Zima świata. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 31
Zanotowała sobie nazwę w pamięci.
Podeszła do nich około pięćdziesięcioletnia pani o ostrych rysach.
– Wielkie nieba, Charlie, jeszcze nie postawiłeś tej siatki?
– Już prawie kończę, mamo.
Nora Farquharson miała na nadgarstku złotą bransoletkę, kolczyki z brylantami i naszyjnik od Tiffany’ego, choć piknik na plaży nie wymagał aż takiej ilości biżuterii. Daisy zauważyła, że ubóstwo Farquharsonów należy uznać za względne. Podobno stracili wszystko, lecz pani Farquharson wciąż miała pokojówkę, szofera oraz parę koni do jazdy po parku.
– Dzień dobry, pani Farquharson – przywitała się Daisy. – Oto moja przyjaciółka, Eva Rothmann z Berlina.
– Witam – odrzekła Nora Farquharson, nie wyciągając ręki. Nie uważała za stosowne okazywać życzliwości rosyjskim nuworyszom, a tym bardziej ich żydowskim gościom.
Nagle wpadła jej do głowy jakaś myśl.
– Ach, Daisy, może rozejrzałabyś się, kto zechce zagrać w tenisa.
Daisy rozumiała, że została potraktowana jak ktoś w rodzaju służącej, ale postanowiła spełnić życzenie.
– Naturalnie. Proponuję pary mieszane.
– Dobry pomysł. – Pani Farquharson uśmiechnęła się uroczo i wyjęła z torebki mały beżowy notes. – Jestem przygotowana.
Daisy wiedziała, kto gra w tenisa lepiej, a kto gorzej. Należała do klubu tenisowego, który nie był tak ekskluzywny jak klub jachtowy. Evę połączyła z Chuckiem Dewarem, czternastoletnim synem senatora Dewara, a Joanne Rouzrokh ze starszym z rodzeństwa Dewarów, Woodym, który miał zaledwie piętnaście lat, ale był wysoki, podobnie jak jego tyczkowaty ojciec. Rzecz jasna, na partnerkę Charliego wyznaczyła siebie.
Odrobinę się zlękła, napotkawszy znajomą twarz; rozpoznała swojego przyrodniego brata Grega, syna Margi. Nieczęsto się spotykali, nie widziała go od roku. Wydawało się, że przez ten czas chłopiec wyrósł na mężczyznę. Był wyższy o kilkanaście centymetrów i mimo że miał dopiero piętnaście lat, na jego brodzie pokazał się ciemny cień zarostu. W dzieciństwie miał niesforną czuprynę i to się nie zmieniło. Drogie ubranie nosił niedbale: rękawy marynarki miał podwinięte, prążkowany krawat był luźno związany pod szyją, a lniane spodnie mokre od morskiej wody i zapiaszczone na mankietach.
Zawsze czuła się zakłopotana, spotykając Grega, który stanowił żywe przypomnienie tego, że ojciec porzucił ją i matkę dla Margi i jej syna. Daisy wiedziała, że wielu żonatych mężczyzn miewa romanse, jednak skutki niewierności jej ojca wszyscy mogli oglądać na przyjęciach. Powinien był znaleźć dla Margi i Grega mieszkanie w Nowym Jorku, gdzie nikt nikogo nie zna, albo w Kalifornii, gdzie cudzołóstwa nie uważano za coś zdrożnego. Tu, w Buffalo, było nieustającym skandalem i ludzie patrzyli na Daisy z góry po części z powodu Grega.
Grzecznie zapytał, jak się czuje.
– Jestem wściekła jak cholera, jeśli chcesz wiedzieć. Ojciec znów puścił mnie kantem.
– Co takiego zrobił? – spytał ostrożnie Greg.
– Zaprosił mnie do Białego Domu, a później zabrał tę zdzirę Gladys Angelus. I teraz wszyscy się ze mnie śmieją.
– Pewnie chodziło o publicity dla jej nowego filmu Namiętność.
– Zawsze bierzesz jego stronę, bo woli ciebie, nie mnie.
Greg się rozzłościł.
– Może dlatego, że go podziwiam, zamiast stale na niego zrzędzić.
– Ależ ja… – Daisy chciała sprostować, że nie zrzędzi na ojca, lecz nagle uświadomiła sobie, że to prawda. – Może i narzekam, ale powinien dotrzymywać słowa, prawda?
– On ma tak dużo na głowie.
– Może nie powinien mieć dwóch kochanek i do tego żony.
Greg wzruszył ramionami.
– Ma pełne ręce roboty.
Oboje wychwycili niezamierzoną grę słów i parsknęli śmiechem.
– Pewnie to nie twoja wina – przyznała Daisy. – Nie prosiłeś się na ten świat.
– A ja chyba powinienem ci wybaczyć, że na trzy wieczory w tygodniu odbierałaś mi ojca. Wychodził, mimo że płakałem i błagałem, żeby został.
Daisy nigdy nie patrzyła na to w taki sposób. Jej zdaniem Greg był uzurpatorem, bękartem, który odbiera jej tatę. Teraz jednak uświadomiła sobie, że czuł się tak samo zraniony jak ona.
Przyjrzała mu się i doszła do wniosku, że niektórym dziewczętom może się spodobać. Jednak dla Evy jest za młody. I pewnie okaże się równie samolubny i niewierny jak ojciec.
– A ty grasz w tenisa? – spytała.
Pokręcił głową.
– Takich jak ja nie dopuszczają do klubu tenisowego. – Zmusił się do beztroskiego uśmiechu i Daisy przyszło na myśl, że podobnie jak ona, czuje się odrzucony przez społeczność Buffalo. – Moim sportem jest hokej na lodzie.
– Szkoda. – Westchnęła.
Zebrawszy wystarczająco dużo nazwisk, wróciła do Charliego, który zdołał w końcu zawiesić siatkę. Kazała Evie zebrać pierwszą czwórkę.
– Pomóż mi ułożyć drabinkę turniejową – poprosiła Charliego.
Uklękli obok siebie i narysowali na piasku diagram zawierający rundę eliminacyjną, półfinały oraz finał. Kiedy wpisywali nazwiska, Charlie zapytał:
– Lubisz kino?
Daisy nie wiedziała, czy to wstęp do zaproszenia na randkę.
– Pewnie – odparła.
– Widziałaś może Namiętność?
– Nie, Charlie, nie widziałam tego filmu – prychnęła zirytowana. – Główną rolę gra w nim kochanka mojego ojca.
Charlie był wstrząśnięty.
– W gazetach można przeczytać, że oni się tylko przyjaźnią.
– A jak sądzisz, dlaczego panna Angelus, która dopiero skończyła dwadzieścia lat, tak bardzo przyjaźni się z moim czterdziestoletnim ojcem? – zapytała cierpko Daisy. – Myślisz, że skusiły ją jego rzednące włosy albo brzuszek? A może zapałała uczuciem do pięćdziesięciu milionów dolarów?
– Rozumiem – mruknął skonsternowany Charlie. –