Blaski i cienie II Rzeczypospolitej. Sławomir Koper

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Blaski i cienie II Rzeczypospolitej - Sławomir Koper страница 6

Blaski i cienie II Rzeczypospolitej - Sławomir Koper

Скачать книгу

została włączona do III Rzeszy. Zmuszono go jednak do opuszczenia Antonina, chociaż po kilku miesiącach jeszcze na krótki czas tam powrócił. Ostatecznie jednak zastosowano wobec niego areszt w Ostrowie Wielkopolskim, a następnie zezwolono na wyjazd do Berlina. Nad Sprewą rozwiódł się z trzecią żoną, której nie mógł wybaczyć, że nazwała go „niemiecką świnią”.

      Jego majątek ostatecznie skonfiskowano, ale Radziwiłł wprawił okupantów w zakłopotanie, gdyż okazało się, że zapisał go… Adolfowi Hitlerowi. Führer darowizny jednak nie przyjął i ordynacja przeszła w ręce Fundacji Rzeszy dla Niemieckich Badań Wschodnich. Podważono też niemieckie obywatelstwo księcia, wobec czego zażądał wpisania go na folkslistę (czy też reichslistę). Ponownie spotkał się z odmową, a jako powód podano, że po I wojnie światowej zadeklarował polską narodowość. Wprawdzie takie postępowanie nie przeszkadzało wielu innym polskim obywatelom zostać folksdojczami, ale Radziwiłła nawet hitlerowcy mieli już dosyć.

      Lata wojny książę spędził u rodziny pod Berlinem, a następnie wyjechał do swojej byłej hiszpańskiej żony na Teneryfę, gdzie do śmierci (1955) przebywał na jej utrzymaniu. Nie wiadomo, by próbował kiedykolwiek się kontaktować z najbliższą rodziną pozostałą w kraju. Nieznane są też dalsze losy jego ostatniej żony ani Judyty Suchestow.

      W pałacu w Antoninie działają obecnie restauracja i hotel, organizowane są także koncerty Międzynarodowego Festiwalu „Chopin w barwach jesieni” na pamiątkę dwukrotnego pobytu kompozytora na zaproszenie pradziadka Munia.

      Pałac przetrwał zresztą w dobrym stanie, ale – ku rozczarowaniu turystów i pasjonatów historii żądnych przygód – nie pojawiły się legendy związane z osobą ostatniego ordynata. Jego widmo nie krąży nocą po pokojach i korytarzach, by przeklinać rodzinę, kobiety z nim związane czy Adolfa Hitlera.

      Natomiast pewna historia sprzed lat z Muniem w roli głównej znalazła niedawno swoje potwierdzenie. Przez lata opowiadano, że książę, wyjeżdżając po raz ostatni z pałacu, zakopał w jego pobliżu trzy cenne depozyty. Ostatnio dzięki wnukowi leśniczego, który zajmował się ich ukryciem, odnaleziono jeden z nich. W metalowym korytku znajdował się… mosiężny świecznik bez żadnej wartości. Czy Munio pragnął zakpić z przyszłych poszukiwaczy skarbów, czy też dać do zrozumienia, że przepuścił cały rodzinny majątek?10

      Prezydium Zarządu Głównego Aeroklubu RP na audiencji u prezydenta RP, Ignacego Mościckiego. Od lewej prezes Aeroklubu Janusz Radziwiłł, generał Ludomił Rayski (drugi z prawej), sekretarz generalny Aeroklubu ppłk Bogdan Kwieciński (pierwszy z prawej).

      foto NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

      Książę Michał Radziwiłł z młodszą o 30 lat narzeczoną Judytą.

      foto NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

      Judyta Suchestow

      foto NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

      Dla Judyty Suchestow – rozwódki z dzieckiem – książę Michał Radziwiłł zgolił nawet swą słynną brodę i był gotów zmienić wyznanie.

      foto NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

      Rozdział 2. Smaki międzywojnia

      Rozdział 2

      Smaki międzywojnia

      Nieznany z imienia smakosz powiedział kiedyś, że analizując przyzwyczajenia kulinarne mieszkańców danego kraju, sporo można się dowiedzieć o jego dziejach. Chyba miał rację, wystarczy bowiem spojrzeć na naszą kuchnię, na dania uważane za narodowe potrawy. Pierogi i chłodnik to specjalność litewska – pozostałość przenikania się wieków tradycji wspólnego państwa. Podobnie jest z barszczem (kuchnia ukraińska) i tatarem wołowym (białoruska). Popularne w naszym kraju śledzie mają w większości rodowód żydowski lub skandynawski, zrazy wołowe dotarły do nas z Czech, a kapuśniak i kiszonki z Niemiec.

