Zima świata. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 46
Greg podziwiał ojca, który wszystko wiedział i trzymał rękę na pulsie, mimo że sytuacja wciąż się zmieniała. Zawsze umiał przewidzieć, jak potoczą się sprawy.
Wjechali windą na górę. Greg po raz pierwszy odwiedzał apartament ojca w hotelu. Jego matka, Marga, nigdy tam nie była.
Lev spędzał dużo czasu w Waszyngtonie, gdyż władze ustawicznie ingerowały w biznes filmowy. Ludzie uważający się za moralnych przywódców narodu bardzo ekscytowali się tym, co pokazywano na wielkim ekranie, i wywierali presję na rząd, by ten cenzurował filmy. Lev traktował to jako rodzaj negocjacji – życie postrzegał tak samo – i starał się unikać oficjalnej cenzury, stosując dobrowolnie kodeks obyczajowy. Taką strategię popierał Sol Starr oraz inne grube ryby z Hollywood.
Weszli do eleganckiego salonu, znacznie większego niż mieszkanie w Buffalo, w którym Greg mieszkał z matką i które zawsze uważał za luksusowe. W salonie stały meble na cienkich nóżkach, Greg wyobrażał sobie, że pochodzą z Francji. Był tam także duży fonograf, a w oknach wisiały aksamitne zasłony w głębokim bordowym kolorze.
Na środku pokoju stała żółta jedwabna sofa, a na niej siedziała gwiazda filmowa Gladys Angelus. Chłopak osłupiał na jej widok.
Mówiono, że jest najpiękniejszą kobietą na świecie.
Teraz rozumiał, skąd wzięły się takie opinie. Gladys Angelus promieniowała seksapilem, bił z jej ciemnoniebieskich oczu i skrzyżowanych długich nóg pod obcisłą spódnicą. Wyciągnąwszy dłoń do Grega, uśmiechnęła się karminowymi ustami, a jej krągłe piersi poruszyły się kusząco pod miękkim swetrem.
Wahał się przez chwilę, nim podał jej rękę. Poczuł, że jest nielojalny wobec matki, która nigdy nie wymieniała nazwiska Gladys Angelus. Oznaczało to, że wie, co mówi się o Gladys i Lvie. Miał wrażenie, że zawiera przyjaźń z wrogiem matki. Popłakałaby się, gdyby o tym wiedziała, pomyślał.
Jednak sytuacja go zaskoczyła. Jeśli wiedziałby o spotkaniu, zdążyłby przemyśleć swoją reakcję, przygotowałby się i przećwiczył elegancką odmowę podania ręki. Nie mógł się zmusić, by zachować się niegrzecznie wobec tej oszałamiająco pięknej damy.
Ujął jej rękę, spojrzał w oczy i wyszczerzył zęby. Niektórzy nazywają taką minę uśmiechem topniejącego bałwanka.
Kobieta przytrzymała jego dłoń.
– Bardzo się cieszę, że wreszcie cię poznałam. Ojciec dużo mi o tobie opowiadał, ale nie wspomniał, że taki z ciebie przystojniak!
Było w jej słowach coś nieprzyjemnie zaborczego, jakby należała do rodziny, a nie była dziwką, która przywłaszczyła sobie miejsce matki Grega. Mimo woli padł ofiarą jej czaru.
– Podobają mi się pani filmy – wybąkał.
– Och, dajże spokój, nie musisz tego mówić – odparła. Greg pomyślał, że komplement jednak sprawił jej przyjemność. – Usiądź przy mnie, chcę cię poznać.
Usiadł, jak kazała, nie mógł się powstrzymać. Zapytała, do jakiej szkoły chodzi, a kiedy odpowiadał, zadzwonił telefon. Usłyszał słowa ojca: „Miało być jutro… W razie potrzeby uwiniemy się, zostaw to mnie, wszystko załatwię”.
