Magia szacunku do siebie. Osho
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Magia szacunku do siebie - Osho страница 10
Jest nieco prawdy w tym, co mówił, ponieważ człowiek zbudował wszystkie te miasta, wycinając drzewa. Jeśli więc pozwolić drzewom odrosnąć, zniszczyłyby tę tak zwaną cywilizację. To wtedy też powiedział mi, że jeżeli kiedykolwiek przyjadę do Benaresu, mogę zatrzymać się u niego.
Traf chciał, że dwa lata później faktycznie musiałem tam pojechać, więc chętnie skorzystałem z zaproszenia. O poranku wybierałem się na spacer, a on zaproponował, że skoro przyłączył się do mnie podczas spaceru w Dżabalpurze, to i tym razem chętnie to zrobi.
Benares jest miastem gołym – całkiem pozbawionym drzew. Cały kampus uniwersytecki to tylko budynki i budynki… A te są piękne; były budowane dzięki wsparciu maharadżów indyjskich. Chcieli oni stworzyć wspaniały uniwersytet, który dorównałby innym znanym na świecie uniwersytetom, takim jak Cambridge, Oxford czy Harvard. Zbudowano więc przepiękne budynki, pokryto je marmurem, ale nie pozostawiono żadnych drzew.
Powiedziałem doktorowi, że nareszcie zrozumiałem, dlaczego przeszkadzały mu drzewa, które ja tak kocham. I dodałem, że nie wytrzymałbym w tym mieście. To prawda, że trzeba wyciąć drzewa, aby zbudować domy i miasta, ale to nie znaczy, że muszą one być niszczone całkowicie. Bo wtedy człowiek także umiera. W świecie potrzebna jest bowiem równowaga – przecież drzewa ciągle dostarczają nam tlen. Kiedy bierzesz wdech, wciągasz tlen. Jest on absorbowany przez twój system krwionośny, a następnie wydychasz dwutlenek węgla. Drzewa przyswajają dwutlenek węgla – to ich pokarm. Dlatego kiedy spalasz drzewo, otrzymujesz węgiel. Węgiel nie jest niczym innym jak tylko stałą formą dwutlenku węgla. Drzewa żyją dzięki dwutlenkowi węgla, człowiek żyje dzięki tlenowi – to dobra przyjaźń. Drzewa nie muszą niszczyć cywilizacji ani my nie musimy niszczyć ich. Powinniśmy zgodnie koegzystować. To jedyny sposób na życie.
A jednak nie dopatrzyłem się tam choćby jednego drzewa. Po dwudziestu czterech godzinach pobytu w tym mieście czułem, że wysycham. Bo kiedy nie ma wokół zieleni, oczy tracą blask… Nie, nie mogłem zostać na tym uniwersytecie. I nieważne, że ma wspaniałych profesorów, wielkie biblioteki i bardzo wygodne budynki – ja wolę wielkie stare drzewa.
Jeździłem po całych Indiach, żeby znaleźć uniwersytet lepszy niż ten, który miałem w Dżabalpurze. Kiedy zobaczyłem Sagar, od razu wiedziałem, że tam zostanę. To małe miasto, położone nad jeziorem i niewyobrażalnie piękne: z jednej strony ma jezioro, a z drugiej wzgórza, na których położony jest uniwersytet; otaczają go wielkie drzewa i panuje tam spokój. Benares był bardzo zatłoczony i rozjazgotany za sprawą dziesięciu tysięcy studentów, podczas gdy Sagar jest niewielkie i ma nowy uniwersytet. Tam właśnie zostałem.
I któregoś dnia przybył tam Rajbali Pandey z cyklem wykładów historycznych. Zdziwił się, że wybrałem to miejsce. Sądził, że podjąłem studia w Dżabalpurze. Wyjaśniłem mu, że szukałem miejsca, które będzie mi najbardziej odpowiadać, i zdecydowałem się właśnie na to. Drzewa w Dżabalpurze są piękne, ale nie takie wielkie i nie takie stare. A jeśli do tego dołożyć wzgórza i kwitnące lotosy… To było miejsce dla mnie.
Człowiek uczynił naturze tyle krzywd, że kiedy mówię, iż pewnego dnia natura się zezłości, wiem, że nie jest to żadne science fiction – to możliwe. Gdyby te wszystkie drzewa, które ścinamy, niszczymy, zjednoczyły się… Oczywiście, nie sądzę, że wiedzą cokolwiek na temat związków zawodowych, i nie słyszały słynnego hasła Karola Marksa „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! Nie macie do stracenia nic prócz swych kajdan. Do zdobycia macie cały świat”. Jeśli zamienilibyśmy słowo „proletariusze” i dokonali kilku drobnych korekt, hasło mogłoby brzmieć: „Drzewa wszystkich krajów, łączcie się! Nie macie do stracenia nic, nawet swych kajdan, a do odzyskania macie cały świat!”.