      W czasach II Rzeczypospolitej na to wszystko nakładały się jeszcze różnice społeczne, znacznie bardziej widoczne niż obecnie. Inaczej jadano w miastach, inaczej na ziemiańskich dworach, swoich wielbicieli miały kuchnie mniejszości narodowych obecnie uważane za egzotyczne (żydowska, litewska). W całym kraju widoczne były obce wpływy kulinarne: na Śląsku popularnością cieszyła się kuchnia niemiecka, a na południu Polski – węgierska z elementami austriackimi. Im dalej na wschód, tym bardziej dominował jadłospis kresowy.

      „Nasza kuchnia jest wspaniała właśnie dlatego – tłumaczy dziennikarz Robert Makłowicz – że mamy różne tradycje. Inaczej wyglądają pod względem kulinarnym Kaszuby, inaczej Podhale. (…) Do dziś trudno byłoby namówić poznaniaka do zjedzenia kminku, który jest obecny w prawie każdym pieczywie sprzedawanym w Krakowie. Tak samo zresztą trudno byłoby przekonać krakowianina do zjedzenia czerniny, czyli zupy na krwi. Tak naprawdę nie ma przecież jednej kuchni narodowej. Zamiast tego mamy w Polsce zbiór kuchni regionalnych”11.

      Okres międzywojenny był jednak przełomowy dla polskich obyczajów kulinarnych. Zapanowała moda na zdrowy tryb życia, zmieniano więc nawyki żywieniowe. Tadeusz Boy-Żeleński zauważył z przekąsem, że w dwudziestoleciu przestał być aktualny jeden z typowych polskich grzechów głównych – obżarstwo:

      „(…) wystarczy porównać menu dawnych i dzisiejszych obiadów. Mówiąc o obżarstwie w epoce, gdy lekarze przestrzegają przed śmiercią z odchudzania się! Gdzie są te olbrzymie brzuchy, kałduny, bandziochy, te zwały sadła, których tyle jeszcze naoglądałem się w dzieciństwie! Jesteśmy cieńsi i lepsi”12.

      Niewiele natomiast zmieniło się w upodobaniach alkoholowych. Był to wciąż poważny problem, chociaż także miał nieco inny charakter.

      „Nie da się zaprzeczyć, że ludziska piją – kontynuował Boy. – Ale piją, wiedząc, że robią źle, świat szamoce się w najdalej idących fantazjach prohibicyjnych, cała półkula choruje od nich. Picie jest wreszcie prywatnym nałogiem, gdy dawniej było niemal społecznym musem, zwłaszcza w Polsce. Obżarstwo i pijaństwo wreszcie było niegdyś wplecione we wszystkie obrzędy religijne, chrzty, wesela, stypy, uroczyste święta; szczytowym określeniem obżarstwa był – o ironio! – »obiadek wielkopostny«”13.

      W czasach II Rzeczypospolitej na talerzach Polaków zagościły surowe warzywa. Wcześniej uważano je za szkodliwe i dopiero w latach 20. dietetycy dostrzegli ich zalety. Trudno jeszcze mówić o wegetarianizmie, ale pojawiła się moda na posiłki jarskie. Jednak większość mężczyzn nie wyobrażała sobie codziennego obiadu bez solidnej porcji mięsa. Warzywa – owszem, ale do tego obowiązkowo sztuka pieczystego czy duży kotlet, i to raczej nie drobiowy.

      „Kobieta wracająca z biura o czwartej po południu lub mająca dwugodzinną przerwę obiadową – oceniała autorka ówczesnych poradników kucharskich, Maria Disslowa – chcąc mężowi i dzieciom dać zdrowy obiad, kolację i śniadanie, musi znać dokładnie nie tylko wszystkie prędko dające się wykonać dania,

Скачать книгу