Lev odłożył słuchawkę i wszedł Gladys w słowo:
– Twój pokój jest nieco dalej na tym samym piętrze – rzekł, podając synowi klucz. – Znajdziesz w nim prezent ode mnie. Czuj się jak u siebie w domu. Do zobaczenia na kolacji o siódmej.
Gladys wyglądała na niemile zaskoczoną. Lev bywał czasem obcesowy i wtedy należało go po prostu słuchać. Greg wziął klucz i wyszedł.
Na korytarzu czekał barczysty mężczyzna w tanim garniturze. Przypominał Joego Brekhunova, szefa ochrony w Zakładach Metalowych Buffalo. Greg skinął mu głową.
– Dzień dobry panu – powiedział tamten. Chłopak uznał go za pracownika hotelu.
Wszedł do pokoju, który wyglądał przytulnie, choć nie mógł się równać z apartamentem ojca. Greg nie widział nigdzie prezentu, o którym wspomniał ojciec, stała tam natomiast jego walizka. Zaczął się rozpakowywać, myśląc o Gladys. Czy był nielojalny wobec matki, podając rękę kochance ojca? Rzecz jasna, Gladys postępowała tak samo jak Marga: sypiała z żonatym mężczyzną. Mimo to czuł się źle. Przyznać się matce, że poznał Gladys? Do diabła, nie.
Wieszając koszule, usłyszał pukanie do drzwi prowadzących chyba do sąsiedniego pokoju. Po chwili się otworzyły i weszła jakaś dziewczyna.
Była starsza od Grega, ale niewiele. Miała skórę w kolorze ciemnej czekolady i była ubrana w sukienkę w groszki, pod pachą trzymała torebkę. Uśmiechnęła się szeroko, pokazując rząd bielutkich zębów.
– Cześć, mieszkam obok.
– Tak właśnie pomyślałem – odparł Greg. – Kim jesteś?
– Nazywam się Jacky Jakes. – Wyciągnęła rękę. – Jestem aktorką.
W ciągu godziny Greg uścisnął dłonie dwóm pięknym aktorkom. W Jacky było coś figlarnego, co pociągało go bardziej niż magnetyzm Gladys. Jej usta wygięte w łuk miały ciemnoróżowy odcień.
– Tata uprzedzał, że ma dla mnie podarunek. Czy to ty nim jesteś?
Dziewczyna zachichotała.
– Chyba tak. Powiedział, że ci się spodobam. Załatwi mi pracę w filmie.
Wszystko stało się jasne. Ojciec domyślił się, że Greg będzie miał wyrzuty sumienia z powodu Gladys, a Jacky miała być nagrodą za milczenie. Przyszło mu na myśl, że powinien odrzucić taką łapówkę, ale nie mógł jej się oprzeć.
– Bardzo miły z ciebie podarek – orzekł.
– Twój ojciec jest dla ciebie dobry.
– Cudowny – potwierdził Greg. – Ty też jesteś cudowna.
– A ty słodki. – Dziewczyna położyła torebkę na toaletce i podeszła do Grega. Stanęła na palcach i pocałowała go w usta. Jej wargi były miękkie i ciepłe. – Podobasz mi się. – Dotknęła jego ramion. – Silny jesteś.
– Gram w hokeja.
– Przy silnym mężczyźnie dziewczyna czuje się bezpieczna. – Przyłożyła dłonie do jego policzków. Drugi pocałunek był dłuższy. Westchnęła. – Ojej, chyba będziemy się dobrze bawili.
– Tak myślisz?
W Waszyngtonie wciąż panowała segregacja rasowa. W Buffalo biali i czarni przeważnie mogli jeść w tych samych restauracjach i pić w tych samych barach, lecz w stolicy było inaczej. Greg nie znał dokładnie przepisów, ale był pewny, że obcowanie białego mężczyzny z czarną kobietą to prosta droga do kłopotów. Zaskakujące, że Jacky zajmowała pokój w takim hotelu, Lev