Zima świata. Ken Follett

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 47

Zima świata - Ken Follett

Скачать книгу

– Daj mi parę minut.

      Odwróciła się i znikła w drzwiach łączących pokoje, po czym je za sobą zamknęła.

      Greg usiadł na łóżku, żeby ułożyć sobie wszystko w głowie. Jacky chce grać w filmach i gotowa jest posłużyć się swoim ciałem, by zrobić karierę. Z pewnością nie jest pierwszą aktorką, czarną czy białą, która stosuje taką strategię. To samo robiła Gladys, sypiając z Lvem. Greg i jego ojciec byli szczęśliwymi beneficjentami takiego układu.

      Zauważył, że dziewczyna zostawiła torebkę. Wziął ją i nacisnął klamkę drzwi. Były otwarte, więc wszedł.

      Jacky rozmawiała przez telefon.

      – W porządku, kochanieńki, nie ma sprawy. – Mówiła innym głosem, dojrzalszym. Greg uświadomił sobie, że podczas rozmowy z nim zmieniała ton na sztucznie dziewczęcy, bardziej seksowny. Na jego widok uśmiechnęła się i znów przemówiła głosem podlotka: – Teraz nie będę przyjmowała telefonów, potrzebuję prywatności. Dziękuję.

      – Zostawiłaś to. – Greg podał jej torebkę.

      – Chciałeś podejrzeć mnie w szlafroku – odrzekła kokieteryjnie. Materiał nie zakrywał w całości jej piersi, Greg widział ponętne zaokrąglenie nieskazitelnej brązowej skóry.

      Uśmiechnął się.

      – Nie, ale to przyjemny widok.

      – Idź do siebie, muszę się wykąpać. Później może pokażę ci więcej.

      – O Boże – wymamrotał.

      Wrócił do swojego pokoju. To, co się działo, było niesamowite. „Później może pokażę ci więcej”, powtórzył na głos. Coś takiego powiedziała do niego dziewczyna!

      Miał wzwód, ale nie chciał załatwiać sprawy ręką, skoro prawdziwe spełnienie było tak blisko. Żeby przestać o tym myśleć, zajął się rozpakowywaniem walizki. Miał drogi zestaw do golenia składający się z brzytwy i pędzelka z rączkami z macicy perłowej, prezent od matki. Rozłożył przybory w łazience, licząc na to, że zaimponują Jacky, jeśli je zobaczy.

      Przez cienkie ściany pokoju słyszał szum wody płynącej z kranu w sąsiednim pokoju. Opętała go myśl o jej nagim ciele. Siłą woli skupił się na układaniu bielizny i skarpet w szufladzie.

      Nagle usłyszał jej krzyk.

      Ze zdumienia na chwilę zastygł w bezruchu. Dlaczego Jacky krzyczy? Krzyknęła jeszcze i tym razem Greg zareagował. Pchnął mocno drzwi łączące pokoje i wszedł.

      Była naga, a on nigdy w życiu nie widział nagiej kobiety. Miała szpiczaste piersi z ciemnobrązowymi sutkami, na jej podbrzuszu czerniła się gęsta kępka kręconych włosów. Jacky kuliła się przy ścianie, bezskutecznie próbując zakryć nagość.

      Przed nią stał Dave Rouzrokh. Szlachetnie zarysowany policzek arystokraty nosił ślady dwóch długich zadrapań, prawdopodobnie zadanych polakierowanymi na różowo paznokciami Jacky. Na szerokiej klapie dwurzędowego białego garnituru Dave’a czerwieniły się plamki krwi.

      – Zabierz go ode mnie! – wrzasnęła.

      Greg się zamachnął. Dave był o trzy centymetry wyższy, ale stary, i miał do czynienia z wytrenowanym nastolatkiem. Cios dość szczęśliwie trafił go w podbródek i Dave zatoczył się, a potem upadł na posadzkę.

      Drzwi się otworzyły i stanął w nich barczysty pracownik hotelu, którego Greg spotkał na korytarzu. Pewnie ma klucz do wszystkich pomieszczeń, pomyślał chłopak.

      – Jestem Tom Cranmer, detektyw hotelowy – przedstawił się mężczyzna. – Co tu się dzieje?

      – Usłyszałem krzyk tej dziewczyny i wszedłem – wyjaśnił Greg. – Ten facet tu był.

      – Próbował mnie zgwałcić! – krzyknęła Jacky.

      Dave z trudem wstał.

      – To nieprawda – rzekł. – Zaproszono mnie do tego pokoju, miałem się spotkać z Solem Starrem.

      Jacky zaczęła płakać.

      – Teraz będzie kłamał!

      – Proszę się czymś okryć, panienko – polecił Cranmer.

      Jacky włożyła różowy szlafrok.

      Detektyw podniósł słuchawkę telefonu i wybrał numer.

      – Na rogu ulicy zwykle stoi gliniarz – powiedział. – Zawołaj go do holu, i to już.

      Dave gapił się na Grega.

      – Ty jesteś bękart Peshkova, co?

      Greg gotów był przyłożyć mu jeszcze raz.

      – O mój Boże, to wszystko jest ukartowane – stwierdził nagle Dave.

      Ta uwaga otrzeźwiła Grega, który intuicyjnie wyczuł, że tamten mówi prawdę. Opuścił pięść. Uświadomił sobie, że scenariusz napisał Lev. Dave Rouzrokh nie jest gwałcicielem, a Jacky udawała. A on, Greg, był tylko aktorem w tym filmiku. Aż zakręciło mu się w głowie.

      – Proszę ze mną – rozkazał Cranmer, biorąc Dave’a pod rękę. – Wy także.

      – Nie może mnie pan aresztować – sprzeciwił się Dave.

      – Owszem, mogę – odparł Cranmer. – I zamierzam przekazać pana w ręce funkcjonariusza policji.

      – Chcesz się ubrać? – zapytał Greg Jacky.

      Zdecydowanie pokręciła głową. Domyślił się, że zgodnie z planem ma wystąpić w szlafroku.

      Wziął ją pod rękę i poszli za Cranmerem i Dave’em korytarzem do windy. W holu czekał policjant. Greg przypuszczał, że zarówno on, jak i detektyw hotelowy biorą udział w spisku.

      – Usłyszałem krzyk w pokoju i zastałem tam tego starszego mężczyznę – tłumaczył Cranmer. – Ta dziewczyna twierdzi, że próbował ją zgwałcić. Chłopak jest świadkiem.

      Dave patrzył na nich, jakby myślał, że całe to wydarzenie to zły sen. Gregowi zrobiło się go żal. Został w okrutny sposób osaczony. Lev okazał się bardziej bezlitosny, niż jego syn sobie wyobrażał. Po trosze podziwiał ojca, a po trosze wątpił, czy taka bezwzględność naprawdę jest konieczna.

      Gliniarz zatrzasnął kajdanki na rękach Dave’a.

      – No dobrze, w drogę.

      – Ale dokąd? – zapytał Dave.

      – Na posterunek – odparł policjant.

      – Wszyscy musimy tam iść? – chciał wiedzieć Greg.

      –

Скачать книгу