Jeśli drzewa zaczną was atakować, to czy wydaje wam się, że przeżyjecie, że pomoże wam wasza broń jądrowa? Wykluczone! Zdarzało się już parę razy, że scenariusze science fiction stawały się rzeczywistością. Kiedyś w Afryce pewien gatunek ptaka zaczął nagle atakować ludzi; zanim wytrzebiono groźne ptaki, paru ludzi zginęło. Zdarzyło się to także w Indonezji. Całe stado pewnego gatunku ptaków zaczęło atakować ludzi, próbując ich oślepić. Setki ludzi w wyniku tych ataków straciły oczy. Na co dzień nie myślimy, że coś takiego może się zdarzyć, więc nie jesteśmy przygotowani, kiedy to się faktycznie dzieje.
Ponieważ wiemy, że może się zdarzyć pożar – mamy straż pożarną. Ponieważ zdarzają się przestępstwa – mamy policję. Mamy także armię – na wypadek gdyby ktoś zaatakował nasz kraj. Kiedy jednak ptaki usiłują wykłuć ludziom oczy, to zanim coś uda się z tym zrobić, wiele osób ucierpi. I to przez jeden gatunek ptaka…
Gdyby wszystkie ptaki, wszystkie zwierzęta i wszystkie rośliny zdecydowały pewnego dnia, że mają już dość i zamierzają pozbyć się ludzi, to nie ma sposobu, aby ludzkość zdołała się uratować. Wszystkie armie, cała zgromadzona broń, łącznie z bronią nuklearną, zda się na nic – dopiero wtedy zrozumiecie, jacy jesteście słabi.
Wydaje wam się, że będziecie obronieni, dlatego zapomnieliście o swojej słabości. Ale przypomnijcie sobie początki człowieka, kiedy nie miał on nic i czuł się bardzo niepewnie. Pomyślcie o czasach, zanim człowiek nauczył się posługiwać ogniem. Jaka była jego sytuacja? Jego pozycja? Był najsłabszym zwierzęciem na Ziemi!
Ogień jest chyba najważniejszym odkryciem człowieka, bo na pewno nie jest nim broń nuklearna. Ogień dał człowiekowi ogromną odwagę. Mógł w nocy rozpalić ognisko i spać przy nim. Zwierzęta obawiały się ognia, nie zbliżały się więc do niego. Wcześniej sen był niemożliwy. Jeśli zasnąłeś – był to twój koniec. Każde zwierzę mogło cię pokonać.
Polowałeś cały dzień, a nocą nie mogłeś zasnąć. W ciągu dnia łatwiej było przeżyć – można przecież wejść na drzewo albo schować się w jaskini. Co jednak możesz zrobić nocą, zwłaszcza kiedy zaśniesz? Wielu zwierząt, które żyły w tamtych czasach, już nie ma. A przecież żyły na Ziemi zwierzęta wielokrotnie większe od słonia. Istniały krokodyle wiele razy większe niż te żyjące w naszych czasach. Nie musiały nawet gryźć – połykały człowieka w całości!
Biorąc pod uwagę istnienie takich zwierząt, panujące wówczas ciemności, można domyślać się, że ludzie, którzy wynaleźli Boga, wyświadczyli ludzkości przysługę. Sprawili, że ludzkość nabrała odwagi. Powiedzieli: „Nie bójcie się. Jedyne, co musicie robić, to modlić się i wierzyć”. I brali za to opłaty, oczywiście, ale nie potępiam ich – w końcu biznes to biznes. Dawali ludziom tak wiele, że otrzymywanie czegoś w zamian nie powinno budzić sprzeciwu.
W zamian za drobne datki ksiądz dawał ludziom pewność siebie i wszechmocnego, wszechwiedzącego i wszechobecnego Boga – a oni zaczynali odczuwać ulgę. Ksiądz dał im ulgę: „Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, więc niczego się nie bójcie. Jesteście jego umiłowanymi stworzeniami. Wszystkie te zwierzęta, wszystkie te drzewa zostały stworzone dla was”.
Taka jest logika muzułmanów. Nie możesz nawet wspomnieć o jedzeniu wegetariańskim, bo zaraz zapytają, dlaczego w takim razie Bóg stworzył wszystkie te zwierzęta. Koran mówi, że Bóg stworzył zwierzęta, aby je jeść. Kiedy święta księga mówi, że zwierzęta zostały stworzone po to, aby je jeść, to na pewno nie ma w tym nic złego i jedzenie mięsa nie może być grzechem.
Ksiądz uczynił ludzi