Zabójczy kusiciel (t.4). Kristen Ashley
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zabójczy kusiciel (t.4) - Kristen Ashley страница 25
– Dobra, panowie, postawmy sprawę jasno. Wy dwaj nie kręcicie się po ulicach i nie próbujecie dopaść przestępców. Jeśli usłyszycie, że ktoś w azylu myśli, żeby to zrobić, przekazujecie im to, co powiedziałam. Zrozumiano? – powiedziałam swoim nieznoszącym sprzeciwu tonem.
– Zrozumiano – odparł Curtis.
– Nie ma potrzeby. Jeśli działasz z Crowe’em, a ten facet, Mace, też w tym siedzi… – Martin zawiesił głos, nadal pod wrażeniem.
– To ulice zaraz będą czyste – dodał Curtis, jakbyśmy byli jakimiś superbohaterami.
Znów zerknęłam na Vance’a, a on wciąż się uśmiechał. Przewróciłam oczami.
Zobaczyłam za sobą światła i odwróciłam się: w aleję wjechał czarny ford explorer. Zatrzymał się obok nas, z miejsca kierowcy wyskoczył Stark, z miejsca pasażera ruszył się wielki blondyn, wyglądający jak krewny olbrzyma z Fortnum. Obaj podeszli do nas, szeroko uśmiechnięci.
Martinowi i Curtisowi opadły szczęki.
– Niech to szlag – wysyczałam pod nosem.
Tego tylko potrzebowałam: super macho Stark i Wielki Drwal przyjechali po „śmieci”. Dzieciaki będą miały o czym gadać do Gwiazdki.
Mace wyłonił się z cienia w chwili, gdy wielki blondas powiedział:
– Jezu, Law, robisz sobie czasami wolne?
– Law nigdy nie śpi – oznajmił Curtis.
Spojrzałam w niebo. W tym czasie podszedł do mnie Vance, objął ręką za szyję i przyciągnął do siebie. Martin i Curtis już wcześniej gapili się na nas z otwartymi ustami, ale teraz oczy prawie wyszły im z orbit.
– Wiedziałem, że jesteś jego kobietą – przemówił w końcu Martin.
Miałam dość.
– Wiecie, jak wygląda Hazel? – spytałam.
Jeszcze więcej zachwytu w oczach.
– Twoje camaro? – wykrztusił Curtis.
– Tak. Stoi przy ulicy. Zamknijcie się w środku i czekajcie, aż wrócę. Dzisiaj śpicie w King’s.
– Będziemy jechać Hazel? – upewnił się Martin.
– Ruchy! – warknęłam.
Pobiegli, obaj.
Odwróciłam się do Vance’a, co skutkowało tym, że teraz byłam wtulona w jego ciało. Chciałam odchylić głowę, ale wciąż trzymał rękę na mojej szyi, więc odpuściłam.
Uśmiechał się do mnie szeroko.
– Zabierz rękę – zażądałam.
A on, zamiast zabrać rękę, nachylił się i pocałował mnie w czoło. To było tak dziwne w całej tej sytuacji i tak mną wstrząsnęło, że spytałam:
– Za co?
– Po prostu cieszę się, że gdy mówiłaś, że wiesz, co robisz, naprawdę wiedziałaś, co mówisz.
W alejce nie było jakoś szczególnie jasno, ale byłam pewna, że Vance patrzy na mnie z szacunkiem. Poczułam, jak ciepło rodzi się w moim brzuchu i rozchodzi po całym ciele. Nie wiedziałam, co mu powiedzieć, więc milczałam.
Wielki blondyn i Mace prowadzili Clarence’a i Jermaine’a do explorera.
– Dokąd ich zabieracie? – zapytałam.
– Jeszcze nie wiem. W pokoju zatrzymań nadal trzymamy Sharda. Stanowisz wyzwanie dla naszych mocy przerobowych – odparł Vance.
– Jak to… Jak to nadal trzymacie Sharda? Czym jest pokój zatrzymań?
Vance patrzył, jak chłopaki pakują do wozu dilerów, potem spojrzał na mnie. Jego ręka rozluźniła się, opadła na moje ramiona. Chciałam się odsunąć, ale mi nie pozwolił, nadal trzymał dłoń na mojej szyi.
– Nie podobało mi się, jak Shard patrzył na ciebie zeszłej nocy. Zabraliśmy go do pokoju zatrzymań w biurze, żeby z nim pogadać, upewnić się, że nie będzie się mścił. Ale robi problemy.
– Rany boskie – wyszeptałam.
– Nie martw się, nic ci nie zrobi – zapewnił mnie Vance.
Zrozumiałam, że albo oni go przekonają, żeby tego nie robił, albo Crowe go powstrzyma. Tak czy inaczej, Shard mnie nie dotknie. Ta myśl zintensyfikowała rozchodzącą się falę ciepła.
– A co z tymi dwoma?
– To nie są płotki. Musimy pogadać z ich ludźmi. Lee już opowiedział się po twojej stronie. Cokolwiek się wydarzy, nie odczujesz tego.
Podniosłam gwałtownie głowę i wytrzeszczyłam na niego oczy.
– Jak to, Lee opowiedział się po mojej stronie?
– Wyraźnie dał do zrozumienia, po której stronie stanął.
– I po której?
– Przy tobie.
Zamilkłam z wrażenia, teraz to mnie opadła szczęka.
– Żartujesz sobie.
– Nie. Chociaż to nie jest popularne stanowisko. Hank i Chavez chcą cię zdjąć z ulicy. Uważają, że w końcu coś ci się stanie, i nie są fanami samosądu. Darius również za tobą nie przepada. Ale skoro Lee coś postanowił, to postanowił.
– A ty gdzie stoisz?
– Tuż za tobą, gdy jesteś na ulicy. Przez resztę czasu będę próbował cię odwieść od tego, co robisz.
Wsparłam ręce na biodrach.
– Czy nie powiedziałeś przed chwilą, że wiem, co robię?
– Dał ci klasyczne otwarcie i skorzystałaś z tego. Myślał, że jesteś słaba. Zachowałaś spokój i wszystko zrobiłaś dobrze, ale teraz rozejdą się plotki. A jakoś tak się dzieje, że jeśli chodzi o ciebie, plotki rozchodzą się wyjątkowo szybko. Ludzie zaczną cię traktować poważnie. Być może uznają to za wyzwanie i zaczną na ciebie polować. Drugiej takiej okazji jak dziś nie dostaniesz.
– Będę przygotowana. To nie jedyny chwyt, jaki znam.
Na twarzy Vance’a pojawił się uśmieszek.
– Chcesz powiedzieć, że specjalnie dałaś mi wygrać dziś rano, gdy mocowaliśmy się w łóżku?
Otworzyłam