Zima świata. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 21
Lloyd ściągnął brwi. Dlaczego katolicka partia Centrum miałaby wesprzeć ustawę odbierającą jej wszelki wpływ na władzę?
Walter wyraził jego wątpliwości w sposób bardziej dobitny:
– Czy oni mogą być aż tak głupi?
Lloyd żałował teraz, że nie wiedział o zamiarach centrystów, zanim poszedł po kawę. Mógłby porozmawiać o tym z Heinrichem i dowiedzieć się czegoś pożytecznego. Zaklął w myślach.
– We Włoszech partia katolicka zawarła z Mussolinim umowę zwaną konkordatem, aby chronić Kościół – odezwał się deputowany z berlińskim akcentem. – Dlaczego mieliby nie zrobić tego u nas?
Lloyd obliczył, że z poparciem Centrum naziści uzbieraliby czterysta jedenaście głosów.
– I tak brakuje do dwóch trzecich – oznajmił z ulgą Walter.
– Nie bierzecie pod uwagę najnowszego obwieszczenia przewodniczącego Reichstagu – odezwał się jakiś młody asystent deputowanego. Przewodniczącym był Hermann Göring, najbliższy współpracownik Hitlera. Lloyd nie słyszał komunikatu i wydawało się, że nikt inny także o nim nie wiedział. Zapadła cisza. Asystent mówił dalej: – Ogłosił, że deputowani komunistyczni, którzy są nieobecni, ponieważ siedzą w więzieniu, nie będą brani pod uwagę.
W sali rozległy się głosy protestu i oburzenia. Twarz Waltera poczerwieniała.
– Nie wolno mu tego zrobić! – krzyknął.
– Takie postępowanie jest sprzeczne z prawem – potwierdził asystent – ale on to zrobił.
Lloyd był wstrząśnięty. Czy to możliwe, by ustawę przegłosowano dzięki regulaminowemu kruczkowi? Znów dokonał obliczeń. Komuniści mieli osiemdziesiąt jeden miejsc w parlamencie. Po ich odliczeniu naziści potrzebowali dwóch trzecich z pięciuset sześćdziesięciu sześciu głosów, czyli trzystu siedemdziesięciu ośmiu. Wraz z głosami nacjonalistów wciąż mieli ich za mało, lecz jeśli zdobędą poparcie katolików, szala przechyli się na ich korzyść.
– To są działania nielegalne – stwierdził ktoś. – Powinniśmy na znak protestu wyjść z sali obrad.
– Nie! – powiedział dobitnie Walter. – Wtedy przepchną ustawę pod naszą nieobecność. Trzeba przekonać katolików, żeby zagłosowali przeciw. Wels musi osobiście porozmawiać z Kaasem. – Otto Wels był przewodniczącym Niemieckiej Partii Socjaldemokratycznej, a prałat Ludwig Kaas stał na czele partii Centrum.
Propozycję przyjęto szmerem aprobaty.
Lloyd odetchnął głęboko.
– Herr von Ulrich, może zaprosiłby pan na lunch Gottfrieda von Kessla? Zdaje się, że przed wojną pracowaliście razem na placówce w Londynie.
Walter zaśmiał się ponuro.
– Miałbym się spotkać z tym dziwakiem? – prychnął.
Lloyd się zreflektował.
– Nie wiedziałem, że go pan nie lubi.
Walter się zamyślił.
– Nie znoszę go, ale, na Boga, jestem gotów zrobić wszystko…
– Mam go znaleźć i przekazać zaproszenie? – spytał Lloyd.
– No dobrze, spróbuj. Jeśli się zgodzi, zaproponuj spotkanie o trzynastej w Herrenklubie.
– Doskonale.
Lloyd czym prędzej odnalazł salę, w której zniknął Heinrich, i wszedł do środka. Odbywało się tam zebranie podobne do tego, w którym przed chwilą brał udział. Poszukał wzrokiem ubranego na czarno młodzieńca i skinął na niego nagląco.
– Podobno twoja partia zamierza poprzeć ustawę o specjalnych pełnomocnictwach! – rzekł, gdy znaleźli się na zewnątrz.
– To nie jest pewne – odparł Heinrich. – Zdania deputowanych są podzielone.
– Kto jest przeciwko nazistom?
– Brüning i paru innych. – Brüning był wcześniej kanclerzem i odgrywał w partii ważną rolę.
Lloydowi zaświtała nadzieja.
– Jakich innych?
– Zawołałeś mnie, żeby wyciągnąć te informacje?
– Nie, przepraszam. Walter von Ulrich chce się spotkać na obiedzie z twoim ojcem.
Heinrich spojrzał na niego z powątpiewaniem.
– Oni się nie lubią, wiesz o tym, prawda?
– Zdążyłem się tego domyślić, ale dzisiaj zapomnę o różnicach!
Heinrich wyglądał na przekonanego.
– Zapytam go, poczekaj. – Wszedł do sali.
Lloyd zastanawiał się, czy ten plan ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Wielka szkoda, że Walter i Gottfried nie są serdecznymi przyjaciółmi. Nie mógł jednak uwierzyć, że partia katolicka zagłosuje razem z nazistami.
Najbardziej niepokoiła go myśl, że jeśli coś takiego zdarza się w Niemczech, do tego samego może dojść w Wielkiej Brytanii. Ta perspektywa go przerażała. Miał przed sobą całe życie i nie chciał przeżyć go w kraju dławionym przez dyktaturę. Pragnął działać w polityce, tak jak jego rodzice, i dążyć do tego, by kraj stawał się bardziej przyjazny na przykład dla górników w Aberowen. A do tego potrzebne są wiece polityczne, na których ludziom wolno mówić głośno, co myślą, gazety, którym wolno krytykować władze, oraz puby, gdzie można się spierać, nie oglądając się z obawą przez ramię.
Faszyzm stanowił zagrożenie dla tych wszystkich swobód, ale być może poniesie klęskę. Może Walter zdoła wyperswadować Gottfriedowi poparcie dla nazistów i partia Centrum zagłosuje przeciwko nim.
Heinrich wyszedł na korytarz.
– Zgodził się.
– Wspaniale! Herr von Ulrich proponuje Herrenklub o trzynastej.
– Naprawdę? A jest członkiem klubu?
– Chyba tak… Dlaczego pytasz?
– To bardzo konserwatywny klub. Ale skoro Walter ma „von” w nazwisku, to przypuszczam, że jest szlachetnie urodzony. Nawet jeśli należy do socjalistów.
– Powinienem zarezerwować stolik. Wiesz, gdzie jest ten klub?
– Tuż za rogiem. – Heinrich wskazał Lloydowi drogę.
– Dla ciebie też zarezerwować miejsce?