Belfast. Aleksandra Łojek
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Belfast - Aleksandra Łojek страница 6
Kółko historyczne myśli też i o przyszłości, którą w tym miejscu, w tej dzielnicy miasta, wyznacza lojalizm. I to nie emeryci je zasilają. Choć paru się znajdzie. To ludzie w każdym wieku.
Kółko historyczne dostaje wsparcie finansowe od państwa na różne projekty, z tych pieniędzy opłaca swoich community workers, choć wielu pracuje za darmo, za uścisk dłoni. Dla idei, którą jest wspieranie własnej społeczności. Pomaga, wspiera, pilnuje porządku. Zaprowadza porządek, kiedy trzeba.
Kółko historyczne jest w centrum wszystkiego. To sól tej ziemi. Stąd wszystko wychodzi i tu wszystko przychodzi. Kółko historyczne jest zwykle w rękach community activists.
Kółko historyczne to byli i być może obecni (tego nikt nie potwierdzi) członkowie organizacji paramilitarnych.
W swoim domu słucham później audycji radiowej, którą polecił mi taksówkarz. Rozzłoszczony. Bo znowu, jak powiedział, Stephen Nolan miesza. Nie daje spokoju. Zadaje niewygodne pytania. Grzebie w przeszłości. No i jest gejem.
– Nie żebym miał coś do gejów, ale rozumie pani, do tego wszystkiego jest jeszcze gejem. Do tego jątrzenia, wywlekania konfliktów, nastawiania ludzi przeciwko sobie, do tego atakowania lojalistów, republikanów, wszystkich – jest gejem.
Geje w Irlandii Północnej nie zawsze mają łatwo, choć i tak lepiej niż w Polsce. Ale do 2014 roku nie mogli na przykład oddawać krwi.
– Ma to sens – twierdzi taksówkarz. – W życiu nie wziąłbym krwi od Nolana.
Czterdziestoparoletni Stephen Nolan prowadzi w BBC Ulster poranny show nazwany jego imieniem i nazwiskiem. Radiowy dżingiel oznajmia, że to największy show w kraju (czyli w Irlandii Północnej). Średnio mnie to przekonuje, ale w pociągu, w autobusach, sklepach wciąż słyszę komentujących program Nolana, słyszę ciągle jego nazwisko i zaczyna mnie intrygować. Najciekawsze jest to, że jego osoba bardzo polaryzuje słuchaczy. Albo go nienawidzą (ale słuchają), albo kochają (i słuchają tym bardziej). Zastanawiam się, co może tak bardzo denerwować miejscowych – co podnosi im ciśnienie na tyle, że Nolan praktycznie nie schodzi im z ust. Czy z tym swoim bardzo irlandzkim nazwiskiem prezentuje poglądy, które irytują brytyjską część społeczności? Czy zajmuje stronę? Zgodnie ze swoim pochodzeniem preferuje Irlandczyków czy jest adwokatem diabła i to drażni jego rodaków? Czy całkiem odwrotnie – jest tak boleśnie (dla słuchaczy) obiektywny, że go nienawidzą wszyscy, solidarnie, ponad podziałami?
Włączam radio. Jest dziewiąta rano.
– Mój syn został ciężko ranny w tym zamachu na Shankill[5] – płacze starsza kobieta. – Nigdy nie odzyskał równowagi psychicznej. I dzisiaj mam czcić pamięć człowieka, który ten zamach przeprowadził? Jako bojownika o wolność? Przecież to się w głowie nie mieści.
– Zamachowiec wykonywał swoje zadanie, miał zabić wroga. Zginął w czasie wykonywania rozkazu, walcząc o niepodległość Irlandii – gorączkuje się inny słuchacz. Z drugiej strony barykady, to znaczy – republikanin.
– Jeśli to była wojna – podchwytuje Nolan – to skoro w czasie zamachu zginęli głównie cywile, oznacza to, że popełniono zbrodnię wojenną. Tymczasem jeden z zamachowców spędził w więzieniu tylko siedem lat i nie oskarżono go o ludobójstwo. Wyszedł w 2000 roku.
– Stephen, to nie była wojna – płacze matka rannego mężczyzny. – To nie była wojna!
