona, milicja!
Ale on nie słuchał, tylko przeskoczył przez tory jak tłustawy jeleń. Chwycił ją, taki zadowolony, i zaczął się przymierzać do skoku z powrotem.
Na rozum, w teorii? Żaden problem przeskoczyć nad taką szyną. To ma przecież może z piętnaście centymetrów wysokości i siedem szerokości.
Jeden porządny krok wystarczy. Ale w praktyce bywa inaczej, jak trzeba to zrobić naprawdę. I tamten mężczyzna też o tym wiedział i się bał. Czaił się, czaił, aż w końcu zobaczył, że tunelem jedzie kolejne metro.
No i zrobił krok, oczywiście się potknął i na tę szynę napięciową wyjebał.
Wcale nie błysnęło, nie trzasnęło ogłuszająco, nawet nie zgasło światło. Tylko kobieta obok krzyknęła, kiedy tamten po prostu oklapł, a potem zaczął niekontrolowanie drgać. Nie rzucać się, nie – to było tak, jakby machał ręką i nogą.
Leżał