Rzucam się do internetu. Googluję.
Sklep rybny w 1993 roku na Shankill Road. Do środka wchodzi dwóch zamaskowanych mężczyzn z IRA[6] (a dokładniej z Provisional IRA). Mają ze sobą bombę. W sklepie są sami cywile, w tym dwoje dzieci. Nad sklepem, jak sądzą zamachowcy, odbywa się zebranie protestanckiego UDA. To ono jest celem ataku.
Okazuje się jednak, że zebranie przeniesiono na inny termin. W wyniku eksplozji w sklepie śmierć ponosi dziesięć osób, w tym zamachowiec, a pięćdziesiąt siedem odnosi rany.
Operację tę opisuje się jako taką, która tragically went wrong (nie wyszła, a jej skutki były tragiczne).
Plan był inny, opowiadał później ten zamachowiec, który przeżył. Plan był taki, że: wchodzimy do sklepu, zmuszamy ludzi, grożąc bronią, żeby się jak najszybciej wynieśli, i zostawiamy bombę na ladzie. Czysta robota. Tymczasem bomba wybuchła za wcześnie.
W dniu, kiedy słucham Nolan Show, planowano odsłonić tablicę pamiątkową, by uczcić pamięć zamachowcy. Tabliczka głosi, że Thomas Begley zginął na służbie. Trumnę z jego ciałem dźwigał sam Gerry Adams[7].
Córka dwóch ofiar (!) napisała list do uczestników uroczystości, prosząc, by nie odsłaniali tablicy. Napisała, że rozumie ich ból, że śmierć to śmierć, ale nie można przecież gloryfikować pamięci kogoś, z kogo ręki zginęli niewinni ludzie.
– Na wojnie nie ma niewinnych ludzi – mówią republikanie w audycji Nolana. – Jesteś z nami albo przeciwko nam.
– Ale wtedy nie było wojny – odpowiadają krewni ofiar. – Gdyby była, mielibyśmy do czynienia ze zbrodnią wojenną.
Nie, mówią ci, którzy uważają, że to była wojna. Na wojnie są ofiary.
Żyjący zamachowiec Seán Kelly przeprosił ofiary zamachu (jego przeprosiny krążą w internecie i poszły w eter BBC), ale jednocześnie pochwalił Begleya jako bohatera.
– Kto jest terrorystą? Kto jest ofiarą? – pyta Nolan.
Kelly dostał dziewięć wyroków dożywocia. Ale wypuszczono go na mocy porozumienia wielkopiątkowego.
Człowiek z Provisional IRA miał, według zleceniodawców, dobre intencje. Wojenne dobre intencje. Tak krzyczą w audycji Nolana republikanie. O głosach całkiem młodych i całkiem starych.
Chciał zabić członków wrogiej organizacji paramilitarnej, której zdarzało się zabijać członków jego organizacji. Nie wyszło. Zabił cywili.
Nolan sugeruje, że właściwie wszyscy tu żyjący są ofiarami Kłopotów. Może warto by było zapomnieć o przeszłości? Odgrodzić ją od tego, co teraz?
– Przeszłość jest naszą teraźniejszością – mówi kobieta, która straciła obie nogi w zamachu bombowym przeprowadzonym przez IRA w 1972 roku w czasie krwawego piątku. W samym Belfaście wybuchło wówczas dwadzieścia sześć bomb.
Dziesięć osób dziennie zgłasza się z prośbą o pomoc do specjalnie po to powołanej organizacji Victim and Survivors Service. Inna organizacja, Wave Trauma Centre, prowadząca między innymi psychoterapię dla osób, które ucierpiały podczas Kłopotów, zajmuje się również dziećmi z zespołem stresu pourazowego. Dzieci te niekoniecznie żyły w czasie konfliktu, zdarza się, że ich rodzice, bezpośrednie ofiary zamachów czy strzelanin, przekazali im traumę.
Istnieje bowiem wiele sposobów przekazania traumy bez mówienia o niej, a może nawet głównie bez mówienia. „To może być tylko unikanie tematu, by nie wywoływać wspomnień, ale to mogą być też różne pozawerbalne zachowania, na przykład atak paniki, gdy wybuchają fajerwerki czy słychać helikoptery